Pov : Lee Minho
Zaczął się nowy rok. Styczeń był nudny i ciągnął się strasznie długo. Później nadszedł luty. Z okazji walentynek, oraz naszej rocznicy, miałem dla Jisunga małą niespodziankę. Jako że, we Francji pogoda była bardzo średnia, a ja planowałem zaręczyny, zarezerwowałem lot. Na Hawaje. Gdy pokazałem Jisungowi bilety, on o mało nie zeszedł na zawał. Właściwie to zareagował uroczo.
Dzisiaj był dzień wylotu. Kiedy ja wstawałem już o 3, on jeszcze spał. Ogarnąłem obowiązki i przygotowałem nam śniadanie. Około 4, Sungie zszedł na dół, gdzie kazałem mu zjeść śniadanie. Zjedzenie posiłku zajęło nam około dwadzieścia minut. Podróż miała trwać około 14 godzin, dlatego lot mieliśmy bardzo wcześnie. Ogarnęliśmy się i dom opuściliśmy chwilę po 5.W drodze na lotnisko Han, uciął sobie krótką drzemkę, a ja sprawdzałem wszystkie dokumenty. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby ten lot się nie udał. Zależało mi na tym pobycie.
Na lotnisku najwięcej czasu spędziliśmy nadając bagaż. Odprawy przeszły pomyślnie, a do samego lotu mieliśmy 45 minut. Jisung przysypiał opierając się na moim ramieniu. Wyglądał naprawdę prze uroczo.
Jeżeli chodzi o zakwaterowanie na Koloa, to wynająłem przyzwoitą willę na 8 dni. Sungie nie wiedział, bo znów by stwierdził, że go rozpieszczam. Cóż, nie zaprzeczył bym, ale czy to coś złego ? Han kiedyś wspomniał o tym, że chciałby zwiedzić sporo miejsc na świecie. Chciałem go uszczęśliwić. W ten sposób, wygrałem również ze swoim lękiem wysokości.
Lecieliśmy klasą biznes, więc wpuścili nas wcześniej. Zajęliśmy swoje miejsca i tym razem to Han usiadł przy oknie. Byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony jakością samolotu. Dużo miejsca na nogi, możliwość rozłożenia siedzenia. Perfekcyjnie.
- Hyung ? - wymruczał Sungie. Wyglądał na bardzo śpiącego - Zapomniałem pluszaka wyjąć z bagażu - walizkę podręczną mieliśmy nad głowami. Wstałem i wyjąłem z kabiny jego pluszowego kotka.
- Proszę kochanie - podałem mu jego przytulankę, a on dał mi szybkiego buziaka.
Jeszcze nie wylecieliśmy, a Hannie już zasnął. Zapiąłem jego pasy i sam przygotowałem się na lot. Oby powiedział "tak".
🎀
Po wylądowaniu od razu udaliśmy się do naszego mieszkania. Różnica między strefami czasowymi wynosiła aż 11 godzin. Mimo to, że tutaj był dopiero ranek, my poszliśmy spać. Wiedziałem, że pewnie przebudzimy się około wieczora, na który miałem już plan. Dlaczego zdecydowałem się oświadczyć pierwszego dnia ? Jakby nie przyjął zawsze można by było rozluźnić atmosferę przed powrotem.
Bagaże rzuciliśmy w byle jakie miejsce i od razu poszliśmy spać. Lot nas wykończył. Zasnąłem z Jisungiem, wtulonym w moje ciało. Po raz kolejny miałem racje, bo obudziliśmy się pod wieczór. Ja otworzyłem oczy koło dziewiętnastej. W tym czasie poszedłem na kawałek plaży należącej do właściciela willi.
Znalazłem miejsce na ognisko, obok którego rozłożyłem parę koncyków. I na tym przyłapał mnie Sung. Wyglądał na troszkę zdezorientowanego, ale uśmiechał się i rumienił. Podszedł do mnie i się przytulił.
- Co robisz~? - zapytał zaglądając mi za ramię.
- Aaa, może organizuje nam randkę ?- spojrzałem mu prosto w oczy, a on się zarumienił. Oj i to bardzo - Prze uroczy jesteś.
Ten wieczór był wyjątkowy. Jedyne światło dawało nam ognisko oraz mała lampka. Dźwięki fal, idealna pełnia księżyca. Uroczy chichot Jisunga oraz małe buziaki, którymi mnie zaskakiwał. Było cudownie. Naprawdę cudownie. Weszliśmy nawet zamoczyć kostki w wodzie, ale Sungie przestraszył się zwierzątka, które pomiziało go po skórze. Posiedzieliśmy na kocyku w ciszy i cieszyliśmy się swoim towarzystwem.
- Skarbie zaraz wrócę, okej ? - uprzedziłem go i wróciłem na "moment" do willi.
Od razu sięgnąłem do swojej walizki. Rozpiąłem jedną z małych kieszonek i ukazał się on. Pierścionek zaręczynowy. Wiedziałem, że Jisung to jest ta osoba. Kochałem go jak nikogo innego. Nikt inny mnie tak nie uszczęśliwiał jak on. Nikt inny nie wspierał mnie tak, jak robił to Sungie. Wiedziałem, że Han jest jeszcze młody, ale ze ślubem można trochę poczekać, prawda?
Za bardzo się zamyśliłem. Schowałem pudełeczko do kieszeni i wyszedłem. Znajdując się już na plaży, ujrzałem Hana, który idzie w moją stronę.
- O, właśnie miałem po ciebie iść- odezwał się. Dlaczego on musi być taki uroczy...
- But ci się rozwiązał.
- Ale ja mam klap- przerwałem mu klękając na kolano.
Wyjąłem z kieszeni pudełeczko, które otworzyłem. Jego oczom ukazał się pierścionek zaręczynowy. Był on otoczony srebrnymi diamencikami a na środku znajdował się większy kryształ. Jego reakcja ? Zaniemówił. Zakrył swoją twarz dłońmi, pozwalając mi widzieć jednie jego oczka.
- Han Jisung wyj-
- Tak ! - powiedział płacząc. Od razu wstałem i przyciągnąłem go do uścisku.
To był najczulszy przytulas od początku naszego związku. Dopiero później złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Byłem najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, na jego prośbę, założyłem mu pierścionek. Pasował idealnie. Jeszcze raz mocno go do siebie przytuliłem i szepnąłem :
- Kocham cię Jisung - kochałem go. W chuj. On był niezastąpiony.
- Ja ciebie też kocham Minho, bardzo - odpowiedział mi. Głaskałem jego plecki, kiedy on trzymał swoje ręce na moich barkach.
Mam narzeczonego.
CZYTASZ
Our Perfect Relationship
FanfictionDalsze losy modela Lee Minho oraz jego chłopaka Han Jisunga. Żyjąc we Francji kiedy model przygotowuje się do fashion week-u i wielu innych współprac,wiele rzeczy może ulec zmianie. Han przygląda się również zdrowiu Minho, które powoli schodzi na z...