Rozdział 18

301 11 0
                                    

Samantha nie mogła opanować drżenia, które przejęło nad nią kontrolę.

– Kochaj się z nami – głos Carlosa wwiercał się w jej podbrzusze, a cipka boleśnie zaciskała się na pustce.

Przyjechała tu zażądać spełnienia umowy od Zacha, a oni oferowali jej coś większego. Potrzebowała się oddać, żeby przestać w końcu myśleć o własnych problemach. Zach był widocznie rozochocony. Widziała wybrzuszenie w jego bokserkach a z Carlosem porozumiewali się bez słów. To zdecydowanie nie była ich pierwsza akcja tego typu.

Ufała Zachowi, a skoro on ufał Carlosowi...

Przecież to nic takiego. Przecież mogła to przerwać w każdej chwili, jak zawsze. Przecież chciała wszystkiego, a to było coś, co nawet jej się nie śniło. Na samą myśl o ich dwójce w sobie rwał jej się oddech. Dłonie i usta na ciele. W gardle jej zaschło i prowadziła milczącą dyskusje z Zachem, którego oczy pociemniały. Uniósł brwi, jakby pytał: Na co czekasz?

Zach dał jej już przedsmak tego, co mogła czuć. Jeśli miała być szczera to w tej chwili bardzo tego pragnęła. Chciała żyć, a to było życie w czystej postaci. Ufała im. Przynajmniej w tej kwestii.

Zacisnęła wargi i pokiwała głową. Wypuściła drżący oddech. Zrobi to. Zrobi to, bo ma na to ochotę, i może to nieprzyzwoite, ale okropnie ją to nakręca. Była pewna, że już cała tonie w swoim podnieceniu, a wyobraźnia niosła ją w takie rejony, że z trudnem siedziała w bezruchu.

– Użyj słów – niski pomruk Zacha pozbawił ją tchu.

Boże. Język związał jej się w supeł i chyba już zapomniała jak się mówi.

– Chcesz tego?

Pokiwała głową i wyszeptała:

– Tak.

Mężczyźni kiwnęli sobie głowami. Carlos poszedł do gabinetu, a Zach podszedł do Samanthy. W ciszy obserwowała jego ruchy, położył poduszkę za jej plecami i musnął jej plecy opuszkami palców. Przeszedł ją dreszcz, Zach rozpiął stanik sprawnym ruchem. Poczuła, jak ciężar piersi opada bezwładnie bez podtrzymywania. Zwilżyła usta, kiedy zsunął jej ramiączka i wpatrywał się głęboko w oczy. Rozchyliła wargi i przymknęła powieki, bo ciepły oddech Zacha spotkał się z rozgorączkowanym z oczekiwania ciałem.

– Taka piękna.

Serce jej drgnęło. Składał delikatne pocałunki na jej ramionach, zarost delikatnie drapał ją w skórę, ujął w dłoń pierś i ścisnął sutek. Zagryzła wargę. Lekko popchnął ją do tyłu, osunęła się na łokciach i głową spotkała z miękkim materiałem poduszki, a ciałem z zimną posadzką studia. Zadrżała od różnicy temperatur.

Rozchyliła powieki, Carlos zdążył wrócić i właśnie przewiercał wzrokiem jej nagie piersi. Nie miała czego się wstydzić. W uszach jej szumiało, wpatrywała się w Carlosa, który wyglądał jak ucieleśnienie niebezpieczeństwa. Zmierzwione, czarne włosy opadały mu na czoło, dżinsy wisiały nisko na biodrach, a tatuaże niemal zlewały się z jego opaloną karnacją. Zdecydowanie był stuprocentowym meksykaninem.

– Tyłek do góry – Zach znów stał się tym mrocznym typem, który podniecał równie mocno, jak przerażał.

Posłusznie uniosła biodra, a sprawne dłonie zsunęły jej dresy razem z majtkami. Zach odrzucił spodnie do tyłu i pożądliwie patrzył w kierunku jej cipki. Łechtaczka pulsowała w rytmie bicia jej serca.

– Pamiętasz zasady? – Z trudem oderwał wzrok i spotkał się z nią spojrzeniem.

Samantha płonęła i pokiwała głową. Carlos usiadł obok niej i badał palcami każdy zakamarek jej ciała. Leżała naga i obnażona przed dwoma mężczyznami i czuła odrobinę wstydu, ale nie zamierzała tego okazywać. Strach? Owszem, przez jej serce przeszła iskierka lęku, ale zganiła ją. Zamierzała wyciągnąć z tej sytuacji wszystko. Zrzucić z siebie jarzmo wstydu i strachu. Odzyskać kobiecość i pewność siebie. Zach i Carlos płonęli równie mocno jak ona i podobało im się to, co widzieli przed sobą.

#2 Jako i my odpuszczamy naszym winowajcomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz