Ostatni dzień

462 26 2
                                    

-Cholera, Charles. Znowu jesteśmy spóźnieni! – jak oparzona wstałam z łóżka i podbiegłam do szafy szukając ubrań, które miałam ubrać na dzisiejszy wieczór. Kate organizowała spotkanie wszystkich partnerek kierowców podczas gdy oni spotykali się ze sobą na ostatniej kolacji w tym sezonie. Według Katherine była to tradycja, która spodobała jej się w tamtym roku i chciała ją kontynuować. Wyciągnęłam czarne leginsy z wysokim stanem i założyłam niebieską luźną koszulę. – Charles, ty już jesteś spóźniony. – powiedziałam i odwróciłam się do chłopaka, który śmiał się obserwując mnie.

-Skoro i tak jesteśmy spóźnieni to po co się spieszyć? – spytał, a ja pokręciłam głową ściągając spodnie.

-By bardziej się nie spóźnić? – zasugerowałam i wciągnęłam leginsy na tyłek. – Masz zamiar wstać?

-Podobają mi się te widoki. Ja się nie ruszam. – chłopak założył ręce za głowę. Ściągnęłam koszulkę i rzuciłam nią w niego co spotkało się znowu ze śmiechem Monakijczyka. Jednak chłopak nie bez powodu był kierowcą Formuły 1. Był najlepszy z najlepszych. I jego refleks również był niesamowity. Nie spodziewałam się, że tak szybko złapie moją koszulkę.

-A idź ty. – mruknęłam i założyłam przez głowę przygotowaną koszulę. Dosłownie jak przełożyłam ją przez głowę poczułam ręce Charlesa na biodrach ciągnące mnie z powrotem do łóżka. Pisnęłam cicho i bezwiednie spadłam w jego ramiona. Zanim zorientowałam się co się stało brunet pochylił się nade mną i połączył nasze usta w głębokim, namiętnym pocałunku. Uśmiechnęłam się przez pocałunek wplątując w jego włosy palce. No dobra. Jeszcze pięć minut więcej mogę się spóźnić. Już i tak byłam spóźniona. Nie mówiąc o Charlesie. Telefon chłopaka zaczął dzwonić na co jęknął przeciągle. Odsunął się i spojrzał na ekran.

-Czekaj, Carlos dzwoni. – powiedział i odebrał. Poprawiłam koszulę i podniosłam się do pozycji siedzącej. – Hej, co tam? Tak, tak. Właśnie się zbieramy. Straciliśmy poczucie czasu... O cholera. Obydwoje? A co z Jules? Rozmawiała z kimś? – spojrzałam na Charlesa z zainteresowaniem. – Nie, nie. Pierre jest w dołku. Nie rozmawialiśmy. Zniknął mi po tej kłótni w Las Vegas. Dobra. Daj mi dziesięć minut. Przypilnuj Pierre'a, by nie ładował się w tarapaty. Już się zbieram. – Charles odłożył telefon i głośno westchnął.

-Co się dzieje z Pierrem? – spytałam patrząc jak chłopak podchodzi do lustra, by się poprawić.

-Pamiętasz jak się pokłócili z Estebanem o Julie w Las Vegas? – pokiwałam głową. Tego nikt się nie spodziewał. Że Pierre udawał związek z Jules, ale się w niej zakochał. A ona wyjechała bez słowa. Cha przytrzymał Pierre'a, gdy Esteban rzucił się na niego, po czym gdy się uspokoiło Gasly zniknął i widać go było tylko na padoku, ale był nieobecny. – No. To wszyscy myśleli, że któryś z nich się nie pojawi, ale pojawili się oboje. Carlos pilnuje Pierre'a wraz z Georgem, a koło Estebana kręcą się Lance i Fernando. Już mamy dość dram na ten sezon. – chłopak przeczesał włosy i podszedł do mnie. – Dlatego muszę iść pogadać z Pierrem. Najlepiej natychmiast.

-Jasne, chodźmy. – powiedziałam i wzięłam torebkę z szafki nocnej idąc z nim w stronę drzwi. – Może niech do nas przyjdzie po tej waszej imprezie? Albo chociaż jutro.

-Napiszę Ci. – pocałował mnie w czoło, gdy wyszedł za drzwi. – Lecę do nich.

-Leć. Pa. Jesteśmy w kontakcie. – zaraz po moich słowach Charles pobiegł w stronę garaży hotelu. Z dziewczynami widziałyśmy się w hotelu, chłopaki natomiast spotykali się w restauracji niedaleko. Nie mieli pić, bo jutro ostatni wyścig sezonu, ale chcieli spędzić ostatni wieczór razem. Zeszłam do restauracji gdzie zobaczyłam, że wszystkie dziewczyny już siedziały z wyjątkiem oczywiście Jules, która wyjechała no i mnie.

First Sight *Charles Leclerc*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz