Pierwsza nadzieja

480 22 3
                                    

Dwa miesiące. Tyle właśnie nie mogliśmy spotykać się z Charlesem. Miał mnóstwo wyjazdów z pracy, a ja poprzez współpracę z Formułę 1 musiałam co chwilę przejmować obowiązki Laury i jej fotoreportaże. Coraz lepiej się w tym odnajdywałam. Dzień spędzałam na pracy, sesjach zdjęciowych i umawianiu się na spotkaniach, a wieczory na rozmowach z Charlesem. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałam się jakie to odczucie odnaleźć swoją drugą połówkę... To było właśnie to uczucie. Stęskniłam się za Leclerc'kiem i już naprawdę zastanawiałam się nad wyjazdem do niego, do Monako jak tylko wróci Laura. Jednak musiałam jeszcze poczekać. Jutro wyjeżdżała na kolejne Grand Prix.

-Hej, nie uwierzycie! - Laura wbiegła zdyszana do naszego biura. Wracała właśnie z fotoreportażu urodzinowego dla nowych klientów. Spojrzałam na nią znad laptopa, dokładnie tak jak Sofia.

-Znowu wyolbrzymiasz, Laura. - mruknęła Sofia i wstała z krzesła kierując się do kawiarki. Siedziałyśmy od samego rana w komputerach. Bez najmniejszej chwili przerwy. Jak Laura wracała w dwa dni chciałyśmy wrócić do normalności. I tak dużo robiła zajmując się obróbką swoich fotografii. Przynajmniej mogłyśmy się zająć tym co działo się tutaj.

-Nie, tym razem w ogóle nie wyolbrzymiam!

-Co? Solenizant wyglądał jak Johnny Deep? - zaśmiałam się i spojrzałam na swój telefon, który zawibrował informując mnie, że dostałam SMS.

-Śmiejesz się, ale wtedy naprawdę tak było! - Laura założyła ręce skrzyżowane na piersi, a ja zachichotałam sięgając po swój telefon.

-Hej, odwołali mi wyjazd służbowy. Teraz spokojnie dwa tygodnie mam wolne. Może chciałabyś sobie zrobić odpoczynek i przyjechać do mnie? - Charlesowi nigdy nie odwoływali wyjazdów służbowych. Było to dosyć zaskakujące. Spojrzałam w kalendarz i ze smutkiem stwierdziłam, że nie ma szans bym mogła wyjechać.

-Przepraszam, Charles. Laura ma Grand Prix w ten weekend. Znów będę mieć mnóstwo na głowie. - odpisałam i odłożyłam telefon. Ze zdecydowanym bólem serca. Chciałam w końcu go zobaczyć. Mógł do mnie przyjechać, ale od samego rana do późnego wieczoru nie będzie mnie w domu przez pracę, więc nawet nie zaproponuje mu przyjechania do mnie.

-Dobrze, Laura. W co nie uwierzymy? - westchnęła Sofia biorąc w końcu łyka kawy.

-Dzwonił do mnie przed chwilą Francesco. Grand Prix w Imoli zostało odwołane. - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na dziewczynę. Chwila... jak?

-Zostajesz? - spytałam, a Laura pokiwała głową. Ona też momentami miała dość tych wyjazdów, ale była to ogromna szansa. Gdy dotarł do mnie sens jej słów od razu spojrzałam na kalendarz. Wszystkie rzeczy, które miałam zaplanowane na najbliższy tydzień to były sesje do Laury, które zabierałam jej, by mogła wyjechać ze spokojną głową na sesję. Czyli jeśli nie dopakuje sobie zdjęć to mam wolne. - Dziewczyny...

-Dominique nie chcesz odpocząć? - w momencie w którym ja zaczęłam mówić odezwała się Sofia. - Laura przejmie wszystkie Twoje sesje, a ty możesz w końcu odpocząć. Obróbką zdjęć możesz się zająć zewsząd. - Skąd ona wiedziała? Pokiwałam głową i spojrzałam na telefon na którym chwilę temu napisałam Charlesowi, że nie ma szans by jechać do niego.

-Hej, a może ja bym chciała też wypocząć? - Laura jęknęła i tupnęła nogą jak dziecko powodując u nas wybuch śmiechu.

-Sądzę, że Dominique bardziej się to przyda. - powiedziała Sofia i spojrzała na mnie. - No na co czekasz? Dzwoń do tego swojego księcia, że do niego jedziesz.

-Ale muszę dzisiaj do Katherine wysłać propozycje kolejnej sesji. - powiedziałam nie za bardzo wiedząc czy pozwolić sercu wygrać z mózgiem.

-Zajmiesz się tym z samolotu. - powiedziała Sofia podchodząc do mojego stanowiska. Zamknęła mój laptop i spojrzała mi w oczy. - No już. Leć.

First Sight *Charles Leclerc*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz