— Nienawidzę cię.
— Jakoś to przeżyję.
Lucyfer otrzepał marynarkę z kurzu i posłał Alastorowi spojrzenie, które mogłoby wręcz zabić. Jak on go nie znosił!
Na Alastorze ów spojrzenie nie robiło najmniejszego wrażenia. To wprawiało Lucyfera w jeszcze większą złość.
— Okej — odezwała się Charlie, zamierzając za wszelką cenę uratować sytuację. — Kończymy na dziś. Możecie zająć się sobą. Dziękuję za wspólnie spędzony czas!
Liczyła, że teraz wszyscy rozejdą się do swoich spraw, pozwalając odejść temu incydentowi w zapomnienie.
Jak oczekiwała, tak się stało. Każdy ruszył z miejsca w tylko sobie znanym kierunku.
— Do zobaczenia później — rzucił do Lucyfera Alastor jeszcze zanim skierował się w stronę schodów.
Dla Lucyfera było to nie do pomyślenia. Za kogo on się uważa? — zastanawiał się w myślach.
Nie potrafił zrozumieć, co takiego w Radio Demonie widziała Charlie. Gdyby od niego to zależało, Alastor nigdy więcej nie postawiłby nogi w Hazbin Hotelu.
.* *. ★.. *
Czy spokój, o który prosił, to aż tak wiele?
Lucyfer zaczął się zastanawiać, czy to pojęcie było komukolwiek jakkolwiek znane w hotelu.
Wystarczyło tylko opuścić cztery kąty pokoju — i już! — od razu w jego pobliżu pojawiał się Alastor.
Nie mógł nawet przez pięć minut pobyć sam na sam z Charlie. Radio Demon zawsze przychodził w to samo miejsce, w którym był on.
Zniósłby towarzystwo każdego mieszkańca hotelu. Vaggie była urocza, a poza tym to dziewczyna Charlie, więc automatycznie wywoływała przekonanie, że musiała być wspaniałą osobą. Husk wydawał się nieszkodliwy. Angel i Cherri wykazywali pozytywną energię. Niffty też miała jakieś swoje drobne zalety. Ale Alastor?! W nim wszystko było okropne.
Gdyby chociaż potrafił sprawiać pozory normalności. Może wtedy Lucyfer chociaż spróbowałby znieść jego irytujące towarzystwo?
Ale było to niewykonalne, gdy Alastor z premedytacją i bez najmniejszych skrupułów materializował się tuż za jego plecami! Kto by się nie wzdrygnął, usłyszawszy niespodziewanie za sobą trzaśnięcie? Nawet król Piekła nie był pozbawiony odruchów bezwarunkowych.
— Denerwujesz mnie — przyznał Lucyfer zaraz po tym, jak Alastor odtworzył numer z nagłym pojawieniem się tuż obok. A Morningstar próbował jedynie zrobić sobie herbatę.
— Wiem — odpowiedział Alastor, przyglądają mu się z zaintrygowaniem. Nie spodziewał się, że ta sztuczka działa na Lucyfera do tego stopnia, że ten aż przybrał swoją demoniczną wersję.
Nadzwyczajny wzrok Alastora uświadomił Lucyfera, że coś było nie w porządku.
Spojrzał na szafkę ze szklanymi drzwiami. W szybie mógł jako tako zobaczyć swoje odbicie. Nieświadomie przybrał swoją demoniczną formę.
— To nie było zamierzone — oznajmił szybko, przeczesując swoje blond włosy.
Rogi i ogon momentalnie zniknęły, a oczy ponownie stały się żółte.
CZYTASZ
Devils Roll The Dice ★ radioapple
FanficPiekło rządziło się własnymi prawami. Nie istniała tu litość czy wyrozumiałość. Alastor doskonale o tym wiedział, a mimo to odnajdywał się tam doskonale. Jakby ten świat został stworzony specjalnie dla niego. Niestety nie był w stanie zrobić wszystk...