Pierwsze Grand Prix

520 34 8
                                    

-Dzień dobry, panie Leclerc.

-Dominique?

Patrzyliśmy na siebie jak zaklęci. Charles widocznie nie spodziewał się mnie tutaj. Tak jak myślałam chciał mnie z daleka od Formuły 1. Dlatego namówił moje przyjaciółki, by mnie tak długo okłamywały. Natomiast ja nie wiedziałam czy słuchać serca, które cieszyło się, że go widziało czy głowy, która cały czas powtarzała, że mnie okłamywał.

-Zostawię Was samych. - usłyszałam przypominając sobie o obecności młodszego brata Leclerca. Spojrzałam na chłopaka, który skrępowany odwrócił się i zaczął odchodzić. Wróciłam wzrokiem na mojego chłopaka czekając na reakcję z jego strony.

-Od czego by tu zacząć... - powiedziałam, a Leclerc jakby obudził się z letargu. Odwrócił się rozglądając czy nikt nas nie widzi i szybko złapał mnie za nadgarstek ciągnąc za sobą w dół. - Co ty robisz? - próbowałam wyrwać nadgarstek jednak chłopak jak w amoku ciągnął mnie za sobą co jakiś czas oglądając się po korytarzach. W końcu wepchnął mnie do jednego pokoju, który w środku wyglądał jak salon. Kanapa, stolik... Dominique. To nie jest najważniejsza sprawa teraz. - Charles! Co ty...

-Widział Cię ktoś? - spytał przerywając mi. Miał jakąś paranoję.

-Jak widzę jest tu pełno ludzi, więc nie sądzę, że udało mi się ukryć przed tymi setkami osób. - mruknęłam ironicznie rozpościerając ręce jakbym chciała nimi objąć cały padok. -Co Ci strzeliło do głowy? Gdzie my jesteśmy? - rozejrzałam się po pokoju.

-Co ty tu robisz? - Charles podszedł do mnie łapiąc mnie za ręce. Nie umiałam po nim poznać czy jest zły czy zaskoczony.

-Przyjechałam zobaczyć wyścig Formuły 1, panie Monakijski kierowco wyścigowy. Jak długo miałeś zamiar to przede mną ukrywać? – syknęłam coraz bardziej irytując się ignorowaniem przez Leclerca każdego mojego pytania.

-Nie powinno Cię tu być. – powiedział i zakluczył drzwi. Założyłam ręce na piersi.

-A to niby dlaczego? Myślałeś, że Twoje kłamstwo będzie dłużej trwać? – zaczęłam głęboko oddychać czując jak narasta we mnie złość. Charles miał rację. Hiszpańska krew powodowała we mnie szybkie i gwałtowne emocje. I tak byłam sobą zaskoczona, że tak długo trzymałam to w sobie.

-Nic nie rozumiesz. – westchnął, a ja usiadłam na kanapie zakładając nogę na nogę dając mu sygnał, że słucham jego tłumaczeń. Chłopak spojrzał na mnie i powoli podszedł do mnie jakby bał się mojej reakcji. Wcale mu się nie dziwiłam. Uklęknął i złapał moje dłonie patrząc w moje oczy. – Nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że Cię widzę. – zacisnęłam zęby. Próbował mnie zmiękczyć, a niestety byłam na to bardzo podatna.

-Nie przyszłam tutaj z taką intencją. – powiedziałam wbrew sobie. Bardzo chciałam się przytulić i zapomnieć o tym wszystkim, ale cztery miesiące żyłam w kłamstwie, a gdy mówiłam, że się tak czuje każdy mówił, że wyolbrzymiam i, że mam idealne życie. Wiedziałam, że warto ufać swojej intuicji. Zawsze kopałam w informacji. Przykrył mi sobą moje logiczne myślenie. Zapomniałam o sprawdzaniu informacji, dowiadywaniu się jaka jest prawda, ignorowałam własne lęki. Teraz musi się wytłumaczyć.

-Dominique. Musisz zrozumieć, że to nie jest Twój świat. – uniosłam palec do góry chcąc odnieść się do jego słów. Nie byłam warta jego świata? Zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć Leclerc szybko kontynuował. - I to nie tak, że ja Ciebie tutaj nie chcę. Zrobiłbym wszystko byś mogła być zawsze przy mnie. Tutaj, na Grand Prix i poza nim. Zrobiłbym wszystko byś była ze mną codziennie. Żebyś budziła się i zasypiała w moich ramionach. Ale ten świat nam na to nie pozwoli. Media jak się dowiedzą będą chciały się dowiedzieć o Tobie wszystkiego. A ja chcę Cię od tego chronić. Bycie osobą publiczną i to w taki sposób popsuło wszystkie moje związki. A na Tobie mi bardzo zależy. – powiedział, a ja patrzyłam na niego czując jak moje serce walczy z głową.

First Sight *Charles Leclerc*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz