Taehyung za namową Yoongiego zgodził się wziąć udział w urodzinach Jimina. Choć z początku myślał, że zanudzi się tam na śmierć, patrząc jedynie na przyjaciela w ramionach swojego chłopaka, ku jego zaskoczeniu tego wieczoru nie spędził sam, a w towa...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
— Już w piżamie? — rzucił Taehyung, gdy zobaczył otwierającego drzwi Jeongguka, który miał na sobie kraciasty komplet, dodający mu jakiegoś wyjątkowego uroku. Nie był przygotowany na taki widok, więc trochę osłabił jego serce.
— Sumi kazała mi się już przebrać. Mówi, że robimy sobie piżama party. — Uśmiechnął się, wpuszczając gościa do środka.
— Ach, rozumiem-
— Taehyung! — Ośmiolatka wyłoniła się zza rogu, by radośnie go przywitać. — W końcu jesteś!
— Melduję się na miejscu. Wybacz, że musieliście czekać, były korki. — Sięgnął w tym czasie do torby, aby wyjąć opakowanie słodyczy. — Za to mam coś dobrego, żeby ci to wynagrodzić.
— Ciasteczka! — Zachwycona złapała w ręce podarunek, ale zaraz z powrotem skupiła uwagę na Taehyungu. — Musisz przebrać się w piżamę. My już mamy.
— Tak jest, szefowo. — Ze śmiechem złapał za pasek od torby na ramieniu. — Już idę się przebrać, żeby do was jak najszybciej dołączyć, dobra?
— Choć Sumi. My w tym czasie zaczniemy szykować miejsce na nasze kino — dodał Jeongguk.
Po jakiejś chwili przebrany Taehyung wyszedł z łazienki. Dotarł do salonu, gdzie przystanął, patrząc, jak Jeongguk z Sumi nieporadnie próbują zbudować namiot.
— Ughhh — jęknął Jeongguk ze zdenerwowaniem, kiedy podczas układania poduszek, naciągnięty koc kolejny raz zsunął się z krzesła, i to nawet gdy tym razem przyczepił go klipsami. — Dalej się nie trzyma...
Usłyszał za sobą śmiech, który doskonale rozpoznał.
— To nie jest zabawne! — Odwrócił się i zmierzył Taehyunga wzrokiem ze zmrużonymi oczami.
— Umiem! — oburzył się przez tak haniebną opinię. — To tylko... tylko ten koc jest jakiś wyjątkowo śliski!
— Nie obwiniaj koca! Twoje namioty nigdy nie wychodziły...
— Jak możesz tak mówić! — sapnął zraniony Jeongguk, chwytając się za serce. — To ja tu się dla ciebie staram, a nigdy ci się nie podobały?!
— No już, już. Na szczęście teraz macie do czynienia z mistrzem w budowaniu fortów z koców. — Taehyung podszedł do nich, obnosząc się dumnie. — Proszę się odsunąć. Zaraz będziesz miał tu najlepszy namiot na świecie.
— Phi, ja też bym dał radę...
— Taaak, z pewnością. Ale teraz moja kolej. — Z uśmieszkiem zabrał mu poduszkę, którą akurat trzymał, po czym przybierając jeszcze bardziej wyniosły wyraz twarzy, odgonił go gestem wolnej ręki. — No już, przesuń się.