Rozdział 6 ,,There's so much I wanna say,,

460 17 12
                                    

Do tego rozdziału polecam puścić sobie w zapętleniu te dwa utwory:
• Dove - doll ver.
•Take a slice (speed up, najlepiej od bbygirl na Spotify)
Odda to ciekawy klimat tego rozdziału.
Dziękuję.

•••••••••••••••••

I nagle wszędzie krzyki.

Ludzie panikują, widząc to co się właśnie stało.

Jedni szybko opuszczają dom, nie chcąc być podwiązywanym z tym wszystkim, inni zbierają się dookoła dwójki. Nawet Nicole miga mi gdzieś w tłumie.

Ja sama dźwigam się z krzesła i ruszam do
Ethana.

Znów czuję się jak wtedy, gdy zobaczyłam martwą matkę, całą we krwi. Straszny strach przeze mnie przechodzi. Ręce mi się trzęsą.

Mam wrażenie, że mija wieczność nim do niego dochodzę. Klękam przy nim widząc, że bardzo cierpi. Ryan wbijając pręt agresywnie zim szarpnął przez co, mimo że przedmiot umiejscowiony jest w ciele Ethana, krwi nie tamuje.

Sama nie wiem w co włożyć ręce, strasznie się stresuję. Oddech mi przyspiesza, a żołądek tak się skręca, że aż boli. Sama nie wiem czy ze strachu czy braku jedzenia.

- Jenna - mówi zaciskającą zęby Ethan, używając przezwiska - weź mój telefon.

Robię co każe i sięgam do jego tylnej kieszeni.
Wybijam na klawiaturze numer 911 i klikam zieloną słuchawkę.

Jeszcze nie wybrzmiewają dźwięki połączenia, a telefon wypada mi z rąk. Nie bez powodu.

Jedyne na czym skupiam wzrok to Ethan szeroko otwierający oczy, widząc moje zachowanie, jednak po chwili jego też nie widzę, bo mroczki całkiem zasłaniają mi widok.

W tle słyszę głosy. Wszystko jednak jest zagłuszone. Niby podnoszę się na nogi, ale wcale tego nie czuję. Świat wiruje, chce mi się wymiotować. Mam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Oddech tylko przyspiesza. Jakby tego było mało, mój organizm ściska mi głowę i brzuch z braku jedzenia.

- Jennifer do cholery - słyszę zmieszany głos Ethana, w tym momencie dochodzi do mnie, że tak naprawdę nie udało mi się wstać, tylko oparłam się plecami o kupkę piachu, całkiem bez sił.

Lekko odzyskuję wzrok i widzę jak słaby Ethan bierze telefon z piachu, i przykłada go do ucha.

- Halo?! - mówi ostro ciężko oddychać. - Ku... - Nie dokańcza, bo jakby dławił się powietrzem podczas oddychania - Pomoc.

Resztami sił podaje go Alice, która wybiega do nas z pustego już domu.

- Pomocy, doszło do wypadku - zaczyna. - Nastolatek został zaatakowany metalowym prętem w brzuch, mocno krwawi. Jest tu też dziewczyna, nie wygląda za dobrze. - Alice plączą się słowa. Boi się. - Co mam zrobić do diabła?! Halo? Halo?!

Zamieram, bo Alice zła rzuca telefonem Ethana.
Jestem zszokowana, bo nie wiem czemu odrzuca ostatni ratunek dla bruneta, ale szybko dostrzegam, że się rozładował. Dziewczyna też jest przestraszona i wcale jej się nie dziwię, bo widzi straszne rzeczy oraz czuję się odpowiedzialna za czyjeś życie. Za to we mnie nie może mnie wsparcia.

Mam w dupie zakaz ojca.

Zbieram się w sobie. Serce łomocze mi w piersi, ale dźwigam się na kolana.

- Alice - mówię, kurczowo łapię się jej ramion aby się upaść. Niezgrabnie ściągam swoją koszulkę i podaję ją dziewczynie. Kiwam w stronę Ethana, a ona już wie o co mi chodzi.

Zbliża się do niego i mocno przyciska ubranie do rany chłopaka, na co ten odpowiada siarczystym przekleństwem.

W tym samym czasie szukam rękoma mojej torebki na piasku. Odnajduję ją i natychmiast wysypuję jej zawartość. Dostrzegam telefon, ale jak na złość wszystko przed oczami zaczyna mi wirować.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 26 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zatopieni w morzu życia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz