ღ𝓉𝓌𝑒𝓁𝓋𝑒ღ

25 6 0
                                    



~some days I wish I could go back in life, not to change anything, 

but to feel few things twice~



Sobotniego ranka Hoseok przebudził się po raz drugi w nieswoim łóżku. Tym razem jednak pamiętał, jak do tego doszło. A przynajmniej część. Pamiętał, jak silne były ramiona bruneta, który wynosił go z posiadłości Dawona. Pamiętał, jak niski był jego głos, kiedy mówił prosto w jego rozchylone usta. Pamiętał duże i ciepłe były jego dłonie, kiedy ułożył je na jego biodrach i przyciągnął bliżej. Szatyn usiadł na materacu, biorąc głęboki wdech i rozglądając się wokoło. Ponownie spał w łóżku sam. Zastanawiał się, gdzie Min tym razem przespał noc; w salonie, w pokoju rodziców, a może znowu na fotelu. Z zamyślenia wyrwało go otwieranie drzwi. Momentalnie wybałuszył oczy, a jego oddech przyspieszył, kiedy koszykarz wszedł do pokoju. Jedyne, co miał na sobie to ręcznik owinięty wokół jego pasa; po jego nagiej klatce piersiowej spływały pojedyncze kropelki wody, a jego włosy były wciąż wilgotne. Zmierzył go powoli wzrokiem, a jego policzki zabarwiły się na czerwono. 

-Yoongi!- krzyknął, a kapitan drużyny uniósł brew, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.- u-ubierz coś na siebie!- rozkazał, nie wiedząc, gdzie powinien patrzeć. Min prychnął rozbawiony, podchodząc do szafy.

-mały, widziałeś mnie nieraz bez tego ręcznika- puścił mu oczko, a Hoseok zmrużył groźnie oczy, patrząc na niego ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. 

-a-ale nie jesteśmy już razem i to nie jest poprawne- wyjąkał, a Yoongi uśmiechnął się pod nosem, wzruszając ramionami.- Yoongi-oh, mój Boże, przestań!- krzyknął, widząc, jak ten zaczyna rozwiązywać ręcznik. W ułamku sekundy zerwał się z łóżka i wybiegł z pokoju, przeklinając go w myślach. Szybkim krokiem wszedł do kuchni i zaskoczony uniósł brwi, widząc na stole przygotowane przez bruneta śniadanie. Na talerzu leżał placek jeon, a w dwóch małych miseczkach znajdowały się kolejno kimchi i ryż. Drgnął lekko, kiedy usłyszał otwieranie drzwi, a zaraz potem kroki. 

-nie sądziłem, że potrafisz zrobić coś innego oprócz kimbapu- przyznał szczerze Hoseok, odwracając się za siebie. Min stał w odległości kilku kroków w czarnym podkoszulku i tego samego koloru spodniach dresowych. Szatyn przełknął ciężko ślinę, zastanawiając się, jakim cudem Yoongi wygląda we wszystkim tak dobrze.

-zrobiłem według przepisu- wzruszył ramionami, a mniejszy kiwnął głową, siadając przy stole. Zerknął niepewnie na koszykarza, który przeszedł obok niego, by podejść do ekspresu do kawy. 

-Yoongi?- zagadnął cicho, a brunet mruknął cicho w odpowiedzi, robiąc sobie kawę.- czemu. . .- odchrząknął cicho, grzebiąc pałeczkami w ryżu.- czemu wczoraj. . .odepchnąłeś Hyunbina?- ledwo zebrał się w sobie, by zadać to pytanie. Koszykarz odwrócił się za siebie, by stanąć twarzą w twarz ze swoim byłym chłopakiem. 

-myślę, że wczoraj wyjaśniłem ci to już- odpowiedział stanowczym tonem głosu, a szatyn przygryzł lekko wargę.

-a-ale. . .mówiłem ci już, że nie jesteśmy razem i- przerwał, kiedy Min odstawił głośno filiżankę na bok i zbliżył się do niego.

-czas na rozmowę, mały. Tym razem mi nie uciekniesz- oznajmił, patrząc na niego z góry i uśmiechając się jednym kącikiem ust. Hoseok wziął głęboki oddech, by po chwili pokiwać głową. Yoongi usiadł tuż obok niego, przeczesując palcami lekko wilgotne, kruczoczarne włosy. 

𝒶 𝓁𝒾𝓉𝓉𝓁𝑒 𝓉𝒽𝒾𝓃𝑔 𝒸𝒶𝓁𝓁𝑒𝒹 𝒻𝒾𝓇𝓈𝓉 𝓁𝑜𝓋𝑒 • 𝓈𝑜𝓅𝑒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz