Za długo bałam się to powiedzieć

254 8 1
                                    

Bardzo długo nie mogłam się pozbierać po tym co widziałam. Natłok myśli powodował u mnie zawirowania głowy. Nie wiedziałam jak mam się uspokoić. Siedząc w aucie zaczęło robić mi się słabo. Uchyliłam bardziej okno, by wpadło do środka trochę świeżego powietrza. Łzy napływały do oczy coraz bardziej. Atak paniki był tak silny, że nie mogłam powstrzymać ogromnej fali łez. Trzęsącymi się rękami chwyciłam za telefon. Zabłąkanym wzrokiem szukałam godziny po ekranie. Było po 3:00. Mając 23 lata rzuciłam palenie. Uważałam to za duży sukces mimo, że osobą uzależnioną zostaje się do końca życia. W tamtym momencie, będąc w aucie odpaliłam cienkiego papierosa po raz pierwszy od 3 lat, by spróbować opanować oddech i trzęsienie się rąk. Na szczęście pomogło. Po 10 minutach odpaliłam samochód i ruszyłam w stanę willi. Cały czas przed oczami miałam widak tamtego mężczyzny leżącego w ogromnej kałuży krwi, a w głowie szumiały mi jego ostatnie słowa: "To twoja wina, przez ciebie, by się nie zabiła." Mętlik w mojej głowie był na tyle przytłaczający, że nie mogłam się skupić na jeździe.
Zajechałam szczęśliwie na tyły domu, by tam zostawić samochód.
Musiałam obmyślić plan wejścia do willi, by nikt mnie nie zauważył. Napisałam do Sofii, by otworzyła mi tylne drzwi do garażu.
Mieszkając w willi na wzgórzach Sycylii, nie trudno było o zauważenie. Na całym terytorium posiadłości rozmieszczone były dobrej jakości kamery z noktowizją. Dobrze wiedziałam, gdzie się znajduje każda z kamer i w którym kierunku jest skierowana.
Po paru minutach Sofii zeszła z góry i otworzyła mi drzwi. Nie znała prawdy o tym gdzie byłam. Okłamałam ją opowiadając jej bajkę o tym, że wieczorami gdy coś mnie gryzie lubię wyjść sama na spacer niedaleko domu, a że Amelio zabrania mi wychodzić samej to proszę ją o przysługę.
Łyknęła ściemę bardzo szybko. Jest jeszcze młoda i pewnych rzeczy nie rozumie. Bardzo lubię Sofii. Przypomina mi trochę mnie za czasów studiów. Jest szczupła, wysoka. Ma piękne krótkie, blond włosy i duże piwne oczy. Urocza z niej dziewczyna. Na pewno ma dobre serce.
Gdy wkradłam się do domu po cichutku zmierzałam w stronę schodów na górę. Było ciemno, żadne światło w posiadłości nie było zapalone, nawet schody nie były podświetlane. Powoli, małymi krokami stąpałam po posadzce. Serce biło mi niesamowicie szybko.
Nagle na końcu korytarza zapaliło się jedno światło. W drzwiach wejściowych od frontu stał Amelio, czekając aż coś powiem.
-Kochanie, ci ty tutaj robisz o tej porze?-zapytałam, zachowując zimną krew. Byłam świetną aktorką.
-Nie udawaj.-odpowiedział Amelio zbliżając się do mnie.
-Czego mam nie udawać? Przecież nic nie robię. Zeszłam się napić.-powiedziałam dumnym głosem udając zdziwioną.
-Juliet, co robiłaś na Quaro?-zapytał stanowczym głosem.
-Ja? Na Quaro? To chyba żart.
-Kurwa Juliet nie kłam już! -krzyknął.-widziałem samochód Sofii jak odjeżdżałem. Żarty sobie robisz?!-krzyknął jeszcze głośniej.-wiesz jakie to było nie odpowiedzialne z twojej strony. Coś mogło ci się stać!
-Przepraszam.-powiedziałam przestraszonym głosem.-mam dość kłamstw z twojej strony. Jestem twoją żoną do cholery! Mam prawo znać prawdę!-wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Byłam z siebie dumna, że w końcu mu to powiedziałam.-Co to miało znaczyć? Oko za oko?-odwróciłam się w stronę schodów. -zamordowali twojego ojca. Teraz ty kogoś z ich rodziny? Kto będzie następny? Ty? Ja? Czy twoja mama?-krzycząc te słowa łzy płynęły mi same do oczy.
Nie chciałam już żyć w wiecznym strachu o to czy poczuje zapach mojego męża na drugi dzień. Czy cała rodzina jest zdrowa. Czy mamie nic nie jest. Ten ciągły stres spowodował u mnie problemy zdrowotne-chwilowe zatrzymania akcji serca. Dowiedziałam się o tym parę dni przed tym zdarzeniem. Chciałam zacząć żyć spokojnie, by się wyleczyć.
-Amelio! ja jestem chora! Ten ciągły stres spowodował u mnie przypadłość powodującą chwilowe zatrzymania akcji serca.-zaczęłam płakać.-chcę żyć spokojnie, chce się wyleczyć. Pragnę, by było jak dawniej.
Gdy Amelio zobaczył łzy płynące po moich policzkach, otarł je i przyciągnął mnie za ręce do siebie.
Przyłożył moją głowę do swojej piersi i powtarzał.
-Będzie dobrze, będzie dobrze, już nikt nie ucierpi, będzie jak dawniej....

Dziecko z mafiozą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz