* Vincent*
Luna i Hailie są już u nas niecałe 2 miesiące. Hailie trochę się już oswoiła z tą sytuacją lecz Luna nadal się nas boi. tak, boi się nas. Dylan i Shane bardzo polubili Hailie ale Lunę... oni udają. Udają że lubią Lunę. ona sama chyba to zaczęła
zauważać bo lekko się od nich odsunęła.dwa dni po ich przyjeździe opowiedziałem im o zasadach w tym domu.właśnie szedłem na dół po kawę. gdy przechodziłem obok pokoju młodszej z sióstr usłyszałem huk. zapukałem ale nie otrzymałem odpowiedzi, zapukałem drugi raz
- kto tiam?- zapytała cicho
- to ja Vincent, mogę wejść?- zapytałem
- tak, chwilka - powiedziała usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza w zamku, otworzyła powoli drzwi. jak ona dostała do zamka? i po co się zamknęła?
- co się stało, słyszałem huk?- zapytałem
- nić- skłamała, było to widać przez jej zachowanie
- nie kłam i powiedz co się stało - powiedziałem
- ciałam odstawić klólicka na miejście bo spadł aje zaklęciło mi sie w główcie i śpadłam - wytłumaczyła ze łzami w oczach
- boli cię coś - zapytałem. dziewczynka spuściła głowę i nią pokiwała
- a co?- dopytywałem
- nóska i główka - przyznała
- podejdź do mnie - poprosiłem.gdy podchodziła kulała, było wydać że bardzo ją boli. złapałem ją w ostatnim momencie bo upadła by na podłogę. wziąłem dziewczynkę na ręce i poszedłem na dół. wszedłem do garażu i wsadziłem ją do fotelika. zapiąłem pasy Lunie, zamknąłem drzwi i wsiadłem na miejsce kierowcy. pojechałem do szpitala, nie mówiłem Lunie wcześniej bo nie dała by mi się zabrać
- dzie jedziemy? - zapytała
- nie powiem ci bo wystraszysz się - zacząłem ale mi przerwała
- nie psestjasie sie - powiedziała
- eh do szpitala - powiedziałem i popatrzyłem na dziewczynkę w lusterku. była przestraszona.
- j-ja nie cem - mówiła ze łzami w oczach
- nie bój się. będzie dobrze, nie będzie bolało - zapewniałem jąwłaśnie dojechaliśmy do miejsca docelowego. zaparkowałem i wysiadłem. poszedłem do tylnich drzwi i je otworzyłem. Luna miała łzy w oczach, odpiąłem ją i wyjąłem. gdy tylko wziąłem ją na rece ona zaczęła się wyrywać, musiałem postawić ją na chwilę na ziemię. szybo zamknąłem drzwi i auto. Luna mi uciekła, widziałem ją i za nią pobiegłem.
- Luna, nie wolno uciekać - powiedziałem poważnym tonem
- pseplasam aje ja nie ce- mówiła płacząc
- no już, dobrze- wziąłem ją na rece.uspokoiłem Lunę i powoli zacząłem z nią iść do szpitala. nadal była wystraszona ale już sie nie wyrywała. jej główka opadała na moje ramię gdy weszliśmy do szpitala. nie musieliśmy czekać gdyż mamy nazwisko Monet. weszliśmy razem z lekarzem do gabinetu. po chwili lekarz badał kostkę Luny a ona miała zaciśnięte powieki.
- dobrze, kostka jest naciągnięta więc to nic poważnego, przepisze wam receptę na maść - powiedział lekarz
- dobrze - odpowiedziałamPoczekaliśmy jak lekarz wypisze receptę. podał mi ją, zabrałem ją oraz Lunę na ręce. wyszedłem z gabinetu i pokierowałem się do samochodu. ostrożnie wsadziłem dziewczynkę do fotelika po czym sam usiadłem na fotelu, odpaliłem silnik i odjechałem. jechałem do apteki po maść. zostawiłem dziewczynkę w aucie i poszedłem po maść. w aptece nikogo nie było więc po paru minutach wróciłem do Luny i pojechaliśmy do domu.
gdy przekroczyliśmy próg domu z kuchni wyszedł Will i Hailie. Dziewczyna od razu do nas podbiegła
- co się stało?- zapytała
- Luna naciągnęła kostkę - wytłumaczyłem
- jak to się stało?- zapytał Will
- mówiła że królik spadł i chciała go odstawić ale zakręciło jej się w głowie i upadłaHailie pogłaskała Lunę po plecach i ją ode mnie zabrała i poszła do salonu. widziałem jak włącza telewizor i jakąś bajkę dla dziewczynki. pokierowałem się do gabinetu aby popracować
CZYTASZ
mała Monet/ Hailie i Luna
Teen Fictiona co by było gdyby Hailie miała małą siostrę Lunę w wieku nie całych 3 lat? straciły by mamę i babcię. trafiły do braci Luny? czy bracia polubią Lunę?