Musiał się napić. I to natychmiast. Czuł się jakby go przejechał pociąg. Odszukał kelnera i wziął z tacy kieliszek z szampanem. Potrzebował się upić. Wmawiał sobie, że jest silny. Niestety wyszło inaczej. Kolejny kieliszek został opróżniony. Nie, to zbyt słaby. Potrzeba czegoś mocniejszego. Wyszedł z przyjęcia i udał się w kierunku samochodu. Nie, nie może prowadzić, przecież wypił. Wyciągnął telefon. 21:16. Kurwa. Wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon.
***
- Jak ci idzie? - zapytała.
- Już kończę. Musiałaś nadziać się na płot akurat dzisiaj? Nie dasz mi ani chwili odpoczynku od pracy. - narzekała brunetka.
- Ciociu, mogłam wybrać albo nadzinie na ogrodzenie albo kulkę w łeb. - blondynka przyłożyła sobie dwa palce do skroni. Sophie pokręciła głową.
- Twój ojciec dzwonił. Wychodzi jutro warunkowo. Pytał czy po niego pojedziesz.
- Ta, jeszcze czego. Może zrobię transparent: Witaj ojcze w domu?
- Nie zapominaj za kogo on tam siedzi. - Sophie trzepnęła Rose w potylicę. - Gotowe! Uważam, że powinnaś po niego pojechać. Jesteś jego córką. Minimalna wdzięczność mu się należy.
- Nie jestem mu niczego winna. Ja mogłabym tam siedzieć. On sam podjął decyzję, że się dla mnie poświęci. Nie chciałam, żeby to robił. - Rose nawinęła sobie włosy na palec. - Poza tym, czemu ty po niego nie pojedziesz? W końcu to twój brat.
- Dobrze wiesz dlaczego nie. Jedyne kontakty, które ze mną utrzymuje to te, w których chodzi o ciebie. Tylko dlatego w ogóle ze mną rozmawia. Tak to by mnie unikał.
- Pojadę po niego. O której wychodzi?
- O 10. - brunetka spojrzała na zegar. - Zbieraj się. Ja muszę gdzieś pojechać.
***
Podjechała po śliczną willę. Nawet w nocu, ten dom był urzekający. Weszła na teren posiadłości. Kierowała się w stronę drzwi. Otworzyła je i chwilowo zamarła. W domu panował ogromny bałagan. Rozbite wazy pokruszyły się na miliony kwałeczków. Weszła głębiej i zobaczyła sprawcę tego bałaganu. Podeszła do niego i usiadła przy stole, na którym leżała strzykawka. Obok niej leżał Jared.
- Humorek masz wiśmienity. - stwierdziła. - Co się stało?
Brunet spojrzał spode łaba na nią.
- Gówno. Wypierdalaj z mojego domu.
- Nie ładnie tak się odzywać. Gadaj co się stało. - zażądała.
- Nie ma pieprzonego zamiaru opowiadać ci o moich problemach.
- Znam twoje problemy, Jared. Konkretnie jeden. Ma na imię Cameron. - po tych słowach Jared rzucił się na Sophie przez stół. Brunetka zrobiła unik.
- NIC CI DO TEGO! - krzyczał. - WYPIERDALAJ STĄD!!!
- Jeśli stąd wyjdę, to nie będzie oznaczało koniec twojej depresji. Zostanę, tu do póki się nie uspokoisz.
- Zadzwonię po policję! - groził Jared.
- To sobie dzwoń. Ja i tak stąd nie wyjdę. - powiedział brunetka. Muzyk usiadł na krześle i włożył twarz w dłonie.
- To czeka nas długa noc. - stwierdził.
- A no tak. Musimy sobie co nie co wyjaśnić.
CZYTASZ
Bright lights, big city...
FanfictionCo spotyka człowieka, kiedy jest za długo sam? Depresja. To właśnie spotkało Jareda Leto. Wiedzie on spokojne, samotne, depresyjne życie kiedy pojawia się ona. Pokazuje mu jak przetrwać ciężkie chwile samemu i nie tylko...