Od mojego incydentu w łazience minęło kilka dni. Właściwie to ponad tydzień. Starałam się przez ten czas wrócić do normalności. Chodziłam do szkoły, rozmawiałam z Finnem i z Giselle, dzwoniłam do rodziców. Zachowywałam się tak, jakby nic się nie stało. W końcu musiałam się tak zachowywać. Różnicą była jedynie zmiana w moim wnętrzu. Bo teraz oprócz pustki znajdował się tam lęk. Paniczny lęk. A był on tam ponieważ zdawałam sobie sprawę z tego, że ktoś wie o moim sekrecie. W dalszym ciągu nie wiedziałam, kto zabrał mnie z zimnych płytek łazienki, opatrzył moje rany i położył w ciepłym łóżku. Wcześniej myślałam, że był to Finn, ale to okazało się niemożliwe. Gdyby i tym wiedział, nie dałby mi żyć i powiedział by o wszystkim moim rodzicom, którzy swoją drogą również odpadali z grona podejrzanych, bo byli daleko na wyjeździe. Podejrzewałam o to nawet Giselle, ale dowiedziałam się, że w czasie, gdy ja leżałam pośród kałuży krwi, ona była w klubie z chłopakiem poznanym na poprzedniej imprezie. Swoją drogą skarciłam ją za takie zachowanie, bo pójście do klubu z praktycznie obcą osobą było skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Tożsamość osoby, która mi pomogła pozostawała więc niewiadomą. Wiedziałam, że prędzej czy później poniosę skutki tej rzekomej pomocy, ale na razie nie pozostawało mi nic innego jak czekanie na dalszy rozwój wydarzeń.
Była środa. Najgorszy dzień tygodnia. Jak zwykle wstałam z łóżka i przygotowałam się do pójścia do szkoły. Dojechałam przed budynek i zaparkowałam samochód. Weszłam do szkoły i udałam się w stronę mojej szafki. Wszystko robiłam mechanicznie.
Zobaczyłam, że w moją stronę zmierza Giselle, która trzymała dwa kubki z kawą z naszego szkolnego automatu. Przywitałam się z dziewczyną i przyjęłam kubek, który mi podała.
- Znowu zamierzasz mnie truć tym gównem? - zapytałam z przekąsem.W głębi serca byłam jej wdzięczna, bo daleko bez tego napoju bym nie pociągnęła. I blondynka doskonale o tym wiedziała.
- To gówno pomoże nam przetrwać dzisiejsze lekcje. I dobrze wiesz, że bez tego nie przeżyjemy, więc lepiej szybko to pij i chodź do klasy, bo nie chcę rozpoczynać dnia od słuchania krzyków baby od matmy - odpowiedziała Giselle.
Udałyśmy się do sali od matematyki i zajęłyśmy miejsca w ostatniej ławce od okna. Obie wiedziałyśmy, że jedyne, co chcemy zrobić tego dnia to przeżyć.
***
Spędzając czas na opierdzielaniu się dotrwałyśmy do długiej przerwy. Była ładna pogoda, dlatego zdecydowałyśmy się wyjść na zewnątrz budynku szkoły. Usiadłyśmy na ławce połączonej ze stolikiem naprzeciwko siebie. Zaczęłyśmy rozmawiać o nowych plotkach ze szkoły i obgadywać ludzi do niej chodzących. Powoli się rozbudzałyśmy. Zdążyłam się dowiedzieć, że Taylor z 1D jest w ciąży, a jeden gość z mojego rocznika jest gejem.
Nagle zauważyłam, że idzie do nas Finn. Już wcześniej poznałam go z Giselle. Odziwo nawet przypadli sobie do gustu.
- Nie przegrały się wam jeszcze mózgi od siedzenia na tym słońcu? - zapytał.
- Nam przynajmniej miałoby się co przegrzać. W przeciwieństwie co do niektórych - odpowiedziała Giselle i poprawiła okulary przeciwsłoneczne na swoim nosie. Przewróciłam oczami na ich zachowanie.
- Do rzeczy Finn - powiedziałam. - Nie przyszedłbyś tu, gdybyś nie miał do nas jakiejś sprawy.
- No dobra. Jako że naszych rodziców nie ma w domu - zwrócił się do mnie Finn - to organizuję u nas w domu małą posiadówkę. Spokojnie, nie będzie dużo osób - dodał chłopak widząc, że już otwieram usta, aby nie zgodzić się na ten pomysł. - Będą ludzie z twojej starej szkoły, więc pomyślałem, że może chciałbyś przyjść. - Zwrócił się tym razem do Giselle. - A tobie przyda się odskocznia od codzienności, bo coraz bardziej zrzędzisz - powiedział znowu do mnie.
CZYTASZ
Angel's Wings
RomanceDobro wygrywa w bajkach, zło - w prawdziwym życiu. Dlatego swoje słabości tak długo trzymałam w ukryciu. Emily Carter przeszła w życiu wiele. Wraz z kolejnymi tragediami, które ją spotykały, przestawała już nawet płakać. Bo cierpienie zastąpiła pus...