~it's called first love. I'm falling into it deeper and deeper, just like a blind who saw the world for the first time~
Szatyn westchnął cicho, idąc wolnym krokiem do swojego liceum. Nadchodziła wiosna, zatem słońce przyjemnie świeciło, a na drzewach kwitły kwiaty wiśni oraz pojawiały się zielone liście. Przyglądał się wszystkiemu z zaciekawieniem, myśląc o swoim pierwszym związku, w którym dalej tkwił. Dobrze pamiętał, kiedy pierwszy raz spotkał na swojej drodze bruneta. W połowie drugiej klasy gimnazjum dołączył do nich chłopak o jasnej cerze, chłodnym spojrzeniu i szerokich ramionach. Gdy tylko wszedł do klasy, wszystkie pary oczu zwróciły się ku niemu. Dziewczęta wzdychały z zachwytem, kiedy tak stał na środku sali lekcyjnej, przedstawiając się krótko. Hoseok do tej pory był wdzięczny swojej wychowawczyni, pani Soo, która tamtego dnia posadziła Yoongiego tuż obok niego. Szatyn przez dłuższy czas zaprzeczał temu, ale ostatecznie musiał przyznać, że tamtego marcowego dnia chłopak o kamiennym wyrazie twarzy skradł jego serce. Min bardzo szybko stał się popularny wśród uczniów, między innymi ze względu na swój wygląd, a także pozycję, którą zdobył w drużynie koszykówki. Już na pierwszych zajęciach zachwycony trener mianował go kapitanem drużyny. Wokół Yoongiego pojawiało się coraz więcej osób, które chciały się z nim przyjaźnić, wychodzić na spotkania poza szkołą, czy randkować z nim. Hoseok był zaskoczony faktem, iż brunetowi nie uderzyła woda sodowa do głowy. Wciąż odtrącał nachalne dziewczyny, nie spotykał się z elitą, której wydawało się, że rządzi szkołą ani nie dołączył do popularnych dręczycieli, którzy wyłudzali pieniądze od młodszych. Jego wyniki w nauce nie pogorszyły się, a on wciąż nie lubił hałasu, natrętnych ludzi i zatłoczonych miejsc. W dniu, kiedy Min dosiadł się do jego ławki, przedstawili się sobie. Hoseok przez kilka pierwszych dni siedział w jego towarzystwie w ciszy, będąc zbyt nieśmiałym. Dopiero po pewnym czasie otworzył się przed brunetem, zagadując go, marudząc na zbyt długie prace domowe z matematyki i wzdychając, jak to by teraz zjadł smażonego kurczaka albo swoje ukochane owocowe landrynki. Yoongi zwykle nie odpowiadał, słuchając go w ciszy; czasem coś mruknął, czy odpowiedział zdawkowo. Po kilku tygodniach brunet przyzwyczaił się do faktu, iż Hoseok był zwyczajnie straszną gadułą. Zdarzało mu się nawet wdawać z nim w dłuższe dyskusje, co szokowało, a także uszczęśliwiało szatyna. Po roku znajomości zaczęli spotykać się w połowie drogi do szkoły i razem przemierzać resztę trasy. Jedli także razem na stołówce, a przed większym sprawdzianem razem powtarzali materiał. Hoseok wtedy czuł motylki w brzuchu, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Wystarczała obecność kapitana drużyny, by humor szatyna diametralnie się poprawiał. Kiedy poszli razem do liceum, Hoseok nie mógł posiąść się ze szczęścia, że wylądowali razem w jednej klasie. Yoongi także i w tej szkole został kapitanem drużyny koszykówki, co przyszło mu z łatwością. Wciąż siedzieli razem w ławce, a Min uchodził za niedostępnego przez swój kamienny wyraz twarzy, morderczy wzrok i małomówność. W pierwszej klasie także odmawiał popularnym dzieciakom wychodzenia na imprezy, czy wspólnego palenia zioła. Odtrącał także cheerleaderki, które miały na niego chrapkę i latały za nim, skracając spódniczki, malując szminką usta i perfumując się. Natomiast jego relacja z Yoongim nie zmieniła się, oprócz jednego wyjątku. Hoseok od zawsze był chodzącym chaosem. Nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu dłużej, niż dwadzieścia minut, co było dość problematyczne w ciągu zajęć lekcyjnych. Niejednokrotnie zapominał o pracach domowych, czy sprawdzianach i kartkówkach. Potrafił spędzić większość nocy na czytaniu książek, graniu w gry lub oglądaniu ulubionego serialu, przez co później przysypiał na zajęciach. Nauczycielka z biologii wręcz nienawidziła go za to i prawie zawsze karciła, a czasami nawet wstawiała uwagę. Szatyn był na tyle roztrzepany, że zdarzało mu się zapomnieć wziąć drugiego śniadania do szkoły, pieniędzy na szkolną wycieczkę, czy stroju na wuef. Często chodził z głową w chmurach, przez co potykał się o własne nogi, wpadał na ludzi, czy na ściany, przez co na jego ciele pojawiały się od czasu do czasu zadrapania i siniaki. Przez swoje roztargnienie zapominał podręczników na zajęcia, zawiązać sznurówek, czy wziąć parasolki w deszczowy dzień. W jego pokoju panował istny bałagan, przez co jego mama nagminnie upominała go i krzyczała, by posprzątał ten burdel. Ubrania wisiały na jego fotelu, czy leżały na dywanie, podręczniki na zajęcia były porozrzucane po całym pokoju, a papierki po cukierkach leżały na biurku razem z jego ulubionymi grami. Przez swój bałagan, nieustannie chodził w skarpetkach nie do pary, a jego zeszyty ginęły pod stertą ubrań. Tak, Hoseok był chodzącym chaosem, co zdawało się zacząć przeszkadzać Yoongiemu. Kapitan drużyny coraz częściej go upominał, by wreszcie zadbał o swoje szkolne podręczniki, by zaczął odrabiać prace domowe, wysypiać się i jeść porządne śniadania. Kiedy szatyn dostawał złą ocenę za brak przygotowania do lekcji, uwagę za spanie, czy też nie dbał o swoje bezpieczeństwo, chodząc z głową w chmurach, Min zawsze na niego krzyczał. Hoseok pamiętał dzień, gdy brunet po raz pierwszy podniósł na jego głos. W połowie pierwszej klasy liceum wracali, jak zwykle razem do swoich domów. Mniejszy, jak zawsze, był myślami daleko stąd. Zastanawiał się, jakby to było, gdyby złapał teraz Yoongiego za dłoń albo wyznał mu, że podoba mu się od ich pierwszego spotkania. Hoseok zdecydowanie za często o tym myślał. Przez swoją nieuwagę i głowę w chmurach, wszedł na ulicę na czerwonym świetle. Gdyby nie silna dłoń koszykarza, zapewne wszedłby pod koła szybko jadącego białego volkswagena. Chłopaczek pamiętał, jak silny był uścisk bruneta na jego ramieniu, kiedy przyciągał go do siebie ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. Hoseok wpadł wtedy prosto na jego klatkę piersiową, a jego serce zabiło trzy razy mocniej, kiedy stał tak blisko swojego przyjaciela. To był pierwszy raz, kiedy kapitan drużyny podniósł na niego głos. Krzyczał na mniejszego, że jest nieodpowiedzialny, powinien pilnować, co robi i gdzie chodzi. Momentalnie przestał, gdy kąciki ust szatyna powędrowały ku dole, a jego oczy zrobiły się smutne. To był dopiero początek. Od tamtego dnia, Yoongi regularnie krzyczał, czy dość dosadnie upominał go. Hoseok nie potrafił nic poradzić na to, że był chodzącym chaosem. Nie umiał inaczej żyć i wmawiał brunetowi, że musi się z tym pogodzić. To jednak nie zmieniało podejścia koszykarza, który nie pozwalał mu zasypiać na zajęciach, chadzał z nim do biblioteki, by pilnować go i pomagać w pracy domowej, a także przynosił mu drugie śniadanie, którego Hoseok zapominał zbyt często. Kiedy pod koniec pierwszej klasy liceum Hoseok zaczął imprezować, brunetowi nie spodobało się to. Upominał go, że powinien zająć się nauką, a nie piciem do nieprzytomności i robieniem innych głupich rzeczy. Szatyn czasami myślał, że Min dogadałby się z jego matką. Oboje mieli tą samą gadkę. Chłopaczek próbował namawiać koszykarza, by poszedł wraz z nim na jedną z takich domówek, ale Yoongi zawsze odmawiał. Nie lubił tłumów, głośnej muzyki i natrętnych dziewczyn, paradujących półnago. Na jednej z takich domówek, Hoseok poznał swojego przyszłego przyjaciela. Taehyung był równie chaotyczny, co on. Chodził do tej samej klasy, ale nigdy nie mieli okazji bliżej się poznać, a także uczęszczał na dodatkowe zajęcia z rysunku. Jego palce zwykle były ubrudzone tuszem, spodnie farbami, jego blond włosy były roztrzepane, a w kącikach jego oczu znajdował się eyeliner. Taehyung pragnął dostać się na studia na grafikę komputerową. Opowiadał o tym Hoseoku, kiedy wychodzili na przerwy między lekcjami i kupowali sobie słodycze w automacie na korytarzu. Wspominał, że bardzo chciałby w przyszłości tworzyć mangi, co niezwykle zainteresowało Hoseoka, który uwielbiał grać w gry i chciał takie projektować w przyszłości. Połączyły ich wspólne zainteresowania, roztargnienie i chaos, który władał ich życiem. To jednak nie pogorszyło jego relacji z Yoongim, o której rzecz jasna mówił wielokrotnie Kimowi. Blondyn znał jego prawdziwe uczucia względem Mina, którego zwykle nazywał okrutnym. Denerwował się, gdy szatyn po raz kolejny mówił mu o tym, jak to brunet krzyczy na niego, nawet o małą błahostkę. Było mu także żal Hoseoka, który skrywał uczucia względem swojego nic niepodejrzewającego przyjaciela. Wiele razy namawiał go, by wyznał koszykarzowi, co czuje, ale Hoseok od razu protestował. Bał się, że straci swojego cennego przyjaciela. Bał się, że Min odtrąci go i już nigdy ich relacja nie będzie wyglądała tak samo. Pamiętał, jak z dnia na dzień wszystko zaczęło się zmieniać. Nie rozumiał zachowania Yoongiego, które stawało się coraz bardziej osobliwe. We wrześniowy dzień w drugiej klasie liceum trener zarządził, iż będą ćwiczyć na zewnątrz ze względu na ładną pogodę. Ogłosił grę w zbijaka, podając im piłkę i dzieląc ich na dwie drużyny poprzez odliczanie. Taehyung spojrzał wtedy naburmuszony na Hoseoka, który został przydzielony do grupy przeciwnej. Mniejszy pokazał mu kciuki w górę, szepcząc, że dadzą radę. Kiedy gra się rozpoczęła, Hoseok unikał piłki, jak ognia, biegając w te i we w te, podczas gdy strategią Taehyunga było stanie z tyłu lub samotnie z boku. Przeważnie przeciwnicy rzucali piłką w większe grupki. Na moment jednak przestał uważać, gdyż zapatrzył się na koszykarzy, którzy grali w piłkę na boisku obok. Z zamyślenia wyrwało go uderzenie piłki w jego ramię oraz zadowolony pisk Minah. Machnął ręką i podszedł do ławek, by usiąść na jednej z nich. Tymczasem Hoseok został z jednym chłopakiem i dwoma dziewczynami w swojej drużynie. Wciąż unikał piłki, jak ognia, ale zmęczenie zaczęło mu doskwierać. Pisnął cicho, kiedy Minah rzuciła się w kierunku piłki, by ją złapać i tym samym przewróciła go. Szatyn upadł prosto na kolana na beton i jęknął z bólu. Usiadł na boisku i spojrzał na swoje zakrwawione kolana, które piekły.
-seonsaengnim!- krzyknął tamtego dnia Daehyun.- Hoseok potrzebuje do pielęgniarki!- oznajmił, a kilka osób zwróciło uwagę na nich przez donośmy krzyk niebieskowłosego. Między innymi Taehyung, który zmartwiony uniósł wzrok znad telefonu oraz Yoongi, który zaprzestał gry w koszykówkę. Nie słuchając nawoływań swojego trenera, podał piłkę koledze i ruszył na boisko obok. Podszedł szybkim krokiem do Hoseoka i ku zdziwieniu wszystkich, pochylił się ku niemu. Szatyn spojrzał wtedy szeroko otwartymi oczami na koszykarza, który złapał go pod kolanami i za talię, unosząc go gwałtownie. Sapnął głośno, owijając instynktownie jego szyję ramionami.
-Yoongi, wszyscy patrzą- wyjąkał tamtego dnia zawstydzony i zestresowany.
-wracamy do gry!- zaklaskał trener, nie chcą robić niepotrzebnego poruszenia wśród uczniów.
-Yoongi, możesz mnie puścić, potrafię chodzić-
-nie- przerwał mu, zaciskając mocniej palce na jego ciele i wchodząc z nim po schodach. Hoseok był pewien podziwu siły koszykarza. Niósł go z taką lekkością, że można by pomyśleć, iż szatyn ważył tyle, co nic. Rzecz jasna nie było to prawdą, gdyż Hoseok sam siebie nie uważał za najszczuplejszego ani wysportowanego, czy chociażby fit.- zraniłeś się- wyszeptał, wchodząc z nim do gabinetu pielęgniarki. Oboje rozglądnęli się wokoło, szukając wzrokiem kobiety. Min westchnął cierpiętniczo, nie widząc nigdzie pielęgniarki. Posadził Hoseoka na jednym z łóżek i podszedł do szafki, wyjmując z niej wodę utlenioną, waciki i plastry.
-co robisz?- sapnął wtedy zdezorientowany szatyn, obserwując jego ruchy.
-nie ma pielęgniarki; nie wiem, kiedy wróci, więc ja się tobą zajmę- oznajmił, a mniejszy popatrzył na niego zszokowany. Kapitan drużyny usiadł naprzeciwko chłopaczka na metalowym krzesełku, chwytając delikatnie jego nogę. Wylał trochę wody na wacik i przyłożył go do rany. Hoseok syknął cicho, przygryzając wargę.- przepraszam, mały, ale to konieczne- westchnął, a szatyn pokiwał głową zarumieniony. Po chwili z jego ust wydostało się kolejne syknięcie, gdy brunet przyłożył kolejny wacik nasączony wodą utlenioną do jego drugiego kolana. Wkrótce potem wyrzucił je do kosza i zajął się przyklejaniem plastrów do jego ran. Hoseok przyglądał mu się uważnie. Nigdy by nie podejrzewał, że Yoongi może być tak troskliwy i uroczy. Przez moment pomyślał nawet, że byłby idealnym chłopakiem, by później wyrzucić tą myśl z głowy. Jego ciało objął strach; Yoongi nie mógł dowiedzieć się, co ten czuje do niego. To mogłoby zniszczyć ich wieloletnią przyjaźń. A to było ostatnie, czego Hoseok pragnął.
-dziękuję- wyszeptał wtedy, kiedy Yoongi wstał z krzesełka.
-potrzebujesz czegoś?- dopytał, zbliżając się do szatyna, którego oddech przyspieszał. Drgnął, kiedy Min delikatnie rozchylił jego uda, stając między nimi. Uniósł jego podbródek, kładąc dłoń na jego policzku i wpatrując się w jego oczy intensywnie.
-n-nie, dziękuję- wyjąkał cały zarumieniony, patrząc z dołu na koszykarza. Yoongi pochylił się nad nim tamtego dnia, składając krótki pocałunek na jego czole. Ten gest sprawił, że szatyn stracił na moment oddech.
-chodź, mały, odwiozę cię do domu- odsunął się nieco od niego, podając mu dłoń. Od tamtej pory szatyn miał coraz większy mętlik w głowie, a zachowanie Mina stawało się coraz dziwniejsze i podejrzane.
***
Moje mróweczki,
Jak mijają wakacje? Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Postaram się dodawać rozdziały 1/2 razy w tygodniu :)).
Btw co myślicie o ostatnim skandalu Yoongiego? 😖
~Zaksiazkowanaa<3
CZYTASZ
𝒶 𝓁𝒾𝓉𝓉𝓁𝑒 𝓉𝒽𝒾𝓃𝑔 𝒸𝒶𝓁𝓁𝑒𝒹 𝒻𝒾𝓇𝓈𝓉 𝓁𝑜𝓋𝑒 • 𝓈𝑜𝓅𝑒
Romance"𝒾𝓉 𝓌𝒶𝓈 𝓉𝒽𝒶𝓉 𝑔𝓁𝒶𝓃𝒸𝑒, 𝓉𝒽𝒶𝓉 𝓈𝓊𝒹𝒹𝑒𝓃 𝑔𝓁𝒶𝓃𝒸𝑒 𝓉𝒽𝒶𝓉 𝒷𝓇𝑜𝓊𝑔𝒽𝓉 𝓊𝓈 𝓉𝑜𝑔𝑒𝓉𝒽𝑒𝓇 𝒻𝑜𝓇 𝓁𝒾𝒻𝑒" Związek Hoseoka i Yoongiego przechodzi kryzys, którego głównym sprawcą jest Park Jimin we własnej osobie. Taehyung...