- Larizie, gdzie podział się Utruid? Nie mogę go nigdzie znaleźć.
- Spokojnie Rito, za niedługo wróci.
- Wyjechał gdzieś? Coś się stało. Miałam go pilnować!
- Misja już się skończyła. - Po tych słowach Lariz już je nie słuchał. Szedł prosto do sali małej rady.
- Zatem nie zmieniamy planów?
- Nie. Atakujemy tak jak zaplanował Iluzis... Co prawda nie podoba mi się to, że walczymy na jego warunkach.
- Kim on jest? - zaciekawił się radny Aer.
- Magiem Iluzji. Spokojnie, zwykle jest neutralny i bierze się nie wiadomo skąd.
Radny spojrzał się Hermenegildzie w oczy.
- Co masz na myśli, mówiąc: zwykle jest neutralny.
- To, że stara się nie mieszać w nie swoje sprawy, lecz czasem z nudów wchodzi w światowe konflikty. Można rzec, że uwielbia mi dokuczać. Lecz nie stanowi dla nas przeszkody.
- Zatem wiemy, że ustalił ten atak bo coś knuje? - upewnił się Itan.
- On zawsze coś knuje, nawet jak nie knuje.
- Obawiam się, że tak. A teraz wybaczcie zaraz mam spotkanie z Inarem.
Po tych słowach Hermenegilda oraz Lariz wyszli z sali małej rady. Udali się na szczyt środkowej wieży, gdzie już na nich czekał Inar.
- Witaj stary druhu! - Powitał rozradowany Inar,
- Witaj Inarze.
Bez uprzedzenia Gryf zaryczał.
- Nie widziałam ich od stuleci... - zachwyciła się Hermenegilda, przejeżdżając ręką po grzywie Gryfa.
- Ale to jest nie możliwe abyś tyle żyła.
- Bo tyle nie żyję. Żyje znacznie dłużej.
Inar udał że tego nie usłyszał.
- Zatem co zrobią Ludzie? Dołączacie się do wojny?
Wtem ogromny cień pojawił się nad głowami zebranych. Okazało się, że to Królewski Gryf tyle, że był znacznie większy od Gryfa Inara.
- Kto to?
- Król Ludzi. Horace.
Zszokowany Lariz uniósł brew do góry.
- Nic nie wspominałeś, że uratowaliśmy Króla.
- Był Księciem. No cóż, teraz już wiesz.
Wielki Gryf wylądował na ziemi.
- Niebywałe, doprawdy niebywałe! Coś niesamowitego! Król Królewskich Gryfów. Wspaniały!- zachwyciła się Zielarka.
- Witaj królu! - skłonił się Inar.
- Inarze, ile razy muszę ci powtarzać, że nie musisz do mnie się zwracać królu. Kto tu dowodzi?
- Ja – odparła Herme przestając drapać Gryfa. - Zatem. Kiedy przybędzie wojsko?
Horace spojrzał się na Hermenegildę. Jej szaty nie przypominały królewskich, czy cesarskich. Raczej wyglądały jak ubogiej wieśniaczki.
- Przepraszam, ale mam wrażenie, że twój ubiór jest nie kompatybilny z twoją rolą.
- Aaa! Chodzi ci o te szmaty? Znaczy szaty? Po prostu wygodnie mi w nich. Mniejsza, co z waszą armią?
Horace spojrzał niepewnie na ubranie Zielarki.
- Armia przybędzie za mniej więcej cztery tygodnie... Może i szybciej, zależy jakim tempem będą maszerować.
- Co chcecie w zamian? - zapytała z góry Hermenegilda. Wiedział, pamiętała że ludzie zawsze chcą coś w zamian.
- No cóż... Skoro spytałaś – zaczął niepewnie lecz zachęcony przez Inara kontynuował. - Mielibyśmy taką małą prośbę. Mianowice, aby po zwycięstwie, Ludzie zamieszkali Krainę Ziemi oraz by zakon Wielkiego Ognia, mógł spokojnie szerzyć wiarę.
- Zgoda.
- Herme czy ty wiesz...
Lecz zielarka tylko spojrzała na Lariza z pogardą i zeszła z wieży, do swojego pokoju by wszystko, na spokojnie, przemyśleć.
Horace, Inar oraz Lariz stali przez chwilę, gdy Inar - nagle - przemówił.
- Larizie, chyba wiem skąd Etip mnie kojarzył. Poszperałem trochę w dokumentach – przerwał na chwilę widząc wzrok Horacego mówiący „zabije cię miałeś nie ruszać papirologii" - I znalazłem jedną z wypraw, gdzie odzyskaliśmy niemowlęta od pogan... A właściwie jedno, i zgadnij kto to był.
- Nie! Nie może być!
- Tak. On.
***
- Spokojnie, to tylko sen. Nic się nie stało. - Mówiła spokojnym tonem, głaszcząc go po włosach.
Biedny Etip, w pozycji embrionalnej, siedział i trząsł się z strachu. Wtem drzwi do pokoju się otwarły. Wszedł przez nie Horace wraz z Wojownikiem oraz Magiem.
- Witajcie! - powitał ją radośnie, Horace.
- O hej – odparła zamyślona Rita, próbując uspokoić Etipa. Widząc, że drgawki przybrały na sile.
- Rito, Etipie. Mam do was sprawę. Ruszamy na wojnę.
- Etip nie może iść, widzisz jego stan? Jeszcze chwila i umrze!
- Nie przesadzaj Rito, zaraz Hermenegilda coś mu da i przejdzie mu raz dwa. - Zapewnił Lariz.
Rita spojrzała z powątpiewaniem na Lariza, lecz nie odezwała się ani słowem.
- Rito – zaczął – jesteś wspaniałą oraz silną wojowniczką, z wieloletnim doświadczeniem. Z resztą, uczyłaś się w szkole Bredsee, która jest nawet legendą wśród Ludzi.
Wojowniczka powiedziała coś pod nosem, lecz słuchała, z zaciekawieniem, dalej.
- Stąd moja prośba. Byś pomogła dowodzić moją armią w Spaczałam Lesie.
- Zgoda, lecz Etip idzie ze mną. - Postawiła Rita wiedząc, że Etip nie poradzi sobie w walce, gdyż nigdy nie była na wojnie.
Horace chwilę się wahał, jednak (po krótkiej konsultacji z Inarem) przystał na warunki Rity.
Nagle do, już i tak zatłoczonego pokoju, weszła Hermenegilda; z paczką ziół.
- Biedaczek, zawarł pakt z Ifrytrm. Odzyskał wspomnienia, lecz tak go przerosły...
- Jest dla niego jakiś ratunek? Jakieś zioło lub cokolwiek innego?
Herme zastanowiła się chwilę, jakby szukała informacji w książce aż w końcu powiedziała:
- Istnieją dwa sposoby. Pierwszy to śmierć Etipa, co oczywiście odpada. A druga to czekanie aż Ifryt się uwolni i będzie trzeba go ponownie złapać. Lecz to może trwać lata a nawet dekady...
Rita chwilę się zastanowiła, aż wreszcie spytała:
- Czy dożyje momentu, aż ifryt się uwolni?
- Powinien. Lecz nie mogę tego obiecać.
- Czy złapanie, tego Ifryta, jest ciężkie? - Zaciekawiła się Rita. W jej głowie powstawał powoli plan. Pan samotnej misji.
- Ciężkie to nie jest, o ile to Ifyt a nie Królewski Ifyt. Miejmy nadzieję, że to po prostu Ifryt.
Na tym zakończyła się rozmowa Hermenegildy oraz Rity. Etip, po wypiciu ziół, zasnął niczym niemowlę.
CZYTASZ
Powrót Chaosu
FantasyShigeru, potężny mag, napada na (utopijną) Krainę Cudów. Jego rządy oznaczają niewolę i śmierć. Ambicje, Shigeru, nie poprzestają na Krainie Cudów. Istniały (jeszcze) inne Krainy... Krainy muszą się zjednoczyć, w wspólnej wojnie. Rita - jedna z potę...