Prolog

507 47 23
                                    


15 maja 1950 r.

Trudno było nie słyszeć o demonie radiowym, kiedy Vox stawiał swoje pierwsze kroki w zaświatach. Okręgi piekielne trąbiły tylko o nim i jego poczynaniach. Niektórzy darzyli go sympatią, ale większość kipiała nienawiścią słysząc tylko wzmiankę o wielkim Alastorze, który jest jednym z największych włodarzy. Krążyło wiele legend jak zwykły demon taki jak on zdobył tak wielką władze i to jeszcze w tak krótkim czasie. Przez swoją złą sławę nikt za bardzo nie chciał zbliżyć się do demona radiowego, jednak fascynacja Vox'a była ogromna i obiecał sobie, że kiedyś będzie taki jak on. Pragnął być równy. Nie myślał w tamtej chwili, żeby go przewyższyć, pragnął jedynie, żeby jego idol go zauważył i zechciał wspólnie otworzyć z nim dobrze prosperującą firmę.

To były jednak marzenia zwykłego młodego demona, który jeszcze ledwo odnajdował się w świecie zmarłych. Czuł się w tu na początku obco. Nie posiadał swojego konta w tym okrutnym świecie. Często włóczył się po ulicach bez celu, jednak jego nogi zawsze kierowały go w jedną stronę o tej samej godzinie, która wybijała dwunastą. Wiele osób tak jak i on wyczekiwało tylko na audycje radiową Alastora.
Przed małym sklepikiem, który był oświetlony czerwonymi lampami stały tumy. Vox próbował się przecisnąć przez kilka istot, jednak one były nieugięte. Kilka razy został odepchnięty, szarpnięty lub wprost uderzony co źle zadziałało na jego wyświetlacz. Wystraszony odszedł kilka kroków bojąc się o uszkodzenie swojego systemu. Skierował się na drugą stronę ulicy i usiadł na krawężniku próbując wsłuchać się w głos puszczony z radia, jednak tłum nie pozwolił mu na to. Hucznie komentowali słowa nadawcy pozytywnie lub negatywnie pozbawiając chłopaka jedynej szansy na posłuchanie dzisiejszego wydania wiadomości. Vox miał ochotę odejść jednak z powodu swojej bezsilności, braku miejsca w tym społeczeństwie został w tym samym miejscu. Próbował dowiedzieć się kilka razy jakie poczynania mógłby zrobić, żeby polepszyć swój status społeczny, jednak za każdym razem dostawał odpowiedź, żeby złożył u kogoś pakt, a jego życie się polepszy. On jednak nie zamierzał podlegać komuś. Był na to zbyt dumny.

Godziny mijały, a noc w piekle powodowała, że demony z każdego kręgu przybywała do głównego miasta, żeby zażyć nocnego życia. W ostatnim czasie dużo się słyszało o nowym klubie rozkoszy założonym przez samego księcia piekła - Asmodeusza. Nie były to do końca klimaty Vox'a dlatego pomału zaczął zmierzać w przeciwną stronę dudniącej muzyki i krzyków istot, które już stały w kolejce i nie mogły się doczekać luksusowej imprezy.

Telewizyjny demon, jednak najprawdopodobniej był w złym miejscu o złej porze, ponieważ na jego drodze stanął jeden z większych włodarzy, który najwidoczniej nie chciał od tak przepuścić Vox'a.

-Jesteś pewnie Tutaj nowy dziwaku - syknął demon, który był większy o trzydzieści cali od Vox'a- Dzisiaj mam ochotę na małą rozróbę i idealnie się składa, że taki telewizorek jak Ty staje na mojej drodze - zaśmiał się.

Demon mocno zacisnął usta. Jego serce mocno przyśpieszyło z powodu paniki jak i adrenaliny, która teraz tłoczyła się w jego żyłach. Czuł w kościach, że kiedyś przydarzy się taki moment, że będzie musiał walczyć. Nie był na to jednak przygotowany, nawet jako człowiek nie potrafił się obronić używając siły. Dobrze radził sobie jedynie słowami, jednak tutaj powątpiewał, że same słowa dadzą rade tak ogromnej bestii, która stała z dwa kroki od niego.
Czuł na sobie jego ohydny oddech, który wydzielała jego wilcza paszcza. Nie miał szans w ucieczce, zwłaszcza że byli w uliczce, która na końcu miała ślepy zaułek. Nie sądził, że posiada jakieś niezwykłe zdolności, które mogły mu pomóc. Właściwie w duszy zaczął się modlić, chociaż nie był religijną osobą oraz uważał, że to co robi jest śmieszne patrząc w jakim miejscu się znajdował.
Po chwili na swojej drobnej szyj poczuł mocny uścisk, który powodował brak powietrza w jego pucach. Chciał wołać pomocy, ale wiedział, że tutaj nikt mu właściwie nie pomorze. Tutaj trzeba było radzić sobie samemu. Pierwszy raz pożałował swoich ludzkich decyzji, które były okrutne i spowodowały trafieniem jego osoby do tego miejsca. Czuł się bezsilny. Próbował swoimi dłońmi wyszarpać się oprawcy jednak posiadał za mało energii.

Zamknął oczy i otworzył usta, żeby powiedzieć swoje ostatnie słowa, jednak po chwili jego ciało zostało rzucone na bok, a jego głowa uderzyła o ścianę. Poczuł jak jego ekran z jednej strony się rozlewa i zasłania mu widok. Zaczął łapczywie łapać powietrze i po omacku próbował wstać. Nie potrafił zapanować nad swoim ciałem. Właściwie nie wiedział co ma zrobić. Spojrzał się z paniką w oczach w stronę oprawcy jednak zauważył, że włodarz cofa się do tyłu i wcale nie jest już tak pewny siebie. W jego oczach widać strach. Vox niepewnie spojrzał w stronę istoty, która tak spłoszyła demona. Właściwie nie musiał na nią patrzeć, bo gdy usłyszał specyficzny głos jego bohatera poczuł mocny uścisk w piersi, jednak tym razem nie ze strachu tylko z ekscytacji. Pierwszy raz mógł zobaczyć go na żywo.

-Znowu się spotykamy Alxy. Mówiłem Ci, że jak jeszcze raz wejdziesz na mój teren nie skończy się to dobrze - uśmiech demona był fascynujący, wręcz hipnotyzujący.

-Panie Alastorze to nie tak jak Pan myśli... odbierałem dług od moich ludzi - jęknął włodarz - To naprawdę się nie powtórzy. Przysięgam.

-Masz racje Alxy. Nie powtórzy się to – jego głos się zniżył na te słowa, a jego poprzednia forma się zmieniła.

Vox nie dał rady się poruszyć. Patrzył jak w jednej chwili ciało włodarza za pomocy macek zostaje rozerwane. Zdrowo myśląca osoba wiedziałaby, że w tej chwili trzeba było ruszyć nogi za pas, jednak dla niego to był jeden z najlepszych widoków pod słońcem.
Radiowy demon po chwili wrócił do swojej pierwotnej formy i elegancko poprawił płaszcz. Dopiero po chwili spojrzał na Vox'a, a jego uśmiech nie schodził z twarzy. Powoli zbliżył się do nowonarodzonego demona i delikatnie się skłonił w jego stronę wyciągając dłoń.

-Alastor, miło poznać. Niecodzienne spotkanie, nie uważasz?  

---


Dzień dobry, moi drodzy mam nadzieję, że podobał wam się ten pierwszy wstępny rozdział tej dziwnej historii, którą wam tu chcę napisać. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście i czekacie na więcej tak samo jak ja. Będzie mi miło jak zostawicie tutaj coś od siebie, żeby zmotywować mnie do pracy :) 


Od miłości do nienawiści || STATICRADIO Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz