Rozdział 1 ,,Korepetycje,,

874 24 0
                                    

Jest godzina szósta rano.

Według większości ludzi na tej ziemi, jest to dość wcześnie, prawdopodobnie załączają drzemkę podczas dzwoniącego budziku i wstają za dwadzieścia minut. Ja nie mam takiej możliwości.

Dopinam swój strój do tańca przeznaczony na treningi i łapię za szczotkę.
Przeczesuję swoje blond włosy, spinam je w ulizanego koczka z tyłu, następnie poprawiam makijaż.

Zakładam dresy na strój taneczny i łapię za torbę treningową, którą zarzucam na ramię. Na plecy dokładam plecak w którym znajduje się szkolny mundurek i książki.

Opuszczam swój średniej wielkości pokój.

Od trzeciego roku życia mieszkam w średniej wielkości domu jednorodzinnym, więc zbiegam po schodach aby następnie skierować się do kuchni. Szybko łapię za pół litrową butelkę wody z lodówki i ruszam do kuchni.

Sprawnie wsuwam białe buty na stopy i opuszczam dom.

Kierując się na przystanek autobusowy przeglądam niechlujnie media społecznościowe na telefonie. Widzę, że moja przyjaciółka Alice, właśnie wstawiła posta, że dopiero wstała i idzie zrobić sobie dobre śniadanie. Wygaszam ekran telefonu, bo akurat gdy docieram na przystanek podjeżdża autobus. Wsiadam do pojazdu i zajmuję jedno z wielu wolnych miejsc. O tej godzinie niewielu ludzi jeździ komunikacją miejską. Największy ruch zaczyna się około siódmej.

Wypuszczam powietrze z ust ze świstem, opieram głowę o szybę. Przymykam oczy. Odkąd wstałam głowa strasznie mnie boli, jakby miała za chwilę wybuchnąć. Ponownie odpalam swojego smartfona, w celu sprawdzenia godziny. Jest szósta dwadzieścia. Za dziesięć minut zaczynam trening.

Chwilę później opuszczam autobus. Szybkim marszem kieruję się w stronę studia tańca Awesome Girls. Na szczęście budynek nie jest daleko od przystanku i już po minucie jestem przy drzwiach. Naciskam za klamkę i wchodzę do środka. Od razu idę do szatni, gdzie siedzą już dwie dziewczyny z którymi odkąd pamiętam odbywam lekcje tańca. Piegowata dziewczyna o brązowych włosach to Kelly, a ta druga o ciemnej karnacji to Linzy. Oby dwie mają włosy spięte tak samo jak ja.

- Cześć - witam się i rzucam torbę wraz z plecakiem w kąt szatni. Ściągam z siebie dresy, oraz ściągam buty, aż zostaję w samym, bordowym stroju wyglądającym trochę jak kąpielowy, jednak różnił się małymi szczegółami, jak na przykład tym, że ma długie nogawki i jest bardzo rozciągliwy, za to rękawy zakrywają wyłącznie ramiona.

W między czasie dziewczyny odpowiadają na przywitanie.

Łapię butelkę z wodą, sekundę później do pomieszczenia wchodzi trenerka. Jest to szczupła kobieta o czarnych włosach i naprawdę jasnoniebieskich oczach. Wygląda pięknie, jednak nie znając jej można się chwilowo przestraszyć jej stanowczego wyrazu twarzy.

- Królewny idziecie? Nie będę na was dłużej czekać.

Wymieniłyśmy z dziewczynami znaczące spojrzenia i ruszyłyśmy za kobietą.

Po dotarciu na salę odkładam picie do rogu i siadam na środku sali. Jestem tu trzy razy w tygodniu przez parę lat, więc doskonale wiem co trzeba robić. Najpierw rozciąganie.

Dziewczyny siadają po moich bokach, w odstępie około półtora metra.

Najpierw pochylamy się do lewej nogi, potem prawej. Powtarzamy czynność.

Następnie wyciągamy ręce do góry i pochylamy się na boki. Jeden, drugi.

Rozkraczamy nogi najbardziej jak potrafimy i z wystawionymi przed siebie rękoma pochylamy się teraz do przodu.

Zatopieni w morzu życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz