Część 1

109 8 6
                                    

°°°

^^
⟨°^°⟩
( | | )S

Słońce leniwie wspinało się po widnokręgu.W obozie Klanu Góry powoli ze snu budziło się życie.Z legowiska wojowników, ukrytego między kilkoma wapiennymi skałami wyszedł jeszcze zaspany Pręgowane Futro.Kocur przeciągnął się ospale i zaczął spacerować po terenie siedziby klanu.Przechodząc obok kamienia zebrań, wyraźnie wywyższającego się głazu, na tle płaskiej doliny spostrzegł ruch w krzewach osłaniających legowisko uzdrowiciela od promieni słonecznych.Żwawym krokiem, ochoczo podążył w jego kierunku.

Wślizgnął się do wyżłobienia w ziemi, tam natomiast od najwcześniejszych godzin porannych pilnie pracowała zielarka.Była to szczupła, śnieżnobiała kotka o głowę niższa od Pręgowanego Futra.Jej cechą rozpoznawczą był zdecydowanie jej pysk.Sierść na nim była delikatna jak aksamit i szara, kontrastująca z bielą.

— Witaj Pręgowane Futro. — Rzekła nie odwracając swojego wzroku od stosiku ziół, które mieszała w woreczku z mysiej skóry.Znała go tak dobrze, że potrafiła rozpoznać go nawet po odgłosach jego kroków.

— Witaj Jesionowa Masko.Nie spodziewałem się, że spotkam kogokolwiek tak wcześnie. — Pręgowane Futro zbliżył się nieco do kotki, zaglądając jej przez ramię co robi.

— Wolała bym pospać jeszcze chwilę... ale niestety moje zapasy ziół powoli się kurczą i jestem zmuszona je uzupełnić. — Uzdrowicielka spojrzała na pręgowanego wojownika i odeszła od swojego dotychczasowego zajęcia wgłąb nory.

— Mógłbym ci z tym pomóc jeżeli tylko chcesz. — Zaproponował kocur leniwie idąc jej śladem.

— Jeżeli tylko masz czas... — Kotka odwróciła wzrok speszona.

— W takim razie ruszajmy. — Odwrócił się i wyszedł na zewnątrz kręcąc wesoło ogonem, uzdrowicielka podążyła za nim.

— Wiesz w ogóle gdzie i po co idziemy? — Stanęła przed Pręgowanym Futrem, zatrzymując go.

— Racja... Lepiej ty prowadź. — Rzekł Pręgowany kot i ruszył za zielarką.

Wyszli z obozu i wydeptaną wśród młodych sosen ścieżką podążyli w stronę miejsca zwanego przez tutejszych Brzozowym Lasem.Droga mijała im na błogiej rozmowie kręcącej się wokół coraz trudniejszej sytuacji klanu, w międzyczasie leśne ptaki wybudziły się ze snu, a las za sprawą ich śpiewu stopniowo odżywał.W końcu dotarli na miejsce.

Brzozowy Las był jednym z najpiękniejszych miejsc w lesie.Dzisiejszy dzień również nie zawodził urokiem.Promienie porannego słońca ściekały między listowiem, oświetlając krople wody uwięzione w pajęczych sieciach, uwitych między gałązkami drzew.

— Wiesz, w sumie to jest taki mały problem. — Rzekł Pręgowane Futro lekko speszony.

— A mianowicie jaki? — Jesionowa Maska odwróciła się do kocura idącego za nią, nadstawiła ucho w oczekiwaniu na odpowiedź.

— Nie za bardzo znam się na zielarstwie... — Z trudem powiedział kocur.Było mu niezwykle głupio, że musi przyznać się do jakiejkolwiek niewiedzy.Jego wrodzona duma wołała o pomstę do Nieba.

× | WOJOWNICY | Las W Płomieniach | ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz