Jeden telefon i już go nie ma. Było mi to na rękę, bo nie musiałam z nim przesiadywać w jednym pomieszczeniu. Choć i tak miałam inne plany na spędzenie czas to musiałam jakoś pozbyć się ochroniarza, który aktualnie stał przed drzwiami. Ludzie mojego ojca byli za dobrze wyszkoleni, że nie byłam pewna czy mój plan się uda. Jednak ludzi Williama mogli tacy nie być. Wstając z kanapy upewniłam się czy aby na pewno w salonie nie ma kamer. Z tego co się orientowałam w apartamentach mojego ojca zawsze były. Za to tutaj chyba ich nie ma.
Musiałam na szybko się rozejrzeć po mieszkaniu aby mieć pewność co gdzie się znajduje i czy w ogóle cokolwiek tu jest. O ubraniach i kosmetykach mogłam tylko pomarzyć. Przeszukałam kilka szaf i były puste. Nawet nie było żadnych rzeczy należących do Willa. Zerknęłam na zegarek, który miałam na nadgarstku. Za około dwadzieścia minut ochroniarze będą się zmieniać to będzie moja szans na wyjście nie zauważona. Skąd miałam taką pewność? Zwykle każdy ochroniarz zmieniał się o wyzaczoncyh godzinach i były to te same. Plan miałam prosty, pójść do klubu i zrobić mu na złość. Podeszłam do drzwi wejściowych i przyłożyłam ucho. Miałam dobre wyczucie, bo usłyszałam jak mężczyzna odchodzi. Powoli uchyliłam drzwi i rozejrzałam się po korytarzu. Nikogo nie było, żadnego ochroniarza ani innych ludzi.
Przymknęłam drzwi i pobiegłam na dół apartamentu. Wchodząc widziałam, że było tylnie wyjście dla personelu, a ja miałam zamiar z niego skorzystać. Gdy tylko wydostałam się z budynku zamówiłam taxi. Wsiadając do auta powiedziałam do kierowcy, żeby zawiózł mnie pod dobry klub, on tylko pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Trochę długo jechałam, ale było warto bo taksówkarz zawiózł mnie pod jeden z najbardziej znanych klubów w Lonynie. Skąd to wiedziałam? Klub należał do jednego z mężczyzn, który współpracuje z moim ojcem. Miał bardzo szemraną reputację dlatego był tutaj bardzo znany.
Podchodząc do bramek jeszcze nie miałam pojęcia jak skończy się moja przygoda w klubie, ale gdy teraz sobie o tym przypominam to żałuję kilku decyzji z tamtej nocy... Ochroniarz od razu mnie rozpoznał i bez problemu wpuścił do środka. I właśnie za to czasem uwielbiałam swoje nazwisko, ale za razem go nienawidziłam. Po wejściu do lokalu od razu poczułam woń alkoholu, papierosów i zioła. Wszystko się ze sobą mieszało przez co nie pachniało za ładnie, ale dało się wytrzymać. Ludzie tańczyli na parkiecie do muzyki, którą puszczał DJ, były to znane kawałki więc nie będzie powiewało nudną. Podeszłam do baru i uśmiechnęłam się słodko do barmana, który do mnie podszedł.
- Co dla ciebie piękna?
- Wódka z colą - odpowiedziałam. - I dopisać na rachunek Arthura Salvatore.
On skinął głową, klikając coś w tablecie. Chwile później siedziałam w loży i piłam drinka. Patrzyłam na ludzi, którzy imprezowali na dole. Próbowałam przekonać swój umysł, żeby zejść i też się zabawić. W końcu czemu nie? Zaraz mogę nie mieć takiej wolności i będę tylko się nudzić w ogromnym apartamencie pod bacznym okiem Williama. Odstawiłam szklankę na stolik i nie pewnie zeszłam schodami na dół. Od razu wpadła na mnie jakaś dziewczyna ze swoją grupką znajomych. Przymknęła oczy patrząc uważnie na mnie, a ja uniosłam pytająco brew do góry. Dostrzegłam, że byli już pijani albo i naćpani. Wyciągnęła z kieszeni skręta wręczając mi go. Zamrugałam, a ona odezwała się.
- Fajne, dobre warte spróbowania!
- Okej.... - powiedziałam niepewnie.
Mężczyzna, który z nią był zaczął mnie przepraszać za jej zachowanie, ale machnęłam tylko dłonią na znak, że nic się nie dzieje. Uśmiechnęłam się lekko do nich i zaproponowałam, żeby weszli do loży. Jutro i tak nie będę ich pamiętać - pomyślałam, idąc za nimi. Czas leciał mi strasznie szybko. Pijąc z nimi zapomniałam o jednym. Telefon i Will. Zdawało mi się, że brunet kilka razy do mnie dzwonił, ale nawet nie miałam zamiaru tego sprawdzać. Z nowymi znajomymi świetnie się bawiłam co umilało mi tą noc. Dziewczyna, która wcześniej proponował mi skręta trochę ożyła i już tańczyła na dole z kimś innym. Mężczyzna, który wcześniej jej pilnował nie był nią szczególnie zainteresowany. Odmawiałam im przez pewien czas, żeby iść na palarnie, ale w końcu im uległam i poszłam zapalić. Stałam właśnie na balkonie z nimi w kółku paląc zioło, które mi dali. Zaciągnęłam się dymem, przymykając oczy.
CZYTASZ
Ice Princess
RomanceGdy tylko moje życie na nowo zaczęło się układać, ktoś musiał to rujnować. Adrenalina, ból i częściowa samotność towarzyszyły mi co jakiś czas przez specyfikę pracy mojego taty. Co z tego, że miałam wszystko, co tylko zapragnęłam? Ja tylko potrzebow...