Rozdział 16 - Cisza przed burzą

25 3 0
                                    

Przekręciłam się na bok i powoli otworzyłam oczy. Czułam się jak nowo narodzona, chyba nigdy tak dobrze nie spała jak dziś. Z tą myślą chciałam zostać jednak, gdy tylko zdałam sobie sprawę, że nie jestem u siebie wspomnienia z nocy wróciły do mnie jak bumerang. Will, Victoria, Jay, strzelanina – pomyślałam, aby tylko rozbudzić się. Bez zastanowienia wstałam by dowiedzieć się, gdzie ja do cholery jestem. Przez okno zobaczyłam tylko czystą wodę, od której odbijały się promienie słońca. Przycisnęłam bardziej głów do szkła by dojrzeć jakieś znaki co ułatwiło mi dowiedzeni się czy nadal jestem w Grecji.  I o dziwo nadal w niej byłam! Dojrzałam kilka budek z jedzeniem, a na nich napisy w moim ojczystym języku.  Odetchnęła z ulgą, bo był to dla mnie duży plus. Mogłam się bez problemu dogadać z grekami. Nie tak jak Amous i jego ludzie, którzy znali tylko angielski i hiszpański. 

Ktoś zaczął grzebać w zamku od drzwi. Momentalnie odwróciłam się na liście w stronę drewnianych drzwi, a moim oczom ukazał się sam Lucas. Czarnoskóry facet wszedł do środka patrząc na mnie uważnie. Jakby oczekiwał jakiejś większej reakcji niż mój krzyw spojrzenie. Jeśli liczył, że padnę na kolan i będę błaga o wolność to się grubo myli! Zostawił lekko uchylone drzwi, jednak przez szpar zobaczyłam dwóch ochroniarzy. Więc nie ucieknę... Skrzyżowałam ręce na piersiach patrząc mu w oczy. W jego zielonych tęczówka dostrzegłam satysfakcje. Miał mnie, a dzięki temu mógł zagrozić mojej rodzinie.

- Jeśli myślisz, że cokolwiek ci powiem to się myślisz – prychnęłam. Złapał mnie mocno za szczękę i podniósł do góry co zmusiło mnie by stanąć na palcach. – Jeszcze pożałujesz tego co zrobiłeś i zrobisz...

Dłonie zacisnęłam na jego nadgarstku na co on się zaśmiał.

- Zobaczymy – powiedział nie wzruszony. – Co zrobi twój tatulek, gdy Costello pobiegnie do niego i powie, że mam cię.

Jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do mojej. Ja niewiele myśląc kopnęłam go w piszczel uwalniając się z uścisku. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, a włosy opadły mi na twarz. Serce zaczęło mocniej bić, a wzrok mężczyzny nie wróżył nic dobrego. Wkurzyłam go i to mocno, a jako iż byłam jego zakładniczką mogłam tylko zgadywać co mi zrobi. Czułam się dziwnie z faktem, że ktoś ma nade mną władze i nie mogę nic zrobić. Sprzeciwić się, krzyczeć czy robić awanturę. Mężczyzna wziął zamach, a ja momentalnie zakryłam twarz rękami.

- Następnym razem – warknął, a ja zacisnęłam mocniej powieki. – Nie zawaham się Salvatore!

Z tymi słowami pozostawił mnie w pokoju samą. Cztery ściany, które będą mi towarzyszyć przez najbliżej kilka dni już wpisałam na listę miejsc, które będą dla mnie nie miłe lub nawet traumatyczne. Oparłam się o szybę i powoli osunęła na podłogę. Kolana podciągnęłam do klatki piersiowej. Oddychałam ciężko czując, że coś zaczyn mnie kuć w klatce piersiowej. Strach, który zabierał się w mnie nie był dobrym przyjacielem bym mogła się uspokoić. Tylko pogłębiał mój przerażenie i wymyślał w mojej głowi milion myśli. Co ja mam zrobić? Jak nigdy nic mi nie przychodzą do głowy!  Złapałam się z głowę, patrząc tempo przed siebie.

- M-muszę coś zrobić... – wyjąkałam, ciągnąć włosy.

Czułam się znów jak w  dniu, gdy kuratorka stwierdziła, ż czas zabrać mnie od tych dwóch ludzi z patologii...a to było najgorsze uczucie, którego za wszelką cenę chciałam zapomnieć i nawet wyrzucić ze swojego życia. Strach, złość i niepewność co przyniesie jutro...

Usłyszałam krzyki w salonie. Rodzice znów się kłócili o coś, a jedyne co przyszło mi do głowy to był alkohol. Mógł im się skończyć, więc zaczęli kłótnie. Miałam nadzieje, że tym razem nie każą mi znów ukraść czegoś ze sklepu. Ogarnęłam czarne pasemka włosów do tyłu z nadzieją, że moje włosy nie zrobiły się tłuste znów. Mycie ich samą wodą nie było super, ale musiałam jakoś sobie radzić w połowie miesiąca, gdy ONI wydali wszystko na swój przyjemności. Niby miałam jedenaście lat i umiała o siebie zadbać, lecz utrudniała mi to jedna rzecz. Brak środków...

Ich dwójka nie bała się kuratorka, która była nam przydzielona. Mieli ją mocno gdzieś co później mogło okazać się dla nich dużym bratem, którego łatwo nie naprawią. Mnie natomiast kuratorka uwielbiała! Jej zdaniem byłam mądrą i czarną dziewczyną, która mimo patologicznych rodziców umiała wyjść na ludzi. Mówiła, że widz w mnie duży potencjał. Tylko było jedno, ale... Moje ataki agresji, nad którymi nie umiałam zapanować w szkole. Dużo razy Pani Eris przyjeżdżał na wezwanie dyrektora do szkoły, bo uderzyłam kogoś albo zrobiłam coś innego. Wtedy wstyd mnie jadł od środka. Ta kobieta chciała mi pomóc, a ja paliłam mosty swoim zachowaniem, bo nie umiałam nad nim zapanować. Wiedziałam, że powinnam z kimś o tym porozmawiać. Jednak tu znów przeszkodą była kasa.... Do pewnego dnia. Normalnie wróciłam ze szkoły do domu. Standardowo auto Pani Eris stało pod blokiem co nie wróżyło nic dobrego. Bardzo powoli i po cichu weszłam do mieszkania rodziców by podsłuchać ich rozmowę.

Ice Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz