~These days, it feels like you're mine, but not~
Jimin nie miał siły, nawet kiedy tylko siedział na lekcjach. Jego oczy były podkrążone, a skóra bledsza, niż zwykle przez wczorajsze wymiotowanie i nie spanie do późna. Nie mógł zasnąć, myśląc o słowach swojej matki, o swoim ciele i o tym, jak bardzo nienawidzi swojego życia. Tak bardzo zazdrościł Baekhyunowi, który mógł jeść, co chciał i nie tyć. Zazdrościł mu, że jego rodzina nie krytykowała jego wyglądu, a ojciec wspierał go we wszystkim i był jego najwierniejszym kibicem. Był zazdrosny o Hoseoka, z którym umawiał się Yoongi, jego pierwsze zauroczenie. Od tygodnia dzień w dzień zjadał jedynie miseczkę gotowanych warzyw dziennie, a kiedy czuł głód, gryzł kostki lodu. Chciał wyglądać perfekcyjnie. Czuł, że tylko wtedy zasłuży sobie na miłość swojej matki i być może zwróci uwagę Yoongiego. Na trening przyszedł kilka minut spóźniony, gdyż wymiotował w szkolnej łazience po zjedzonym jabłku w porze lunchu. Przywitał się z cheerleaderkami, które jak zwykle prezentowały się nienagannie. Zerknął w bok i przygryzł wargę. Przez dłuższy moment wpatrywał się w Yoongiego, który na boisku obok prowadził rozgrzewkę dla swojej drużyny.
-zaczynamy rozgrzewkę!- otrząsnął się i klasnął w dłonie, patrząc na licealistki. Dziewczyny przytaknęły i rozpoczęły trening. Jimin co chwila brał dużego łyka wody, czując, jak kręci mu się w głowie, ale zignorował to. Kiedy zakończyły rozgrzewkę, zaczęły ćwiczyć układ, którego różowowłosy nauczył je ostatnio. Park co chwila krytykował je, poprawiał i pokazywał, w jaki sposób powinny wykonać odpowiednią figurę. Był wymagający, ale to był jedyny sposób, by osiągnąć perfekcję. Z każdą minutą czuł, jak każdy ruch staje się dla niego coraz większym problemem. Nie zdążył wydusić słowa, a obraz przed jego oczami zamazał się. Upadł na panele sali gimnastycznej, przez co kilka cheerleaderek pisnęło przerażonych. Kapitan drużyny koszykówki zerknął w bok ze zmarszczonymi brwiami, słysząc harmider po drugiej stronie hali. Widząc różowowłosego, który siedział zmęczony na podłodze, dotykając swojego czoła i oddychając głośno, podał piłkę Dawonowi. Wytłumaczył mu pokrótce, co ma następnie robić i szybkim krokiem ruszył w kierunku drobnego chłopaczka. Przykucnął przy nim, kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. Jimin uniósł głowę i zaskoczony zerknął na koszykarza.
-źle się czujesz?- zagadnął, przyglądając mu się. Park mimo swojego dziwnego zachowania wobec niego, wciąż był jego kolegą. Pomógł mu znaleźć pracę i Yoongi wciąż poniekąd był mu za to wdzięczny.
-przed chwilą zemdlał, oppa- zabrała głos jedna z cheerleaderek, wpatrując się w bruneta. Min kiwnął głową i nim Jimin zdążył cokolwiek powiedzieć, schwytał go w ramiona i uniósł. Zdziwiony zmarszczył brwi; różowowłosy ważył tyle, co piórko. Dopiero teraz dostrzegł cienie pod jego oczami, jego chudsze ramiona i bledszą cerę.
-Yoonni-
-zaniosę cię do pielęgniarki- przerwał mu, postanawiając zignorować to, jak ten się do niego zwrócił. Nienawidził tego; tylko Hoseok miał prawo wymawiać jego imię tak pieszczotliwie.- wracajcie do treningu- powiedział, patrząc na licealistki, które pokiwały głowami, zerkając zaniepokojone na swojego choreografa. Yoongi wyszedł z sali gimnastycznej niosąc w swoich ramionach mniejszego, który wpatrywał się w jego profil w skupieniu. Śledził każdy szczegół na jego twarzy, przygryzając dolną wargę do krwi i czując rumieńce na policzkach. Min wciąż powodował u niego motylki w brzuchu, zawroty głowy i przyspieszony oddech.
W tym samym czasie do szkoły wbiegł spóźniony szatyn. Obiecał wcześniej swojemu chłopakowi, że przyjdzie na jego trening, a później pojadą coś zjeść albo pooglądać film. Miał być w szkole dwadzieścia minut temu, ale jak zwykle nie wyrobił się na czas. Za późno zebrał się z łóżka i nie dobiegł na autobus. Zdyszany wspiął się po schodach i momentalnie przystanął w miejscu, słysząc gwałtowne otwieranie drzwi od sali gimnastycznej. Zmarszczył brwi, niewidzialny sznur zacisnął się wokół jego szyi, a jego dłonie zacisnęły się w piąstki. Nie mógł uwierzyć w to, co widział. Przez moment pomyślał nawet, że ma zwidy. Zamrugał kilka razy powiekami, wpatrując się w swojego chłopaka, który w swoich ramionach niósł różowowłosego. Jimin wpatrywał się w niego, jak w obrazek, podczas gdy kapitan drużyny szedł przed siebie z kamiennym wyrazem twarzy. Był na tyle zamyślony, że nie dostrzegł drobnego szatyna. Hoseok prychnął z niedowierzaniem, kiedy Min minął go. Szybkim krokiem wszedł na halę sportową, mając nadzieję, że tam od kogoś dowie się, co tak właściwie się dzieje. Zerknął na cheerleaderki, ale nie zamierzał do nich podchodzić. Były zbyt skupione na treningu, a ponadto Hoseok słyszał pogłoski, że bywają wredne. Spojrzał w kierunku koszykarzy, którzy ćwiczyli dwutakty pod okiem wysokiego blondyna. Z cichym westchnieniem podszedł do koszykarza, który po chwili zwrócił na niego uwagę.
CZYTASZ
ð¶ ððŸðððð ððœðŸðð ðžð¶ðððð¹ ð»ðŸððð ðððð ⢠ððð ð
Roman d'amour"ðŸð ðð¶ð ððœð¶ð ððð¶ððžð, ððœð¶ð ððð¹ð¹ðð ððð¶ððžð ððœð¶ð ð·ðððððœð ðð ððððððœðð ð»ðð ððŸð»ð" ZwiÄ zek Hoseoka i Yoongiego przechodzi kryzys, którego gÅównym sprawcÄ jest Park Jimin we wÅasnej osobie. Taehyung...