Z lotniska w Californii, wróciliśmy zostawiony mi wcześniej samochodami. Nathaniel podrzucił mnie i Mię na nasze osiedle, po czym sam wrócił do swojego domu. Wszyscy byliśmy zmęczeni po tej długiej podróży, więc każdy chciał odpocząć szczególnie, dlatego, że jutro znowu czekała nas szkoła i praca. I znowu wrócimy do tego dziwnie ciężkiego trybu życia szkolnego.
Stojąc przed swoją furtką, zobaczyłam, że w moim ogrodzie krząta się, a w zasadzie wykopuje dół małe biszkoptowe stworzenie. Otworzyłam bramkę i tylko na ten dźwięk piesek zaczął już biec w moją stronę. Był to szczeniak rasy Golden retriever. Który radośnie mnie przywitał, skacząc na mnie. Wzięłam pieska na ręce i zaczęłam głaskać. Jaki on był słodki.
Po chwili tych pieszczot, udałam się do domu by wyjaśnić z rodzicami, co znaczy pies w naszym ogrodzie. Od razu po wejściu do domu, odnalazłam mamę, która krzątała się po kuchni.
- Jezu dziękuję - powiedziałam mocno ją przytulając
- Czekał na ciebie od wczoraj, musisz mu dać imię, a w zasadzie jej. To dziewczynka.
- Kiedyś gdy wyobrażałam sobie, że będę miała pieska chciałam nazwać ją bloom, co sądzisz?
- Bardzo jej pasuje - powiedziała mama, po czym wróciła do wykonywania swoich obowiązków domowych.
Mimo, że teraz stać nas było na gosposie, mama postanowiła że jeszcze rok temu, potrafiła uporać się z pracą oraz obowiązkami w domu, to i teraz nie ma po co wydawać pieniędzy. Widać było, że lubi gotować i naprawdę świetnie jej to wychodziło.
Wróciłam do swojego pokoju i pierwszym co rzuciło się w moje oczy była bransoletka, która nie należała do mnie. Pamiętam że przed wyjazdem zostawiłam tu swój wisiorek, teraz nigdzie nie mogłam go znaleźć.
Nie wiem co podkusiło mnie do tego bym, założyła bransoletkę, jednakże na moją rękę była ona za duża, dlatego założyłam ozdobę nad nogę. Spojrzałam się w lustro i naprawdę dobrze to wyglądało.
Niestety ta podróż naprawdę mnie wymęczyła, dlatego po umyciu całego ciała i wykonaniu pielęgnacji, położyłam się w łóżku i zasnęłam. Obudziłam się dopiero nad ranem, przez budzik który informował mnie, że muszę wstać do szkoły. I znowu się zaczyna...
Po przebudzeniu udałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic, potem nałożyłam na twarz pielęgnację i zeszłam na dół do kuchni na śniadanie, które zrobiła moja mama. Gofry z bitą śmietaną i bananami.
- Boże mamo kocham cię - podeszłam do mamy i ją przytuliłam.
- Aż tak się za mną stęskniłaś? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Oczywiście że tak - po tych słowach usiadłam do stołu i zaczęłam zajadać się ciepłymi jeszcze goframi.
Po śniadaniu ruszyłam do pokoju żeby się pomalować, ubrać i inne takie. Jednak zanim to, to jeszcze musiałam umyć zęby wiec poszłam do łazienki. Następnie założyłam na siebie mundurek, i przeszłam do robienia fryzury. Swoje włosy wyprostowałam i założyłam na nie opaskę. Nadszedł czas na makijaż, który dziś zrobiłam delikatniejszy. Nałożyłam na twarz bazę, potem bronzer trochę różu i srebrną kredką trochę błysku w koncik oka.
Spojrzałam na siebie w lustrze i wyglądałam całkiem nieźle, mogę śmiało stwierdzić że po słonecznej Hiszpanii moja cera nieźle się poprawiła, przez co nie musiałam nic już tak bardzo zakrywać. Akceptowałam siebie bez makijażu, jednak bardziej komfortowo czułam się gdy nikt nie widział trądziku, który nawet w wieku prawie 18 lat jeszcze mi doskwierał, gdzie większość moich znajomych młodzieżowego trądziku pozbyła się już dawno temu.
CZYTASZ
I need you
Teen Fiction17-letnia Olivia Wilde przeprowadza się do nowego miasta, gdyż firma jej taty się rozkręciła co pozwoliło im na dostateczne życie. Trafiła teraz do szkoły dla bogatych dzieciaków. Czy się tam odnajdzie? Czy jej dotychasowe życie pozostanie bez uszcz...