Tygodnie mijały spokojnie. Jak się okazało pierwsze zlecenie dla Ferrari F1 Team nie trwało cztery dni jak było napisane w kosztorysie, a prawie dwa tygodnie. O dziwo Laura o tym wiedziała. Pewnie z większą uwagą przeczytała tego maila. Ja poczułam jej nieobecność. Nie tylko robiłam swoją pracę, ale jeszcze brałam jej zlecenia na miejscu. Na szczęście Laura w pierwszy dzień pobytu w Bahrajnie stwierdziła, że jednak nie będzie oddawać mi fotografii do obróbki z wyjazdu, więc chociaż to mi odeszło z pracy. Miałam tyle roboty, że aż Sofia się zastanawiała czy nie wziąć kursu fotograficznego. Chociaż pomagała mi w obróbce zdjęć i umawianiu sesji. Na czas wyjazdu Laury przekierowałyśmy każdy telefon do Sofii, aby nie było sytuacji, że podczas zdjęć jeszcze będziemy odbierać telefony. Jedynym wolnym dniem była dla mnie niedziela. Spojrzałam na kalendarz. W końcu jutro miała wracać Laura i we wtorek wraca do pracy. Gdybym mogła wzięłabym dwa dni wolnego, ale miałam umówione na najbliższy tydzień trzy sesje. A jeszcze musiałam zerknąć na obrobione przez moją przyjaciółkę zdjęcia. Nie potrafi siebie docenić i uważa, że jej obróbka nie jest dobra co jest kompletnie nieprawdą. Ale, by w siebie uwierzyła sprawdzałam jej poprawki i za każdym razem mówiłam „Świetnie to wygląda, Sofia!". A jeśli chodzi o Charlesa... Od kiedy wyjechał w delegację nie pisaliśmy, ani nie dzwoniliśmy. I... to nie do końca obustronnie. Chwilę przed jego wyjazdem próbowałam analizować słowa moich dziewczyn. Miałam wrażenie, że coś wiedzą. Że wiedzą co się stanie. Nie wiem do końca czy przez to, że znały mnie, czy przez to, że znały Leclerca. Czułam się z nim komfortowo, aż nazbyt i poczułam, że musimy zwolnić. Ja miałam swoje życie tu – w Hiszpanii. On natomiast cały czas gdzieś wyjeżdżał. A ja póki sytuacja z moim ojcem nie pójdzie w którąś stronę nie mogłam zrobić nic. Nie mogłam wyjechać, ani chociażby pomyśleć o przeprowadzce. Tak jak byłybyśmy w stanie stworzyć filię, gdyby któraś z nas się chciała wyprowadzić tak ojca nie przeprowadzę ze sobą. Mój telefon zapiszczał, że dostałam wiadomość. Spojrzałam myśląc, że to Laura, która pisała o której mam odebrać ją z lotniska. Jednak... To nie ona.
„Błagam Cię, Dominique. Nie wiem co zrobiłem, ale dzisiaj bardzo potrzebuję rozmowy z Tobą. Miałem okropny dzień w pracy. Potrzebuję Cię bardziej niż zazwyczaj." Zacisnęłam mocniej dłoń na komórce. Chciałam z nim porozmawiać. Tym bardziej, że sam pisał, że mnie potrzebował. Odłożyłam telefon próbując wyrzucić go sobie z głowy. Nie mogliśmy być razem. Nie podczas kiedy tak wiele nas różniło. Nie mogłam być z facetem na odległość. Moje zaufanie było mocno nadszarpnięte dawnymi związkami. Mimo, że przeczuwałam, że nigdy nie zrobiłby mi nic złego tak nie potrafiłam do końca sama siebie przekonać, że nigdy tego nie zrobi. Mój telefon wydał ponowny dźwięk. Zerknęłam i zauważyłam SMS tym razem od Laury.
„Hej, dzwonił Charles. Coś się stało?" co miałam jej niby napisać? Nie, nic. Tylko moje problemy z zaufaniem znów dają o sobie znać. To wszystko jest chyba za szybkie.
„Przestraszyłam się. I mam dużo roboty. Rozmawiałaś z nim? Mówił, że miał zły dzień w pracy." Odpisałam mając nadzieję, że moja przyjaciółka zrozumie pierwszą część wiadomości.
„Zadzwoń do niego. Rozmowa Ci pomoże." Hmm... Najwyraźniej Laura też miała dużo pracy. Nie zachowywała się jak zazwyczaj. Bez żadnego narzekania? Oj przesadzasz? No dobra. Była już ponad tydzień w innym mieście pewnie nie mając chwili przerwy.
„O której jutro wracasz?" odpisałam jakby chcąc ignorować jej wiadomość, by zadzwonić do Leclerca.
„Nie ignoruj mnie. Zadzwoń do Charlesa. Ja nie będę mu tłumaczyć, że moja przyjaciółka ma problemy z zaufaniem." Oho. Laura nie była w humorze. Chyba też nie miała najlepszego dnia. Ale mówiła z sensem. Powinnam zadzwonić do Charlesa i się wytłumaczyć. Dlaczego mu nie odpisywałam i dlaczego nie możemy nigdy być razem. Mój telefon znów ogłosił, że przyszła wiadomość tekstowa. Laura. „Przepraszam Cię, słonko. Nienajlepszy wyścig. Udzieliła mi się atmosfera. Zadzwoń do Charlesa. On zrozumie Twoje lęki. Obiecałaś mi i Sofii, że mu zaufasz." Ta wiadomość dużo bardziej wyglądała jak pisana przez moją przyjaciółkę. Wzięłam głęboki wdech. Miała rację. Jak zawsze. Wybrałam numer do Monakijczyka i słuchałam sygnały oczekiwania.
CZYTASZ
First Sight *Charles Leclerc*
RomansGdy go poznałam wiedziałam, że to jest to. To o czym każda kobieta marzy. To o czym kręcą filmy. Miłość od pierwszego wejrzenia. Chcesz wiedzieć jak to jest zakochać się w nieznajomym? Usiądź wygodnie. Opowiem Ci moją historię.