5.

413 14 1
                                    

-Hej Ola - powiedziała Ada siadając na moim łóżku.

-Stało się coś? - spytałam. Od paru dni praktycznie do nikogo się nie odzywam. Tym bardziej do Vincenta.

-Stara musisz z nim pogadać, widać na kilometr, że się w nim zakochałaś - powiedziała zakładając ręce na piersi.

-Ada, ja mam 15 lat, on jest starszy i to o wiele - powiedziałam. Pogawędkę przerwał nam potężny huk.

-Dziewczyny Akademia znów jest atakowana do schronu i nie wychodzić - powiedział pan Kleks

No ale od kiedy ja się słucham ? No błagam was. Zamiast do schronu ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.

-Olka! - krzyknął pan Kleks. Ja się zatrzymałam i zaczęłam się przysłuchiwać.

-Aleksandra wiem, że tam jesteś - powiedział męski głos. Za pomocą żywiołu wiatru otworzyłam drzwi.

-Kim jesteś ? - zapytałam widząc chłopaka. Jednakże on był inny. Włosy miał niebieskie a oczy czerwone niczym krew.

-Oj Aleksandro Nowak, a może raczej Aleksandro Kleks - powiedział chłopak a jego włosy zaczęły lśnić.

- Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam. Wokół nas zaczął wiać wiatr.

-Kleks!! Nie chwaliłeś się, że masz tak potężną córkę - powiedział z zadziornym uśmiechem

-Panie Kleks? - spytałam przerażona

-Później wyjaśnię - powiedział - Wynoś się , Akademii - powiedział Kleks

-Nie spocznę póki ona nie zginie! Kto to widział używać zdolności w świecie ludzkim. 4 żywioły ? To jest wręcz nie możliwe. - powiedział głosem niczym demon.

Moje oczy momentalnie zrobiły się pomarańczowe. Przestałam się kontrolować. Płonące kule latały po całym podwórku Akademii.

-Koniec tego! Ada idź po Vincenta - powiedział Kleks, a ja momentalnie się odwróciłam

-Nie ! - krzyknęłam, a moje oczy znów się zrobiły neutralne.

-On umie cię uspokoić - powiedziała Ada. Ja aż dotknęłam naszyjnika.

-Tylko nie Vincent - powiedziałam

-W ten sposób go wezwałaś - powiedział Kleks pokazując na naszyjnik, który trzymałam w dłoni.

-Wzywałaś? - spytał wilkus

-Padnij!!! - krzyknęła Ada łapiąc Vincenta za rękę i kucając. W ich stronę leciał wielki sopel lodu.

-Koniec tego - powiedziałam a moje oczy znów się zrobiły pomarańczowe.

-księżniczko nie warto ją się nim zajmę - powiedział Vincent i wstał z ziemi. Popatrzył tylko na tego niebiesko włosego i momentalnie za tym gościem pojawiły się dwa wilkusy. Ja tylko rzuciłam w niego jeszcze ognistą kulą i go zabrali.

-Nic wam się nie stało? - spytał Vincent

- Jak widać nie - powiedziała Ada. Każdy ale to każdy patrzył na mnie.

-Ola? - zaczął pan Kleks. Moje oczy nadal były pomarańczowe.

-A więc po to mnie ściągnąłeś do Akademii?! Jak mogłeś !! Przez tyle lat! - krzyczałam

-Ola chciałem cię chronić. Nikt od małego nie był w Akademii, a ty jesteś potężna i wyjątkowa - powiedział. Zaczęło wiać mocniej i nie spodziewanie Vincent złapał mnie za rękę.

- Mogłeś się przyznać od początku - powiedziałam ze łzami w oczach

-Ola, ja sam nie wiedziałem. Zacząłem łączyć fakty wtedy co wilkusy chciały zabić Mateusza. - powiedział ze spokojem

-Jakie fakty? - spytałam

- Podobieństwo, charakter, charyzma. Nawet wiek się zgadzał. Jak Mateusz odchodził powiedział słowa "To ona Ambroży" - powiedział Kleks. Wyrwałam dłoń Vincentowi i odeszłam.

She's mine - Ona Jest Moja // Vincent (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz