Część 6

56 9 4
                                    

°°°

^^
⟨°^°⟩
  ( | | )S

Kocur szedł powoli poprzez coraz mniej dostępne odstępy puszczy.Ziemia pod jego łapami była coraz bardziej wilgotna i zapadała się pod każdym jego kolejnym krokiem.Mimo dość niepokojącej atmosfery unoszącej się w powietrzu szedł pewnie, nadstawiając czujnych uszu w każdą stronę, szukając czegoś co mogłoby przykuć jego uwagę.Błądził niespokojnie czujnym wzrokiem, próbując zauważyć na tle torfowiska coś podejrzanego.

Nagle do jego nozdrzy doszedł mocny zapach obcego.Obcego, albo i nie.Znał ten zapach, lecz nie miał pojęcia do kogo należy.Pamiętał go, dokładnie ten sam, który wyczuł jeszcze nie tak dawno podczas patrolu z Rysim Kłem.Wtedy był już zwietrzały, jednak teraz uderzyła w niego fala intensywnej woni.

Wyszedł ostrożnie na środek małego bagna mieszczącego się w samym środku torfowiska. Uniósł głowę do góry, chcąc sprawdzić kierunek wiatru.Na samych końcówkach swoich wibrysów poczuł powiew wiatru sygnalizujący mu, że ten wieje mu od pleców.To z goła znaczyło, że intruz, którego wyczuł jest bardzo blisko i na dodatek mógł wyczuć zapach pręgowanego wojownika o wiele wcześniej.

Kocur jednak zbyt długo stał w miejscu zastanawiając się.Kiedy chciał ruszyć się z miejsca poczuł, że ugrzązł na środku trzęsawiska.Od razu, instynktownie zaczął się szamotać i wiercić, co tylko pogorszyło jego i tak już nieciekawą sytuację."Zanim Szafirowa Mżawka zorientuje się, że coś jest nie tak zostaną po mnie tylko czubki uszu, albo coś zrobi sobie ze mnie przekąskę." - pomyślał.

Wtem z rosnącej na przeciwko kępy wrzośca wyszedł kocur, intruz i włóczęga jak w pierwszej chwili mniemał Pręgowane Futro.Był krępej budowy, większy od brodzącego w bagnie na przeciwko zastępcy Klanu Gór.Jego umięśnione ciało przykrywała gęsta szylkretowa sierść, zaś połowę jego pyska pokrywała charakterystyczna, paskudna szrama powstała najpewniej w wyniku poparzenia.

Kocur tkwiący w naturalnej pułapce przybrał możliwie najbardziej defensywną pozycję jaką tylko był wstanie wykonać z swoimi niesprawnymi obecnie łapami, jednak w oczach samotnika cała ta sytuacja wyglądała co najmniej żałośnie.

— Nie ruszaj się... — Powiedział krótko nieznajomy i podszedł do spróchniałego dęba.Stanął na dwóch łapach, zaś przednimi uderzył z impetem w pień drzewa.Kawałki suchej kory spadły na ziemię, oderwane od trzonu.

— Co masz zamiar zrobić? —  Zapytał tkwiący w bagnie Pręgowane Futro.Prawdę mówiąc nie spodziewał się jakiejkolwiek odpowiedzi, jednak domyślał się, że obcy nie stanowi dla niego bezpośredniego zagrożenia.

Szylkretowy kocur w tym czasie zaczął każdy większy kawałek kory żmudnie przenosić i układać na powierzchni mokradła powoli torując sobie bezpieczną drogę do uwięzionego.
— Nie mam zamiaru czegoś ci zrobić, po prostu cię wyciągnę... —

Kiedy skrawki łyka były już ułożone, kot stojący dotychczas na brzegu bagna ostrożnie zaczął iść po ścieżce.Łapa za łapą był coraz bliżej.W końcu stanął nad Pręgowanym Futrem, przednimi łapami zaparł się na ostatnich i zarazem największych kawałkach kory, chwycił pręgowanego kocura za skórę na karku, tak jak karmicielki chwytają swoje kociaki aby je przenieść i zaczął z całych sił ciągnąć go ku górze.

Dla Pręgowanego Futra nie było to zbyt przyjemne uczucie, jednak w tej chwili jego komfort nie był najważniejszy.On również starał się z całych sił poluzować błotnisty uchwyt ciążący mu na łapach.Z każdym kolejnym ruchem jego łapy były coraz wyżej i wyżej, aż w końcu jego dwie przednie kończyny same wylądowały na korze kurczowo podciągając się ku górze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

× | WOJOWNICY | Las W Płomieniach | ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz