Ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał, ciemne chmury dymu zasłaniały Mirii i Dianie to co przedtem widziały przed sobą.
Wszystkie co tylko mogło było w płomieniach.-Jak my stąd wyjdziemy? -zapytała Diana. Miria jednak jej nie usłyszała.
Ściana ognia była coraz większa i coraz bardziej spowalniała Mirię i Dianę. Diana jednak w jednej chwili zauważyła wyjście z korytarza. Były już bardzo blisko rzeki z której miały wodę.
-Miria, dużo masz tej wody?
-Tylko trochę. -Miria pokazała małe szklane naczynie wielkości dłoni i je otworzyła. -Myślisz że to chociaż trochę zatrzyma ogień?
-Wiesz, czasami woda zamiast gasić jeszcze bardziej zwieksza płomienie... Lepiej nie ryzykujmy.
Kilka minut tak stały w bezradności, a nie miały nawet czasu na obmyślenie co mogłyby zrobić. Ogień z każdą sekundą był większy i rozprzestrzeniał się w coraz dalsze części Nieznanych Polan. Całe szczęście był to już obszar gdzie więcej liści miały fioletowy kolor, dlatego nie mogły się palić.
Diana zerwała kilka fioletowych liści z drzewa i wrzuciła w ogień.
-Miria, te liście się nie palą, one zatrzymują ogień i nawet go tak jakby... Gaszą?
-No to musimy ich tu trochę wrzucić!
Czasu miały niewiele, bo za nimi stała cała ściana płomieni. Od ognia dzieliło ich kilka centymetrów, ale liście pomogły i mogły w końcu wyjść.
Stały już tuż przed korytarzem.
-Lepiej trzymajmy się tych bezpiecznych lasów. -powiedziała Miria.
Upewniła się, że trzyma mapę w dobrą stronę i wskazała kierunek. Teraz ruszyły w dobrą stronę, i niebawem miały znaleźć się w idealnym miejscu na odłożenie klejnotów. Potem już prosto do Władcy Księżyca.
-------
253 słowa
CZYTASZ
Zakazany las
FantasíaDiana była bardzo mądrą dziewczynką, jednak pewnego dnia koleżanki zachęciły ją... no właśnie, do czego? I co się stało dalej?