Każdy słoneczny poranek przypominał mu o niej. To jak go budziła pocałunkiem, czy robiła mu kawę przez kolejnym wyczerpującym dniem. Takie małe rzeczy, ale dla niego bardzo ważne. Mimo, iż rozstali się wieki temu to jakaś cząstka jego ciągle czekała na jej powrót. Ale on nigdy nie miał nadejść. Ona ma męża, planuje z nim rodzinę.... nie to co z nim. On był za młody na własną rodzinę. Ba, nadal jest. Chociaż w głębi duszy nie chciał być samotny.
Z przemyśleń wyrwał go nagły hałas w kuchni. Gdy tam wszedł zobaczył brunetkę grzebiącą mu w lodówce.
- o nie - pomyślał. Podszedł powoli do lodówki i delikatnie odchylił drzwiczki. Jego oczom ukazała się Sophie i prawie pusta lodówka.
- Hej - przywitała się psycholka i go przytuliła. Mężczyzna był zaskoczony. Nie spodziewał się, że tu przyjdzie. Ale ta dziewczyna ma tupet.
- Co...co ty tu robisz? - spytał spokojnie. Nie chciał być znowu porwany i zrzucony z 10 metrów.
- Nie chciało mi się iść na zakupy, więc wpadłam coś zjeść u ciebie. Poza tym to jeszcze nie koniec naszej terapii. - uśmiechnęła się Sophie i kontynuowała jedzenie. Kiedy skończyła i zamknęła lodówkę radośnie krzyknęła:
- To co gotowy na nową moc wrażeń?
- Nie, nie chce umrzeć.
- To świetnie, idziemy.
- Ja z tobą nigdzie nie pójdę.
- Oj Jared, będzie fajnie. W końcu kto nie lubi gofrów?
- Gofrów? Chcesz mnie zabrać na gofry? Po tym wszystkim, co wczoraj mi zrobiłaś?
- Tak, Terrik kazał mi cię przeprosić, ale ja nie mam takiego zamiaru, więc zabieram cie na gofry! - krzyknęła Sophie i wybiegła z domu Leto. Brunet nie miał zamiaru jej słuchać, jednak był głodny, a lodówka była pusta. Nie majac wyboru Jared wyszedł za wariatką.
***
- Opowiedz mi coś o sobie. - poprosiła brunetka.
- Co konkretnie?
-Dlaczego masz depresję? - o nie, nie miał ochoty o tym opowiadać.
- Bo tak.
- Wymijająca odpowiedź - powiedziała Sophie jedząc swojego gofra.
- Może wymijająca, ale jednak jakaś. Daj mi spokój.
- Ok. Pójdziesz za mną na rowery?
-Żebyś mnie przejechała? Nigdy w życiu.
- A po śmierci? - zachichotała. - Ok. Już sobie idę - powiedziała i zniknęła. Była samym zaprzeczeniem siebie. Robiła wszystko co było nie przewidywalne i na odwrót. Nigdy nie widział osoby tak dziwnej a jednocześnie tak normalnej. Tak miłej i tak chamskiej. Jednak zdawało mu się, że kiedyś ją już widział. Może spotkał ją na ulicy? Kto wie, jednak ta mysl nie dała odpocząć Leto całą drogę do domu.
***
Wchodząc do domu przywitała się z wesoło merdającym jorkiem. Piesek jak nikt cieszył się na jej obecność. Nie to co miłość jej życia.
Włączając radio zrobiła sobie kawę. Czekała ją dość długa noc. Odblokowała telefon i spojrzała na ekran.Na tapecie miała zdjęcie z całą trójką. Tak, to były czasy. Zanim zwariowała. Miała przyjaciół, rodzinę, dom w Teksasie. Teraz ma tylko jorka i leżące w kostnicy zwłoki.
***************************************************************************
No i 4 rozdział. Przepraszam, ze taki krótki. Jesli to przeczytaliście dajcie gwiazdkę i koment!
CZYTASZ
Bright lights, big city...
Fiksi PenggemarCo spotyka człowieka, kiedy jest za długo sam? Depresja. To właśnie spotkało Jareda Leto. Wiedzie on spokojne, samotne, depresyjne życie kiedy pojawia się ona. Pokazuje mu jak przetrwać ciężkie chwile samemu i nie tylko...