Prolog

59 5 0
                                    


Pustka. Prawdopodobnie nie widzisz w moich oczach nic poza czystą pustką. W oczach, które podobno tak uwielbiałeś. W oczach, w które patrzyłeś składając te wszystkie piękne obietnice. Obietnice dzięki, którym zaczęłam wierzyć. Bo sprawiłeś, że naprawdę uwierzyłam. Brawo, wygrałeś, jesteś zadowolony? Uwierzyłam w tą jedną pieprzoną obietnicę złożoną w ponoć tak ważnym dla ciebie miejscu. Miała ona być tą najtrwalszą z nich wszystkich. Może... to właśnie przez to, że była tą najpiękniejszą, wymarzoną, najbardziej dla mnie nie realną.

Może to właśnie przez nią mur, który budowałam latami zaczął się rozpadać. Cegła za cegłą.

Mur, który wzniosłam wokół siebie po prostu runął. Jednak to nie było nagłe. Bo ty niszczyłeś go miesiącami.... Obiecałeś mnie uratować. Powinnam wiedzieć, że każde słowo opuszczające twoje usta, dla których tak strasznie przepadłam, było tylko kolejnym kłamstwem.

Powinnam się zorientować. Boże, przecież ja nigdy bym nie pozwoliła na coś takiego!

A może po prostu chciałam, by te wszystkie najpiękniejsze kłamstwa były tak naprawdę prawdą?

Właśnie teraz, stojąc niecałe dwa metry dalej, próbując się doszukać czegoś w moich oczach, nie dojrzysz nic. Rozpacz, złość, żal, nic z tego. Bo chcąc mnie naprawić tylko mnie zniszczyłeś.

Jedyne co jestem w stanie odczuć to cholerna pustka.

Stojąc naprzeciw ciebie nie widzę nas. Jestem ja, osoba zniszczona przez życie tak bardzo, że jest jej już obojętne co się z nią stanie. I jesteś ty. Chłopak, który tak naprawdę pod tą całą maską szczęścia kryje stertę kłamstw i jedną z najobrzydliwszych osób jakie poznałam.

Nie widzę nas, jest tylko dziewczyna i chłopak, których jedyne co łączy to wspomnienia.

Bo nas tak naprawdę nigdy nie było. 

I prawda jest taka, że nigdy nie będzie.

Counting DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz