Nienawidzę tego podłego świata
Nienawidzę kiedy ból rozrywa mi klatkę
Nienawidzę gdy oczy mi się szklą...
Mam dość życia, dość ranienia
Dość bólu i żalu...
Nie wiem czy kiedyś będę sobą...
Wszystko mi zbrzydło
Wszystko odebrało mi chęć życia...
Nienawidzę ciebie losie!!!
Przez ciebie cierpię, przez ciebie płacze...
Czemu mnie tak doświadczasz...?
Co ja złego zrobiłam że mnie tak każesz...?!
No powiedz co!!!!
Jedna łza leci, druga do niej dołącza
Serce mi krwawi i drży...
Łzy mieszają się z krwią
U mych stóp kałuża powstaje
Kałuża a w niej wszystko co dobre było
Wszystkie wspomnienia,
Wszystkie miłe słowa...
Wszystko co budowaliśmy razem....
To już nie wróci...
Ja już nie wrócę...
Taka jaka byłam dzięki tobie...
Wstrząsa mną spazm płaczu...
Ledwo psychicznie się trzymam...
Zagryzam usta by się nie rozpłakać
By nie widzieli moich łez...
Łez słabości...
Niech mnie ktoś wyrwie z tego świata...
Teraz to wszystko nie ma sensu...
Wszystko.....
Chodź i mnie dobij jeśli masz odwagę
Zostałam sama...
Nie kochana ze złamanym sercem...
Hej... Ten wiersz był już dawno napisany, ale go zmieniłam... Zmieniłam, żeby oddawał mój teraźniejszy nastrój i samopoczucie... Chłopak, z którym byłam teraz, rzucił mnie... Ciężko przeżyłam to... Czuję się pusta... Jakby tego było mało znalazł sobie lepszą dziewczynę, która o niego dba lepiej niż ja... która jest lepsza we wszystkim z tego co wywnioskowałam z jego opisu... Nie jest życiowym przegrywem jak ja... Do tego dba o swoją figurę i wygląd, w czasie kiedy ja nie przykładam aż tak dużej wagi do wyglądu zewnętrznego... Wiem jaka jestem, ale to boli jak osoba, którą się kochało i kocha mówi takie słowa... Nie chcę nikomu się też zwierzać by nie wyjść na ofiarę...