Rozdział VII ,,Nieznane Polany"

3 0 0
                                    

-Jejku, co tu się stało? -zapytała Diana skulona na podłodze. Bardzo bolały ją oczy, od kiedy rozbłysło się rażące światło zza kurtyny, do tego stopnia, że prawie nic nie widziała.

-Byłam tu kiedyś z kilkoma elfami, ale tego tu nie było. Tej kurtyny, a co dopiero takich dziwnych... Zdarzeń. -powiedziała Miria.

-Co teraz robimy? -zapytała Diana. -Idziemy dalej?

-Wolę zostać tutaj, albo lepiej dalej, kto wie co jest za tą kurtyną. Proponuję cztery dni przesiadywania tu, a jeśli nic nie będzie się działo, ostrożnie ruszymy dalej. Zgoda?

-Zgoda.

Miria i Diana zrobiły sobie prowizoryczny pokoik w dość dużym zagłębieniu w ścianie. Wystarczająco dużym, aby mogły tam zostać przez cztery, zapewne długie dni.

Cóż opisywać jak mijały te dnie, zwyczajne życie, tyle tylko, że głęboko pod ziemią.

Kiedy już ten czas minął, a wydawało się, że trwało to wieki, Miria podeszła do kurtyny i zajrzała za nią. Był tam identyczny korytarz jak przed ową kurtyną, tak samo ponury, szary, i gdyby nie kurtyna to Miria i Diana pewnie nawet nie zauważyłyby, że coś jest nie tak. Krótko mówiąc, mogły iść dalej, nie mniej jednak musiały zachować ostrożność.

Kolejne cztery dni wędrowały, a końca korytarza dalej nie było widać. Jednak kiedy minął tydzień, dwa, a w końcu trzy tygodnie, coś w końcu zaczynało się zmieniać. Korytarz był szerszy, w niektórych miejscach było kilka schodków do pokonania. Te wiele tygodni ciężkiej wędrówki zaprowadziły Dianę i Mirię do wyjścia!

Na samym końcu korytarza, ukazało im się malownicze miejsce, pełne pięknych drzew i kwiatów, strumyków i jeziorek. Niebo było idealnie błękitne bez żadnej chmurki.

-Miria! Tu jest cudownie! -ucieszyła się Diana.

-Może i tak, ale to Nieznane Polany. Tutaj gdzieś nasze klejnoty będą bezpieczne.

-Nieznane? Byłaś tu kiedyś? -zapytała Diana.

-Owszem, byłam, tutaj mogą się dziać różne dziwne rzeczy, ale zapewniam cię że o klejnoty nie ma się co bać.

-Dobrze. To gdzie idziemy?

-Na początku proponuję Rzekę Przeznaczenia. Jest niedaleko nas, a woda z tamtąd może nam przynieść szczęście.

Miria i Diana udały się do oddalonej o około półtora ludzkich kilometrów.

-Zapomniałam zapytać, Miria, jak myślisz o co chodziło z tym światłem?

-Wydaje mi się, że był to jakiś znak, może ostrzeżenie, albo coś kryje się w tych korytarzach, o czym my nie mamy pojęcia.

Stały już przy brzegu rzeki, a Miria wyjęła z torby mały pojemnik o nabrała trochę wody.

-To przyniesie nam szczęście.

----------
391 słów

Zakazany lasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz