~7~

116 10 16
                                    

Pov. Riccardo

Nie ja już nie mogę...

Właśnie biegnę z całych sił do domu mojego przyjaciela. Muszę z nim porozmawiać. Tak nie może się zakończyć nasza przyjaźń. A może niestety tak ma być? Odpędzam od siebie tą złą myśl no bo przecież co mogło by się stać. Przynajmniej ja nic nie wiem. Jesteśmy przyjaciółmi tak długo więc chyba wiem o nim wszystko.

Byłem już przy jego domie, w pośpiechu otworzyłem furtkę i zaczęłem dzwonić dzwonkiem do drzwi. Jednak zero odpowiedzi. A może jeszcze nie wrócił?
Jest już późno żeby jego opiekunowie byli jeszcze w mieszkaniu. Nie wytrzymam...
Mam pomysł, może gdzieś jest otwarte okno. Chyba umiem się wspinać przecież nie raz to robiłem. Wtedy jeszcze robiliśmy to razem ale teraz... Jestem taki głupi..

Bingo

Okno w kuchni było uchylone więc to moja szansa. Tylko muszę wspiąć się na drzewo aby tam dotrzeć. Trudno dla Gabriela wszystko! Zaczęłem właśnie powoli wspinać się po konarze drzewa lecz spadłem. Spróbowałem ponownie i tym razem mi się udało. Po pchnąłem delikatnie szkło i już po chwili byłem w środku. Już miałem się kierować do jego pokoju lecz nagle usłyszałem dźwięk czegoś upadającego na ziemię. Przez to jeszcze szybciej chciałem się tam znaleźć.. a co jeśli on znów zaczął się ciąć?... Błagam żeby tak nie było bo inaczej też się potnę.

Już łapałem za klamkę i miałem wchodzić do środka lecz drzwi były zamknięte...

Cholera

Cholera

Cholera

Nie panikuj, przecież wszystko będzie dobrze, zawsze możesz je wyważyć. Szykujcie dla mnie trumnę jagbym został przez niego zabity.

Wywarzyłem je a to co zobaczyłem w środku już na zawsze zostanie w mojej pamięci. Leżał tam wykrywający się Gabi a obok niego scyzoryk odemnie...

To wszystko moja wina..

Nie

Nie

Nie

Nie

Nie

Po co ja mu to dawałem.. no po co!?

- Cholera, Gabriel otwórz oczy!.. Czemu to zrobiłeś? Nie wytrzymam jak się nie obudzisz..

Zauważyłem na jego nadgarstku czerwone świeże cięcia.. trzeba mu to jakoś zatamować, tylko jak..

Już wiem

Szybko wybiegłem z jego pokoju i skierowałem się do kuchni. Wiem że trzymać tam apteczkę więc to może mu pomóc... Już po chwili wróciłem z nią w ręce i zaczęłem opatrywać mu to co sobie przez mnie narobił..

Czuję się z tym bardzo źle...

Po opatrzeniu szybko zadzwoniłem na pogotowie i już po krótkiej chwili zjawili się na miejscu. Właśnie patrzyłem się jak go wynoszą. Nie wytrzymam tego widoku.. Nie mogę na to patrzeć, z myślą że to wszystko stało się przez mnie... Przecież go kocham!!!

____________________________________________

Czuję że to nie wyszło...

Walić to, chyba ważniejsze jest to że wgl jest rozdział cn?

Jak wam dzion mija?

Mam nadzieję że wam się podobało i do następnego 🫂💞

~Zrób to dla mnie~ [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz