Rozdział 4 - Mogło być gorzej? Owszem

51 2 0
                                    

Przywitałam się z Emmą, która gdy tylko zobaczyła mnie w szkole rzuciła się na mnie. Od razu zaczęła zadawać mnóstwo pytań. Co się dzieje, czy kogoś mam albo czy to koniec naszej przyjaźni. Zanim pozwoliła mi dojść do słowa obok nas pojawił się Aron z krzywą miną. Chyba wstał lewą nogą – pomyślałam, zaciskając usta w wąską linie. Potrzebowałam chwili na ułożenie wszystkiego w głowie, żeby ominąć kilka wydarzeń z mojego spontanicznego wyjazdu.

Dzwonek na lekcje na szczęście uratował mnie przed wytłumaczeniem się ze wszystkiego. Raz w życiu cieszyłam się na jego dźwięk. Pomachałam im na pożegnanie i ruszyłam szybkim krokiem w stronę klasy. Za nim zniknęłam za rogiem obiecałam, że wszystko im wyjaśnię podczas lunchu. Teraz miałam cztery godziny, aby w spokoju przemyśleć w jaki sposób mam wszystko opowiedzieć.

Cztery godziny zleciały mi tak szybko, że gdy moja klasa zaczęła wychodzić z sali zastanawiałam się nad tym co teraz. Wolnym krokiem kierowałam się w stronę stołówki. Po wejściu do pomieszczenia zaczęłam szukać wzrokiem dwójki przyjaciół. Po chwili ujrzałam blondynkę, która machała do mnie energicznie. Odgarnęłam czarny kosmyk włosów za ucho i usiadłam na przeciwko niej.

- Więc? – zapytała.

- Od moich urodzin trochę się pozmieniało...i nie mam pojęcia czy na gorsze czy na lepsze....

Uniosła brew do góry, a Aron usiadł obok mnie.

- Mam narzeczonego...

-Co?! – wydarł się chłopak przez co momentalnie wszyscy na nas spojrzeli. – niby od kiedy?

- Od moich urodzin...znałam go wcześniej, ale nie było między nami jakiegoś super kontaktu.

Emma siedziała w dużym szoku i tylko patrzyła się na mnie z otwartą buzią jakby miała coś powiedzieć. Jednak z jej strony nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Zerknęłam na mojego przyjaciela, który poczerwieniał ze złości. Nie wiedziałam czy się na mnie gniewał, a jeśli tak to o co konkretnie. Najgorsze było, to że William miał mnie odebrać ze szkoły.

- Powiedzcie coś... – błagałam. – cokolwiek...

W końcu blondynka odezwała się, ale jej słowa chyba nie były szczere.

- Gratulacje, nie wiem Aurora...to dziwna sytuacja

Jęknęłam cicho załamana. Tego mi brakowało... Skłócić się z osobami, które są dla mnie ważne. Apetyt uciekł od mnie od razu po tej krótkiej wymianie zdań. Wstałam od stołu i poszłam w stronę sali, gdzie mogłam pobyć choć trochę sama. Wolałam te trzydzieści minut pobyć w samotności niż siedzieć w napiętej atmosferze.
Nie umiałam się skupić na reszcie lekcji. Co chwilę nauczyciel zwracał mi uwagę, a ja kiwałam głową. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, ukryć w sowich czterech ścianach i mieć wszystko gdzieś. Jednak nie było to takie łatwe jak się wydawało.

Wychodząc ze szkoły ich dwójka złapała mnie i próbowali porozmawiać. Chcieli się wytłumaczyć z tego co zaszło, ale nie miałam najmniejszej ochoty teraz ich słuchać. Powiedziałam, żeby dali mi dziś trochę odetchnąć, a jutro wrócimy do tematu. Skłamałam im, że źle się czuję, lecz Aron nie dawał za wygraną, złapał mnie mocno za łokieć i przyciągnął do siebie. Skrzywiłam się, ale spojrzałam mu w oczy.  Momentalnie odległość między nami zmniejszyła się na tyle, że jego usta prawie dotykały moich. Nerwowo przełknęłam ślinę, bo zdawała sobie spraw z tego, iż William siedzi w aucie. Próbowałam odsunąć się od blondyna jednak on mi na to nie pozwalał. Dopiero, gdy ktoś szarpnął mnie do tyłu udało mi się uwolnić od Arona. Brunet spojrzał na niego wrogo, a ja o mało nie upadłam na kostkę brukową.

Ice Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz