Rozdział 4

121 16 4
                                    

Jared siedział na tarasie. W ręku trzymał kubek zielonej herbaty. Już miał wziąć kolejny łyk ulubionego napoju, kiedy usłyszał hałas dobiegający z kuchni. Zerwał się na obie nogi i popędził do środka.

- Nie robiłeś zakupów? - spytała kobieta. No jasne, kto to mógłby być jak nie Sophie?

- Nie. - odpowiedział. - Co ty tu robisz? Czy ty w ogóle pracujesz?

- No. Ale teraz mam przerwę, więc przyszłam do ciebie. - uśmiechnęła się figlarnie. Wróciła do przegrzebywania szafek. Po chwili znalazła cukier puder. Wysypała trochę na blat i wciągnęła nosem.

Jared stał osłupiały. Wcześniej nie widział osób wciągających cukier puder nosem. Sam kiedyś miał problemy z narkotykami, ale nigdy nie brał słodkiego proszku. W końcu otrząsnął się i odciągnął brunetkę od blatu.

- Co ty robisz?

- Co ja robię? Co ty robisz, do jasnej cholery? Nie będzisz ćpać w moim domu! - oburzył się Jared.

- O jejku. Przepraszam. Nie chciałam oburzyć dziecka. - uśmiechnęła się.

Mężczyzna uderzył się dłonią w twarz. Nie wiedział co ma zrobić. Nie mógł jej wyrzucić, bo by wróciła. Nie mógł jej obrazić, bo zaraz się śmiała. Niczego nie brała na poważnie. Czasem chciał zadzwonić do szpitala psychiatrycznego, ale prawdopodobnie i z niego by uciekła. Zastanawiał się, co sprawiło, że ta dziewczyna ma takie problemy psychiczne.

W ciągu tego rozkminiania Soph zdążyła już wyjść. Brunet się ucieszył. Miał wolne. Jak na razie.

***

Skalplem przecięła skórę kolejnemu trupowi. Ostatniemu tego wieczoru. Przyczyna zgonu: połknięcie małego samochodzika. Przez co ludzie umierają, to przestało ją już dziwić.

Zaszyła zwłoki i popędziła na kolejne spotkanie z Trevorem. Te sesje jej niw pomagały, ale przyzwyczaiła już się do nich. Stały się jej rutyną, a Sophie była uzależniona od rutyny. Jeśli coś w jej planie dnia nie było tak jak powinno, traciła nad sobą kontrolę. Dlatego codziennie robiła to samo. Czasem dodawała nowe czynności aby stały się jej rutyną. To było poważne schorzenie. Co prawda, nie jest złe planować coś, ale bycie od tego uzależnionym - już tak.

Wchodząc do gabinetu zauważyła teczkę Jareda. Chwyciła ją w ręce i zaczęła czytać. W końcu miała mu pomóc - musiała wiedzieć jak.

Zanim przyszedł Trevor przeczytała wszystko. Teraz miała plan co zrobi następnym razem.

Sprawdziło kalendarz psychiatry. Jared miał spotkanie w czwartek. Powinna zdąrzyć.

**************************

No i kolejny rozdział. Teraz rozdziały mogą być różnie dodawane, bo wyjeżdżam. Miłych wakacji

Bright lights, big city...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz