~I really love you, but you are still imprisoned in his shadow,
maybe you're the fool,
I've tried and now my heart gives up~
Hoseok wziął szybki prysznic i ubrał spodnie dresowe, które przygotował mu koszykarz oraz czysty podkoszulek. Nogawki musiał podwinąć, gdyż wlekły się za nim po podłodze, a koszulka sięgała mu do połowy ud, co wyglądało dość komicznie. Kiedy wyszedł z toalety, Min czekał na niego w kuchni ze szklanką wody z cytryną oraz talerzem, na którym leżał pokrojony kimbap. Hoseok poczuł ciche burczenie w brzuchu na widok jedzenia. Zerknął niepewnie na bruneta, który stał oparty tyłem o blat kuchenny i obserwował każdy jego ruch.
-zjedz, poczujesz się lepiej- oznajmił, a szatyn posłusznie usiadł przy stole.- nie jestem tak dobry w gotowaniu, jak ty, więc wybacz, ale to jedyne, co potrafię zrobić na szybko, bez przepisu- podrapał się po karku, a mniejszy pokiwał głową.
-dziękuję- wyszeptał, czując łzy w oczach. Przypomniał sobie, jak Yoongi wziął go na pierwszą randkę. Wtedy też przygotował dla niego kimbap. Tęsknił za tymi czasami. Wziął do ust pierwszy kawałek, walcząc ze łzami, które zbierały się w jego oczach. Nie chciał płakać tak żałośnie przed swoim byłym. Odetchnął z ulgą, kiedy kapitan drużyny odwrócił się do niego plecami, by móc zrobić sobie kawę z ekspresu. Po policzkach szatyna momentalnie spłynęły słone łzy, kiedy przeżuwał kolejny kawałek kimbapu. Szybko otarł swoje policzki i wziął duży łyk wody. Poczuł, jak jego żołądek zaciska się boleśnie, a jego dłonie drżą delikatnie. Odsunął od siebie talerz z jedzeniem, które przygotował brunet, czując, że nie może nic już więcej przełknąć. Min wziął duży łyk kawy i zmarszczył lekko brwi.
-nie smakuje ci?- spytał cicho, zmartwiony. Szatyn spuścił wzrok, przełykając ciężko ślinę.- ah, rozumiem- wyszeptał, kiwając głową.
-n-nie. . .ja. . .nie-
-zbieraj się, odwiozę cię- przerwał mu, a Hoseok zacisnął mocno palce na czarnym podkoszulku, biorąc głęboki wdech. Posłusznie wstał i ruszył za koszykarzem do przedpokoju, gdzie ubrał swoje buty, wziął telefon i wyszedł. Yoongi otworzył mu drzwi do samochodu, by zaraz potem samemu wsiąść za kierownicą. Jechali około dwudziestu minut, podczas których między nimi panowała cisza. Hoseok siedział ze wzrokiem wbitym w widoki za oknem, kurczowo zaciskając palce na materiale podkoszulka. Przygryzał dolną wargę, aż do krwi, walcząc ze łzami. Był słaby. Cholernie słaby. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk przekręcania kluczyków w stacyjce. Zamrugał kilka razy powiekami, orientując się, że Min zaparkował właśnie tuż pod jego domem. Szybko odpiął pasy i nim zdążył zareagować brunet otworzył dla niego drzwi. Wychodząc z auta, potknął się o własne nogi, co nie było nowością i z głośnym sapnięciem wpadł prosto w ramiona koszykarza. Yoongi schwytał go w ostatnim momencie, zaciskając palce na jego biodrach. Oddech mniejszego przyspieszył, kiedy tak wpatrywał się w oczy swojego byłego chłopaka. Przygryzł wargę, błądząc wzrokiem po twarzy kapitana drużyny, który mimowolnie pochylił się powoli ku niemu. Szatyn uniósł delikatnie podbródek, zaciskając palce na barkach koszykarza. Ich oddechy mieszały się ze sobą, podczas gdy klatki piersiowe ocierały się lekko o siebie. Hoseok nie mógł oderwać wzroku od jego oczu, gubiąc się w kolorze jego tęczówek. Nie był pewien, do czego doszłoby pomiędzy nimi, gdyby nie sąsiadka wychodząca z domu obok. Wziął głęboki wdech i odsunął się gwałtownie od Yoongiego, który odchrząknął cicho, spuszczając głowę.
CZYTASZ
ð¶ ððŸðððð ððœðŸðð ðžð¶ðððð¹ ð»ðŸððð ðððð ⢠ððð ð
Romance"ðŸð ðð¶ð ððœð¶ð ððð¶ððžð, ððœð¶ð ððð¹ð¹ðð ððð¶ððžð ððœð¶ð ð·ðððððœð ðð ððððððœðð ð»ðð ððŸð»ð" ZwiÄ zek Hoseoka i Yoongiego przechodzi kryzys, którego gÅównym sprawcÄ jest Park Jimin we wÅasnej osobie. Taehyung...