Rozdział 5

37 1 0
                                    


Stukot obcasów o posadzkę rozchodził się po całym piętrze. Na szczęście byłam sama w pracy, a przynajmniej tak mi się zdawało. Kroczyłam w ciemności, lecz na końcu, spod drzwi w jednym biurze, wciąż sączyło się światło. Może ktoś zapomniał wyłączyć? Skierowałam się w tym kierunku i jedynie odgłos szpilek przerywał nieznośną ciszę. W wydawnictwie nigdy nie było tak spokojnie.

Drzwi do gabinetu rozchyliłam z rozmachem i od razu spostrzegłam, że ktoś tam siedział. Wojtek spoczywał na fotelu niczym na tronie i gdy tylko mnie zobaczył, złapał się za krocze. Spodobało mi się to. Podeszłam do niego, pocałowaliśmy się w usta i usiadam mu na kolanach. Poczułam woń kiełbasy i męskiego potu - ależ nas to nakręciło. Zaraz zdjęłam majtki, a on przygotował męskość. Mój ideał - gruby, lecz krótki. Bez zastanowienia wszedł we mnie, wciąż siedząc na krześle. Cóż to była za sensualna rozkosz. Mój szef naprawdę wiedział, jak zadowolić kobietę. Tyle zmysłowości, słodyczy, intensywnych emocji i pieszczot... Jakbym unosiła się dwa metry nad ziemią. Nie minęło pięć minut, a zaczęłam szczytować...

Obudziłam się raptownie, rejestrując, co się dzieje. Była sobota i przebywałam w domu. Przypomniał mi się sen... Uprawiałam seks z Wojtkiem, tym obleśnym, starym zgredem! Zemdliło mnie, więc pospiesznie wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, przemyłam twarz zimną wodą, przepłukałam również usta płynem antybakteryjnym. Rety, co za zboczony koszmar! Najgorsze, że we śnie tak nam się podobało... Znowu zebrało mi się na wymioty i tym razem pozwoliłam sobie na oczyszczenie.

Skąd się biorą takie głupie sny? Czy wy też tak czasem macie? Śnią się wam stosunki z rodziną czy obleśnym szefem? Raz miałam erotyczny sen z własnym ojcem... Ale on już nie żyje, więc może dlatego umysł za nim tęsknił... To takie niezrozumiałe i skomplikowane.

Ogarnęłam się w godzinę, łącznie ze śniadaniem. Zbliżała się jedenasta, a dziś umówiłam się z Majką na fitness. Namówiła mnie pod koniec naszej ostatniej miesięcznicy, chociaż teraz szczerze zaczynam wątpić, czy to aby dobry pomysł.

Adama nie było w domu. Musiał dokądś pojechać. Dokąd? Nie mam pojęcia i szczerze powiedziawszy, gówno mnie to interesuje. Już jest mi tak obojętne, co robi, z kim się spotyka, czy mnie nie zdradza i tak dalej. Naprawdę czuję totalne wypalenie i wiem, że powinnam od niego odejść. Nie żywię już nic, żadnych emocji. Niektórzy twierdzą, że to normalne. Po kilku latach związek się wypala, nie ma już motyli w brzuchu i wzajemnej fascynacji. Sztuką jest, aby dalej razem trwać. Jednak czy to nie żałosne męczyć się tak na siłę? Przecież on też nie jest już mną oczarowany jak dawniej. Z pewnością chętnie by coś zmienił, a skoro nie mamy dzieci, to może warto rozważyć rozwód? Z drugiej strony, to byłaby głupota odchodzić w takiej chwili...

Rozważania przerwała Majka, która czekała już przed siłownią. Nawet nie wiem, kiedy tu dotarłam. Pamiętam, że szłam pieszo, a sala fitness znajdowała się na drugiej stronie ulicy, lecz nie kojarzę, co działo się po drodze. Czyżby tak objawiały się pierwsze zaniki pamięci?

- Hej! - zawołała Majka i pocałowała mnie w policzek na powitanie.

Jak zwykle wyglądała olśniewająco. Z pewnością wszyscy panowie będą gapić się na nią. Przy niej nie miałam szans na znalezienie faceta, ale przecież nikogo nie szukam. Mam już męża.

- Hej! Jak tam? - rzuciłam prozaicznym pytaniem.

- Dobrze. Gotowa na wycisk?

- Na trening tak, na wycisk nie. Mówiłaś, że te zajęcia są dla początkujących - oświadczyłam.

- Oj tam, oj tam. Wiele rzeczy mówiłam - oznajmiła Majka i uśmiechnęła się ironicznie. - Dasz sobie radę.

Dobrze, że czasem ćwiczyłam w domu jogę z YouTube'em. Na miejscu przebrałyśmy się w mniej niż pięć minut (przez połowę czasu znów płukałam zęby, walcząc, by ponownie nie zwymiotować), a i tak, gdy weszłyśmy do sali, wszyscy rozpoczęli już trening. Majka wzięła podest do ćwiczeń, więc zrobiłam to samo.

Intymne życie Moniki P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz