𓆩ꨄ︎𓆪 W ekplozji chaosu

4K 166 295
                                    

                                            ❄︎❄︎❄︎❄︎
                       ⋆꙳•̩̩͙❅*̩̩͙‧͙  Rozdział drugi  ‧͙*̩̩͙❆ ͙͛ ˚₊⋆
Amaya

Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami.

Kiedy już jeden dramat się rozpocznie, pociąga za sobą batalion innych niepowodzeń, które sprawiają, że próby jakiejkolwiek chęci do zmiany schodzą do minimum.

Czasem nawet dlatego, że brakuje nam sił do dążenia do sukcesu, tracimy wiarę i od razu się poddajemy. Bo życie to nie bajka. Ale czy to oznacza, że nie może być choć trochę szczęśliwie? Czy gdzieś pośród tych od groma tragedii nie może znaleźć się balans? Światełko w tunelu, które doprowadziłoby nas wszystkich na dobrą drogę?

Mam złudne wrażenie, jakby ciemność ogarniała mnie z każdą sekundą coraz bardziej. Jakby wszystko, co kiedyś było dla mnie ważne nagle straciło sens. Wszystko z nagła się rozpadało, pozostawiając za sobą silną ulewę. Znowu stoję na krawędzi urwiska i patrzę na chaos, który niszczy wszystko, pozostawiając za sobą bałagan.

Niczym eksplozja chaosu.

Myślałam, że wszystko się w końcu ułoży. Całokształt ostatnich dni sugerował, że jest nadzieja. Jednak ona zgasła.
To była tylko tak zwana cisza przed burzą, która zwiastowała pioruny i intensywne sztormy. A to co teraz nadchodzi niesie za sobą zagładę.

Co gorsza, widzisz, że ta plaga nadchodzi, ale nie potrafisz od niej uciec.

Jednak jeszcze trudniej jest z wiedzą, że najważniejsza osoba w Twoim życiu, którą kochasz ponad wszystko właśnie cierpi.

Serce zabiło mi boleśnie w piersi, gdy usłyszałam jego krzyk, który brzmiał, jakby był tam obdzierany ze skóry. Nagle cały świat runął. Moje ciało zaczyna drżeć, a łzy napływają mi do oczu. Moje serce się rozpada, a ból jest tak intensywny, że aż trudno go znieść. Próbowałam wmówić sobie, że to tylko koszmar, z którego nie mogę się obudzić, ale szybko po tym rzeczywistość mnie ogarniała i bodźce zewnętrzne, które dają do zrozumienia, że to co dzieje się obecnie jest jak najbardziej realne.

— Ciebie również miło słyszeć, synu.

Moje oczy rozwiodły się w szoku, jak i w bezwzględnym przerażeniu, podobnie jak u Aidena, który zaniemówił. Wszystko wokół ucichło, pozostawiając za sobą nieodpartą martwotę.

Nie wiedziałam, jak reszta zareagowała na słowa wypowiedziane przez mężczyznę, bo patrzyłam wprost w oczy Aidena, który również nie odrywał swoich ciemnych tęczówek od moich. Ta chwila wystarczyła, bym mogła zrozumieć, że jest gorzej, niż sądziliśmy. Z tej dłużącej się bezczynności wyrwał nas nikczemny głos osoby dzwoniącej.

— Cóż za egzaltacja, Aiden — zironizował jego ojciec, śmiejąc się szyderczo po drugiej stronie — spodziewałem się większej ekscytacji na mój powrót.

— Spodziewałeś się biby, staruchu? — pyta Charlie, wyrywając telefon Aidenowi. Spojrzałam na przyjaciela z większymi oczami od poprzednich, przekazując mu całą sobą, że to co powiedział było wielce okropnym pomysłem — a może orderu za najlepszego pranka w historii? — unosi brwi. — W Twoich snach, mendo. Jedyne co od nas otrzymasz, to swoją własną śmierć, lecz tym razem sto procent autentyczną, śmieciu!

Zamrugałam z chwilowym zamętem w głowie. Czy Charlie właśnie wszczął wojnę z najgroźniejszym mafiozem, który w swych rękach ma Diego?

Zalał mnie w jednej sekundzie pot. Konsternacja, jak i multum obaw zalały moje ciało, przez co nie potrafiłam wydusić z siebie choćby jednego słowa. Aiden wyrwał przyjacielowi komórkę i posłał mu złowrogie, a także ostrzegawcze spojrzenie, które sugerowało więcej, niż tysiące słów.

Desire of the end Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz