Impreza u Parker'ów

1.3K 32 7
                                    

- Po pierwsze to po co tu przyszedłeś? Po drugie to kurwa pukać nie umiesz, a po trzecie to wypierdalaj!

- Rodzice mówili że jesteś grzeczną dziewczynką Olivio - podszedł do mnie i złapał za kosmyk moich długich brązowych włosów. - A pukać umiem doskonale.

Spojrzałam na niego jak na idiotę, gdy on obdarzył mnie swoim cwaniackim uśmieszkiem.

- Noo, to fajnie masz, ale już możesz sobie iść. Tam są drzwi - wskazałam dłonią na wyjście.

- Też bym chciał być teraz gdzieś indziej, ale nasi rodzice chcieli żebyśmy się bliżej poznali.

- Tyle że ja nie chcę cię poznać i ile ty masz lat,  żeby jeszcze tak się słuchać rodziców - lekko parsknęłam.

- Dopóki moje mieszkanie i samochód są opłacane too... - nie zdążył dokończyć.

- Po co pytałam - powiedziałam, po czym odwróciłam się plecami w jego stronę i włączyłam tik toka. Widziałam w odbiciu telefonu, że jeszcze chwilę się mi przyglądał ale za nic w świecie nie mogłam odgadnąć wyrazu jego twarzy ani tego co skrywał w tych niebieskich tęczówkach.

                                    ***

- Wyprostujesz mi włosy? - zapytała Mia, z którą razem przygotowywałyśmy się na jej imprezę.

- Pewnie, chodź do łazienki - krzyknęłam do niej.

Przyszła do łazienki, usiadła na krześle po czym zaczęła:

- Bella, James, Arthur i Nathaniel nie mogą się doczekać aż Cię im przedstawię.

- Mówiłaś im o mnie? - Zapytałam lekko zdziwiona.

-Oczywiście, ale same dobre rzeczy kochana - posłałam jej słaby uśmiech.

Trochę miałam stres, przed zawieraniem nowych znajomości, bo co jeżeli mnie nie polubią? Cholernie się tego bałam. Odrzucenie było chyba najgorsze. Przecież nikt nie chciał być samotny, prawda?

Mia w gorsecie w kwiatki i krótkiej czarnej spódniczce oraz szpilkach w tym samym kolorze i ja w mojej sukience, którą kupiłam z myślą o tej imprezie. Białych spranych trampkach za kostkę i do tego białymi skarpetami wystającymi za buty. Na głowę włożyłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne. Dodałam również srebrny naszyjnik ze znaczkiem nieskończoność ale przecież zawsze się coś kończy, prawda?

Mój makijaż składał się z korektora, który nałożyłam tylko pod oczami, różu na policzkach, brwi postawionych na żel, kresek zrobionych eyelinerem, maskary na rzęsach oraz konturówki w nudziakowym kolorze, którą obrysowałam sobie usta.
Razem z Mia byłyśmy pomalowane identycznie.

Zamknęłam dom na klucz, gdyż moi rodzice siedzieli dziś do późna w pracy. I o godzinie 21 szłyśmy z Mią przez chodnik do jej domu.

- Ale ładny - szepnęłam

- Dom czy ten chłopak przy wejściu - uderzyłam ją w ramię na co lekko się zaśmiała.

Ludzi w domu Parker'ów było już naprawdę dużo. Muzyka grała z wielkich głośników. Alkohol lał się już litrami w czerwonych kubeczkach. Niektórzy rozłożyli się na zewnątrz przy basenie ogrodowym. A niektórzy poprostu tańczyli na prowizorycznym parkiecie.

Czułam się tu dziwnie, dotąd na imprezy chodziłam tylko z moją dawną paczka znajomych. Bez nich to nie to samo.

- Witam piękne panie - usłyszałyśmy za sobą męski głos. Automatycznie się odwróciłyśmy.

- To Arthur, jest gejem - szepnęła mi tak cicho że tylko ja ją słyszałam.

- Cześć, Olivia - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niego dłoń.

I need you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz