Uwaga: rozdział zawiera obraźliwe słownictwo.
* * *
Gdy Patrick dotarł do szkoły, przy wejściu czekała już na niego Julitta - jak zwykle pierwsza. Ciemne, długie włosy miała spięte w warkocz i przywiązane wstążką, a na smukłe ramiona zarzuciła długi, fiołkowy sweter.
- Hej, Jules - przywitał ją. - Jak babcia? Miała ostatnio grypę, nie?
- Już dobrze się czuje. - ruszyli w kierunku sali, omijając z daleka szatnie, w których zawsze odgrywały się jakieś dziwne i podejrzane sytuacje. Poza tym niemal nikt nie zmieniał obowiązkowych butów.
- Muszę wziąć podręczniki - przypomniał sobie Patrick, gdy mijali rząd szafek należących do ósmej klasy - możesz poczekać pod salą.
Julitta bez słowa skinęła głową i poszła dalej, a chłopak wyciągnał z kieszeni kluczyk i skręcił w lewo.
Nagle zamarł.
Poczuł, że robi mu się gorąco, gdy jego wzrok padł na nowe krzywe napisy widniejące na wgniecionych i ozdobionych gumą do żucia drzwiczkach jego szafki.
,,go burn in hell''.
,,asshole''.
,,get out u f*cking orphan!''.
,,no one want you here''.
Przestań, pomyślał, próbując nie dopuścić do siebie rosnącego w gardle uczucia paniki. Jak będziesz to ignorować, w końcu odpuszczą.
Ale jak miał zignorować fakt, że jego szafka jest pełna gum, idiotycznych rysunków i przekleństw?
Głęboko odetchnął, wyjął z szafki podręczniki i ruszył w kierunku klasy. Teraz to nie jest ważne, potem to zmyje, zanim Julitta zauważy. Nie ma sensu zawracać sobie głowy.
Ale gdy przechodził obok łazienek, gdy ktoś chwycił go za ramię i pociągnął do środka.
- Miło że się zjawiłeś - usłyszał, znajdując się twarzą w twarz z Carterem. Obok spostrzegł dwójkę jego kumpli z jedenastej klasy, Valeriana i Steve'a, oraz niską, ciemnowłosą postać z gipsem na nodze - Kebab. Mógł się spodziewać, że po niemal całym wolnym miesiącu dadzą mu większy wycisk niż zwykle.
- Myślałeś, że jesteś bezbieczny, co? - prychnął Kebab, a kropelki jego śliny wylądowały na twarzy Patricka.
- Czego chcecie? - spytał niemal że zmęczeniem. - Zaraz dzwonek.
Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Powiedzmy, że to będzie niespodzianka. Go - machnął głową do kumpli, którzy zabrali Patrickowi plecak i wepchnęli go do kabiny, a Kebab przycisnął mu głowę do ziemi. Patrick syknął z bólu, gdy jego policzek dotknął zimnej posadzki.
- Spojrz, co dla ciebie przeniosłem - Kebab podsunął mu do oczu grubą, czarną taśmę klejącą. - Fajna, co?
Patrick otworzył szeroko oczy, niepokój kłębił mu się w żołądku. Po co im, do cholery, taśma klejąca?!
- Nie martw się, dzisiaj nie zamierzam narobić ci zbyt wielu siniaków - Oznajmił łaskawie Kebab. - Jeśli będziesz grzeczny, oczywiście. Dzisiaj mam ochotę popatrzeć, jak Croogs zdziera ci skórę za spóźnienie na pierwszą lekcję.
Któryś z nich chwycił mocno jego ręce i zaczął owijać je taśmą, ale Patrick nie widział kto, bo Kebab dla zabawy pchnął jego głowę w bok, szurając mu policzkiem po ziemi.
- Złamiesz mi nos - jęknął, próbując unieść twarz.
- Zamknij ryj, bo go stracisz - prychnął mu w ucho chłopak. - Psujesz najlepszą zabawę. Nie wiesz, jak to fajnie widzieć twoją biedną, wykrzywioną buźkę.
Wybuchnął szyderczym śmiechem, a kumple zaraz poszli w jego ślady.
- By the way, jak ci się podobają nowe dekoracje na szafce? - Carter przeciął taśmę, przypadkowo przesuwając nożem po nadgarstku Patricka. - Bardzo się starałem, żeby była ładna. Twojej bestie też.
Cholera. Jak tak dalej pójdzie, będzie musiał zacząć unikać Julitty. Nie chciał, żeby przez niego miała kłopoty.
- Nic nie powiesz? Bo ja jestem ciekawy, czy ci się podoba - Carter chwycił Patricka za brodę, przesuwając do niego twarz. - Bardzo, bardzo ciekawy.
- Podoba mi się - mruknął chłopak, mając nadzieję, że to wystarczy.
- Tak? - głos Cartera zniżył się niebezpiecznie. - A ja myślę, że kłamiesz. Myślę, że ci się nie podoba.
Patrick poczuł, jak wściekłość rozpala mu policzki.
- O co ci chodzi? - wyrzucił z siebie, nim zdążył się powstrzymać.
- Co? - Carter na chwilę stracił pewność siebie. - Jak to: o co mi chodzi?! - warknął. - O to, że jesteś małym, pieprzonym chujem, który jest zbyt żałosny, żeby mieć jakichkolwiek przyjaciół! Jesteś chujem, glizdą, jeba...
- A twoi starzy kradną marchewki bałwanom! - wtrącił Kebab. - A nie, zapomniałem: ty nie masz starych, hehe.
Nic więcej nie zdążyli powiedzieć, gdyż rozległ się dzwonek na lekcje.
- Au revoir - Rzucił Carter, zatrzasnął od środka drzwi łazienki i wskoczył na sedes, żeby wyjść górą. Jeszcze przez chwilę słychać było ich szybkie kroki i śmiech.
Patrick obrócił się na bok, starając się sięgnąć kieszeni spodni. Serce niemal podskoczyło mu do gardła, gdy jego palce w końcu zacisnęły się na chłodnej rączce scyzoryka. Szybciej! Wyćwiczonym ruchem, jedną ręką, ściągnął plastikowe zabezpieczenie, które ze stukotem uderzyło o kafelki. Zachaczył ostrzem o taśmę, modląc się, żeby nóż dał radę.
Poszło mu szybciej, niż się spodziewał i po kilku minutach taśma się rozerwała. Chłopak podziękował w myślach swojej intuicji, że wziął nowy, przedwczoraj zaostrzony scyzoryk. Wyszedł z kabiny, chwycił kopnięty pod ścianę plecak i, masując nadgarstki, pobiegł do klasy.
Zdążył w ostatniej chwili - do sali wchodziła właśnie ostatnia osoba, szczupła dziewczyna z obciętymi na krótko włosami. Patrick zawahał się przez sekundę, ale gdy tuż przed nią zobaczył Kebaba, wiedział, że nie pomylił sali. Zamknął za sobą drzwi i ruszył na sam tył, do ławki przy oknie, gdzie właśnie siadała Julitta.
Nie musiał się odwracać - czuł, jak Kebab wwierca w niego wściekłe spojrzenie.
__________
💗💗💗
Hejaa! Właśnie opublikowałam dwa dodatkowe rozdziały z playlistą do tej książki i dedykacją ^^
~ Przepraszam za te brzydkie słówka! To nie moja wina, to wszystko przez nich!!! T_T
(znaczy moja, ale ciiii)
CZYTASZ
Lightness
Mystery / ThrillerZawieszone do odwołania ~~~~~~ Małe miasteczko o nazwie Lightness, położone na Kanadyjskim wybrzeżu, wydaje się idealnym miejscem, aby zapomnieć o przeszłości i zacząć życie od nowa. Tak w każdym razie twierdzą rodzice Oli i Alexa, gdy decydują się...