Siedziała na werandzie swojego domu w misateczku niedaleko Dallas. Cisza i spokój czyniło to miejsce najbardzej pożądanym na świecie. Zza drzewa wyłoniła się postać w kapturze. Brunetka nie zwróciła na to uwagi. W końcu mógł to być któryś z sąsiadów. Może przyszedł do jej ojca albo brata? Spojrzała w niebo. Było niebieściutkie, a słońce przyjemnie grzało. Tymczasem postać zbliżyła się do Sophie. Dziewczyna spojrzała się na mężczyznę. Doskonale go znała. Pamiętała co jej zrobił. Jednak nie zaregowała. Patrzyła tylko w jego cudowne zielone oczy. Wszyscy się nimi zachwycali, ale jej kojarzyły się tylko z bólem i cierpieniem. Mężczyzna wyciągnął z kieszeni pistolet i wycelował w nią. Nacisnął spust...
-Aaaa!!! - obudziła się z krzykiem Sophie. To był tylko sen. Zły sen, nic takiego. Oddychała głęboko. Za oknem świeciło słońce. Spojrzała na zegarek. 16. Długo spała, ale niestety spóźniła się na spotkanie Jay'a z Trevorem. Niech to szlag! Teraz musi wymyśleć nowy plan.
***
Nie pomagało mu to. Z każdą sesją był coraz bardziej zobojętniały. Otworzył szafkę i wyjął leki. Wysypał je na dłoń i dokładnie obejrzał. Znowu ćpał. Kolejny raz siebie okłamał. Brał je tylko po to żeby siebie odurzyć. Nie chciał reagować na nic, chciał tylko zasnąć i się nie obudzić.Otworzył kolejną szafkę i znowu wysypał leki. Dzisiaj chciał wziąć ich więcej. Byle tylko na nic nie zwracać uwagi. Szczególnie na siebie. Wsypał garść leków do ust i popił wodą. Polożył się na ziemi i zamknął oczy. Oczami wyobraźni widział ją. Za mało leków. Podniósł się i wysypał całe pudełeczko na rękę. Przyglądał się nim, a następnie wsypał do ust. Z dnia na dzień brał ich więcej. Ale po mału czuł, że mu nie wystarczają. Musiał zdobyć coś lepszego. Byle nic nie czuć. Byle zapomnieć.
***
- I dlatego ten szew jest lepszy. - powiedział Kurt. Chłopaki znowu spierali się o użycie szów. Jakże interesujący temat. Normalnie włączyłaby się do dyskusji, ale nie dzisiaj. Dzisiaj miała przed oczami pistolet celujący w jej głowę.
Wyszła z pracy wcześniej. Wzięła z domu psa i pojechała do Jareda. Weszła do jego domu pewnym krokiem. Zobaczyła Jareda leżącego na ziemi. Puściła psa, który po chwili lizał wokalistę po twarzy.
- Co to jest? - spytał.
- Witamy pana, panie Leto.
- Ach, to znowu ty? Czmu uprzykrzasz mi życie?
- Nie mogę ci już go bardziej uprzykrzyć. - powiedziała biorąc do ręki opakowania po lekach. - Ten daje niezłe omamy. - wskazała na lek.
Jared podniósł się i spojrzał w jej oczy. Jednak to był błąd. Brunetka zauważyła jego rozszerzone źrenice.
- Zrób coś dla mnie Jared - zaczęła biorąc jorka na ręce - i nie ćpaj więcej. - po tych słowach wyszła zostawiając bruneta samego sobie.
CZYTASZ
Bright lights, big city...
FanfictionCo spotyka człowieka, kiedy jest za długo sam? Depresja. To właśnie spotkało Jareda Leto. Wiedzie on spokojne, samotne, depresyjne życie kiedy pojawia się ona. Pokazuje mu jak przetrwać ciężkie chwile samemu i nie tylko...