Życie w rodzinie mafijnej jest jak sinusoida. Raz jest wzniesienie: jesteś bardzo szczęśliwa, zbliżacie się bardzo mocno z ukochanym, chodzicie na spacery, połowę dnia spędzanie w łóżku figlując i zabawiając siebie na wzajem, a resztę nocy poświęcanie na rozmowy przy winie. Każdy dzień jest piękny. Masz ochotę śpiewać, tańczyć...żyć.
A potem następuje spadek: zaczynają się problemy, krzyki, płacz, strasz i gniew na całe życie wokół ciebie. Nic cię nie cieszy, masz ochotę to skończyć i uciec na koniec świata. Całodobowa ochrona, kłopoty ze zdrowiem. Problem za problemem tworzy górę lodową przez którą Titanic zatonął.
Niestety, wiążąc się z głową rodziny mafijnej musisz zdawać sobie sprawę z tego, że każdego dnia możesz kogoś stracić, cały czas musisz na sobie uważać, nosić przy sobie broń i kamizelkę kuloodporną. Co rano zakładając na swój palec obrączkę, zamykam oczy i przypominam sobie słowa przysięgi małżeńskiej: "i że cię nie opuszczę aż do śmierci". Sama sobie wybrałam tą drogę, to życie. Dobrze wiem, że jestem silną kobietą. Nikt nie powiedział, że jestem święta. Po czasie zaczęłam się uodparniać na ten cały stres. Usłyszałam wtedy słowa Amelio: gdy trzymasz w rękach broń, jesteś jeszcze bardziej seksowana niż zawsze."
To jedno zdanie dało mi wielką motywację do bycia twardą. Zaczęłam częściej jeździć na strzelnicę oraz na poranne polowania, oczywiście z ochroniarzami. Mój teść był świetnym strzelcem, wcale nie gorszym niż mój mąż. Tato był również urokliwym kochankiem. Miał duże powodzenie u kobiet. Mama była bardzo o niego zazdrosna.
Obrazek idealnego małżeństwa widziałam jak w odbiciu lustrzanym między mną a Amelio. Z tym, że mój mąż nie miał kochanek. Pomijając ten drobny szczegół, rodzice mojego męża byli bardzo zgranym małżeństwem. Zawsze życzliwi wobec siebie, wspierające i przede wszystkim kochający. Po śmierci teścia, Teressa zaczęła naciskać Paola na małżeństwo, a mnie i Amelio na dziecko. Wydaję mi się, że poczuła jak czas ucieka jej przez palce. Bardzo dobrze to rozumiem. Taką samą myśl miałam, gdy zobaczyłam przypadkiem sms-y Amelio z nijaką Patrisią. Była bardzo namolna. Chciała za wszelką cenę się z nim umówić. Mój mąż sukcesywnie odmawiał, aż kobieta nie zaczęła mu grozić. Z wiadomosci można było wyczytać, że bardzo mocno się zdenerwował. Pisała, że jeśli się z nią nie umówi, przyśle jego żonie przerobione zdjęcia jak ją obmacuje. To było obrzydliwe. Olałam sprawę.
Pewnego wieczoru, mój mąż Amelio wrócił lekko pijany i pobity do willi. Bardzo się zaniepokoiłam. Dedukowałam, kto mógł mu coś takiego zrobić. Wtedy przypomniałam sobie o tej Patrisii. Byłam pewna, że to ona. Zdecydowałam, że poczekam do rana aż Amelio wytrzeźwieje i będzie w stanie ze mną porozmawiać. Przez całą noc próbowałam znaleźć jakieś informacje o tej kobiecie, gdzie mieszka, jak ma na nazwisko, jak dokładnie wygląda. Poszukiwanie zakończyły się sukcesem.
Była to kobieta w średnim wieku, miała rude kręcone włosy. Ciało miała mocno wysportowane i kocie, ponętne oczy. Wyglądała bardzo seksownie jak na swój wiek. Byłam w posiadaniu również jej dokładny adres, dzięki swoim znajomościom.
Następnego dnia rano, od razu, gdy Amelio się przebudził zaczęłam z nim rozmowę. Mimo bycia obolałym i zaspanym, nie dał mi dojść do słowa. Wciągnął mnie do siebie pod kołdrę. Zaczął namietnie dotykać, całować po całym ciele. Nie powiem, sprawiało mi to przyjemność, a jeszcze bardziej poranne igraszki.
Bardzo sprytnie chciał ominąć temat pobicia. Ostatecznie nie udało mu się.
Po namiętnym zbliżeniu i wspólnej gorącej kąpieli, przy rodzinnym stole na tarasie ponownie zaczęłam ten temat. Na początku dość delikatnie. Nie miał innego wyjścia, przyznał mi z jakiego powodu i z kim się pobił. Poprzedniego wieczoru napadło go czterech mężczyzn w kominiarkach. Mówili coś o Patrisii. Więcej Amelio nie chciał mi powiedzieć. Tyle informacji było dla mnie wystarczające.
Resztę dnia spędziłam z Amelio w ogrodzie leżąc na leżakach i kąpiąc się w cieplutkim, nasłonecznionym basenie.
Wieczorem, gdy mąż poszedł do gabinetu, zaczęłam samotnie obmyślać plan zemsty na głównym sprawcy pobicia Amelia. Miałam tyle determinacji w sobie, że nie myślałam o późniejszych konsekwencjach.
Plan był na ogół prosty. Miałam pójść pod biuro, w którym pracowała Patrisia, zaczekać na odpowiedni moment, podejść w kominiarce i oszpecić jej twarz. Nikt nie będzie groził mojemu mężowi. Prawdę mówiąc to nie powinnam tego robić, nie powinnam się nawet wtrącać w tą sprawę, ale miłość do niego i chęć zemsty była silniejsza. Dopiero po latach zaczął mi się udzielać charakter oraz zasady rodziny, do której należałam. Jak się okazało był to błąd.
Zgodnie z planem, około 23:00 wymknęłam się z willi i ruszyłam w stronę biurowca. Wcześniej przygotowany nóż włożyłam w długiego, skórzanego kozaka. Na miejscu schowałam się za żywopłotem i czekałam aż Patrisia wyjdzie. Założyłam kominiarkę odliczając minuty na zegarku. Wszystko poszło zgodnie z planem. Kobieta wyszła z biura po czym udała się przez ciemny park w stronę domu. Podążając za nią czekałam na odpowiedni moment. W tamtym momencie nie czułam nic, pustka. Żadnej złości, żadnego strachu. Szłam zupełnie jakby ktoś mną kierował.
W pewnym momencie Patrisia stanęła na środku chodnika otwierając torebkę. Wyjęła z niej paczkę papierosów. W tym momencie zaatakowałam. Zaszłam ją od tyłu, założyłam dźwignie po czym sprowadziłam na ziemię. Zablokowałam jej twarz ręką i wyjęłam nóż z kozaka. Patrisia krzyczała, próbowała się wyrywać. W kółko pytała dlaczego to robię, od kogo jestem. Ja nieustannie milczałam. Nie mogłam się odezwać ani słowem. Nie mogła mieć żadnej poszlaki kim jestem i dlaczego to robię. Po wyjęciu noża, przejechałam nim trzy razy po jej twarzy. Wytarłam krew z ostrza o jej bluzkę i uciekłam. Dopiero pod domem zrozumiałam co zrobiłam. Serce zaczęło mocniej bić, a mój oddech stawał się płytszy. Obawiałam się co będzie dalej. Było mi wstyd jakim człowiekiem się stałam. W tamtym momencie miałam ochotę tam wrócić, przeprosić i pomóc tej biednej dziewczynie. Do tej pory nie wiem co we mnie wstąpiło. Miotały mną uczucia. Zazdrość i miłość tak bardzo owładnęły moim ciałem, że czułam jakbym była w jakimś transie. Nie mogłam tam wrócić i jej pomóc. Musiałam się ukrywać, przeczekać sprawę, przemilczeć.
Na szczęście nikt się nie zorientował. Po napadzie nie było znaku. Patrisia przestała pisać, Amelio był szczęśliwy, a ja dostałam czego chciałam.
CZYTASZ
Dziecko z mafiozą
AdventureŻycie z mafiozą nie jest proste. Jeszcze trudniejsze jest posiadanie z nim rodziny. Mam na imię Juliet, a owocem mojej miłości z głową rodziny Morietti- Amelio jest niewinne dziecko. . Powieść przedstawia historię Juliet, która dołączyła do rodziny...