Chaos. Zach nie zdążył zareagować, bo kompletnie się tego nie spodziewał. Buteleczka z gazem wyglądała niewinnie i wcale nie sądził, że Sammy ma coś takiego w torebce. A potem wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka.
Catherine zdołała tylko wydukać, że Alaric wystawił Samanthę w Halloween ubiegłego roku i że ogólnie był dupkiem. Poznali się w klubie, kiedy uratował je Zach. Rzeczywiście spotkał je obie kompletnie pijane w klubie w towarzystwie dwóch mężczyzn. Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo wybuchła zbiorowa panika, kiedy kapsaicyna rozniosła się po niewinnych ofiarach. Charles był wściekły i zabrał Cate do domu, zanim przyjechała policja. Samantha narozrabiała, ale Zach nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu w odpowiedzi na jęki bólu Alarica. Wcierał sobie roztwór mocniej w skórę i Zachowi wcale nie było go żal. Zebrał to, co zasiał. A Sammy zasłużyła na nagrodę, nie kajdanki.
Przykleiła się do niego i miał wrażenie, że usnęła na stojąco. Wcale by się nie zdziwił, połączenie adrenaliny i alkoholu skutecznie potrafi pozbawić człowieka siły. Policja przestawiła jej prawa, ale ona się zataczała i mrugała w braku zrozumienia. Nie będzie łatwo jej wyciągnąć z aresztu.
Obiecał, że ją stamtąd zabierze. Został w barze, żeby przeprosić właściciela, który zrezygnowany machnął ręką i kazał mu spieprzać. Będzie miał kłopoty za sprzedaż alkoholu osobie poniżej dwudziestego pierwszego roku życia. Samantha będzie mieć problem za picie, a jeszcze większy za fałszywy dowód. Zach westchnął ciężko i pogładził się po wąsach. Wziął jej torbę i przerzucił sobie przez ramię. Minął Alarica, który patrzył na niego spod byka wściekle czerwonymi oczami. Miał podrapaną twarz i Zach nie mógł pohamować dumnego uśmiechu. Samantha zaimponowała mu jak cholera.
– Trzymaj się z daleka od tej pizdy – powiedział Alaric. – Widzisz, co mi zrobiła?
– Zasłużyłeś. – Zach stanął przed nim. – Z tego co widzę to ty jesteś bardziej poszkodowany, więc kto tu jest pizdą?
Alaric zaczął wstawać, ale Zach położył mu dłoń na ramieniu i zmusił do siadu. Chłopak zagotował się ze złości.
– Za wysokie progi na twoje nogi. – Zach uśmiechał się w wyrafinowany sposób i zaciskał dłoń na ramieniu tej miernoty. – Masz nauczkę na przyszłość. Nie traktuj kobiet w taki sposób, bo mogą się zemścić. Ach. Nie próbuj się odegrać. – Zach nachylił się nad nim i wyszeptał prosto do ucha. – Jeśli chcesz poznać faunę dna jeziora Saint Clair, to wiesz co robić.
Poklepał bladego Alarica po ramieniu. Zach nieczęsto groził obcym ludziom, ale coś kazało mu zareagować. Nie mógł przejść obojętnie wobec takiego gnoja, jakim był Alaric. To między innymi on musiał być odpowiedzialny za kompletnie zniszczone poczucie własnej wartości u Samanthy. Wyszedł z baru i wyjął telefon.
– I co z nią? – zapytał Charles zamiast powitania.
– Zgarnięta do aresztu – odpowiedział Zach i rozejrzał się po ulicy.
Przeszedł przez jezdnię, wsiadł do Camaro i wrzucił torebkę Samanthy na tylne siedzenie.
– Ja pierdolę – westchnął Charles. – Jedziesz tam? Może zadzwonię do Erica...
– Nie wiem, stary. Poniekąd jest dorosła, może powinna sama zadecydować czy chce im o tym mówić? – Nie znał jej na tyle, żeby wiedzieć czego by sobie życzyła.
Ale on chyba wolałby powiedzieć rodzicom osobiście. A Eric był przecież tylko wujem.
– Jakby była dorosła to by się tak nie zachowywała.
– No tak, bo ty nad sobą panujesz jak się wkurwisz – zauważył Zach i przekręcił klucz w stacyjce. – Tyle, że ona jest pijana. A ty na trzeźwo odwalasz takie akcje, Charles. Co z Cate?
CZYTASZ
#2 Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom
Romance2 TOM (inni bohaterowie) TW: przemoc Samantha ma dość bycia porzucaną. Wszystkie jej związki kończą się po upojnych chwilach, więc zaczyna wątpić w swoje umiejętności. Kiedy na horyzoncie pojawia się ktoś, kto wisi jej przysługę postanawia z niej sk...