Rozdział 2 Nie każdy nadąża za nową technologią

8 0 0
                                    

Przyjechaliśmy pod wieżowiec. Weszliśmy na wskazane piętro i udaliśmy się do mieszkania. Zapukałam do środka. Po sekundzie drzwi otworzył, mężczyzna w podeszłym wieku. 
Lucy: Porucznik Lucyna Anderson, policja Detroit. To Pan po Nas zadzwonił?
Mężczyzna: Tak, nazywam się Marius Kowalsky. Mój sąsiad, android, zza ściany, cały czas hałasuje. Nie mogę spać. Głośno słucha muzyki.
Connor: Z całym szacunkiem, androidy nie słuchają muzyki.
Marius: Ten słucha. Zresztą wole rozmawiać z Panią, Pani porucznik, dobrze?
Spojrzałam na Connora. Wiedział, że to kolejny uprzedzony do androidów obywatel. Od demonstracji androidów i odzyskania przez nich niepodległości minęło kilka dni, więc to nie dziwne, że niektórzy ludzie nadal nie mogą zaakceptować tego faktu. Jednak jesteśmy tu po to by rozwiązać ten problem, wysłuchując obie strony konfliktu.
Lucy: Dobrze sprawdzimy to proszę się nie martwić. 
Przymknęłam drzwi do jego mieszkania i ruszyliśmy z Connorem pod wskazany przez starca adres. Zapukałam do mieszkania. Drzwi otworzyła androidka.
Lucy: Porucznik Lucyna Anderson, policja Detroit, a to Connor. Sąsiedzi skarżą się na hałasy, podobno słucha Pani za głośno muzyki.
Androidka: Nie ja... nic nie słucham. Nie mam żadnego odtwarzacza w domu. Na serio...
Connor: Mogę się rozejrzeć po Pani mieszkaniu?
Androidka: Ja... Tak. Proszę.
Nie wchodziłam nawet do mieszkania. Wiedziałam, że Connor przeskanuje całe pomieszczenie w sekundę. Czasami zastanawiam się czy jestem mu w ogóle do czegokolwiek potrzebna, w tych naszych śledztwach. Nie myliłam się. Mój partner wyszedł z mieszkania po może dwóch minutach.
Connor: Androidka ma racje. Nie ma tu ani jednego urządzenia, które mogłoby odtwarzać muzykę.
Lucy: Przepraszamy za najście. Dobranoc.
Androidka: Dobranoc.
Connor: Co robimy?
Lucy: Wracamy do Kowalskiego. Trzeba sprawdzić skąd bierze się ta jego “muzyka”. 
Znowu zapukaliśmy do mieszkania starca.
Marius: I co rozprawiliście się z tą androidką?
Lucy: Ona nie ma żadnego sprzętu elektronicznego, które mogłoby wydawać dźwięki, a co powiedzieć o muzyce. Możemy wejść? Chcemy dowiedzieć się co to była za muzyka.
Marius: Proszę bardzo.
Gdy weszliśmy do środka, mężczyzna zmierzył Connora od góry do dołu. Wytężałam słuch i szukałam potencjalnego urządzenia, które mogłoby wydawać jakiś dźwięk.
Marius: O teraz, TERAZ gra. 
Znów wytężyłam słuch i gdy zdałam sobie sprawę co to jest, spojrzałam na Connora zmęczonym wzrokiem. Zlokalizowałam telefon Pana Kowalskiego i mu go podałam.
Lucy: Dzwoni jakiś Josh. Po raz piąty. 
Marius: To mój syn. 
Lucy: A ta... muzyka, którą Pan słyszał, to dzwonek informujący, że dzwoni ktoś na Pana komórkę.
Marius: Aha.
Lucy: Gdy ktoś do Pana dzwoni, musi Pan podejść do telefonu i kliknąć tą zieloną słuchawkę. Tak się odbiera telefon. Po skończonej rozmowie wystarczy kliknąć ten czerwony przycisk. Wtedy się Pan rozłączy. Następnym razem, jeżeli nie będzie miał Pan pewności co do czegoś, proszę nie rzucać oskarżeń. Od tego jest policja.
Marius: Dobrze.
Lucy: Dobranoc, Panie Kowalsky.
Marius: Dobranoc, Pani porucznik... i ty.
Connor: Dobranoc.
Android ledwo co się ukłonił, Pan Kowalsky zatrzasnął drzwi przed naszym nosem. Pokręciłam tylko głową i poszliśmy z Connorem do domu.

Androids and Humans 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz