{4}

183 8 3
                                    

* Dylan*
(rano)
Lunka zasnęła dopiero o 4:26. ten dzień nie będzie należał do najpiękniejszych. sam dopiero się obudziłem. zobaczyłem że jest 13. ogarnąłem się i zszedłem na dół. w kuchni przy jednej ze ścian siedziała Luna. najwyraźniej obrażona a przy stole siedział Will widocznie zmęczony. jest taki od jakiegoś tygodnia. ma dużo pracy czy coś.
mała cały czas miała zamknięte oczy. ale po chwili je otworzyła. wstała jak oparzona i podeszła do Willa
*Luna*
siedziałam pod ścianą z zamkniętymi oczami. ale je otworzyłam i zobaczyłam że Will jest bardzo smutny. szybciutko wstałam i do niego podeszłam
- pzeplasam - powiedziałam
- mhm - mruknął
- naplawdę. pzeplasam. pzeplasam, pzeplasam - mówiłam cichutko ale łamiącym się głosem. naprawdę byłam bliska płaczu. nie znosiłam gdy ktoś jest przeze mnie smutny.
- ale za co? - zapytał
- za to ze jesteś pzeze mnie smutny. plose nie bądź smutny- szepnęłam. czułam że do oczu napływają mi łzy
- hej, to nie twoja wina. ja nie jestem smutny tylko trochę zmęczony bo mam dużo pracy.- wytłumaczył mi ale jego słowa do mnie nie dotarły
- naplawdę pzeplasam - szeptałam
- to nie twoja wina - powiedział po czym mocno mnie przytulił.
- Lunka chcesz  pooglądać bajki? - zapytał Dylan
- nie ciem - odpowiedziałam. zauważyłam zdziwienie na twarzach braci.
- jesteś może głodna? nic jeszcze nie jadłaś- zapytał Willy tak go będę nazywać
- nie ciem - odpowiedziałam już lekko marudnie
- marudna się zrobiłaś - zauważył Willy
- ej o której ona wstała? - zapytał Dyluś. teraz jego tak nazywam
- o dziewiątej rano. a co? - spytał Willy
- nooo to się nie dziwię. Will ona zasnęła o czwartej nad ranem.- powiedział Dyluś
- co? czekaj skąd ty o tym wiesz? - zapytał Willy. oni chyba już nie zwracają na mnie uwagi. to chyba czas aby się stąd ewakuować
- w środku nocy płakała bo miała koszmar. ciężko było ją uspokoić ale zasnęła o czwartej.- wytłumaczył Dyluś. ja w tym czasie wychodziłam z kuchni aby odpocząć i iść gdzieś.
- hej, a ty gdzie? - zapytał Dyluś i złapał mnie.
- nigdzie - odpowiedziałam. kilka sekund później usłyszeliśmy dźwięk powiadomienia. to był telefon Willa.
- eh praca wzywa . maluchu chodź pójdziesz jeszcze spać- powiedział Willy i mnie zabrał na ręce
- ym ym- mruczałam
- tak, tak - powiedział za nami Dyluś. może trochę spania mi nie zaszkodzi bo faktycznie jestem trochę śpiąca. Willy zaniósł mnie do pokoju który swoją drogą jest piękny. Willy położył mnie do łóżeczka. został chwilę ze mną. powieki zaczęły mi ciężyć. Willy położył obok mnie białego misia. od razu się do niego przytuliłam. chwilę walczyłam ze zmęczeniem ale uległam.

mała Monet/ Hailie i LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz