Rozdział 49

5 3 0
                                    

Rita ,chwyciła piach, którego nie było mało. I sypnęła nim w oczy Evietora.

- Ała! - krzyknął zaczynając, odruchowo, przecierać oczy.

Rita wykorzystała, jego chwilową ślepotę. Chwyciła po skryty nóż i podbiegła do Dragusa. Smok był martwy, przynajmniej jego oczy były, więc nie zwrócił na nią żadnej uwagi. Wytargała z jego grzbietu Shigeru przykładając, do jego szyi, nóż. Nie przytomny Mag Chaosu zaczął się budzić, w śmiertelnym uścisku.

- Co? Co się stało? - powiedział zagubiony.

- Śmiało, zapytaj tego skurwiela. - Odparła Shigerowi.

- Evietora? - odparł. - Co się stało? I czemu mam nóż przy szyi?

- Jak by to ci wyjaśnić... Twoja walnięta siostra zabiła swojego przyjaciela i teraz obwinia mnie o to, kiedy ja starałem się mu jedynie pomóc.

- Rito? Po co? Co oni ci zrobili? - zatroszczył się Shigeru ufał Evieterowi.

- Łży jak pies, zamordował go! A teraz zginiesz ty! Oko za oko, ząb za ząb!

- Oj tak? Hmm, przyjrzyj się polu bitwy, co widzisz? A no właśnie Ork-Tan dodam jeszcze, że również są tam Nox-Fum. Tak Rito, ich czas jest policzony. Lecz twój? Niekoniecznie. Widzisz, ja kontroluje zmarłych. Tak się składa, że smok za tobą zabije ciebie w sekundę, jeśli tylko sobie tego zażyczę. Więc pomyśl i puść Shigeru.

- Tyś chyba zgłupiał. Prędzej zrzucę go z tej wieży!

- Jak sobie chcesz. Ciekawe, co twój przyjaciel ma w tej kwestii do powiedzenia, nie ma najmniejszego problemu, mogę go wskrzesić i zapytać. Nie? To p u ś ć Shigeru.

- Nie jesteś moim bratem – szepnęła mu do ucha. - Bo ja nie pamiętam bym go miała.

Po tych słowach wbiła, w jego udo, szczylet. Wykorzystując chwilową dezorientację podbiegła do ciała Etipa wyjęła włącznie i skoczyła z wietrzy.

- Nieee! - zakrzyczał za nią Shigeru, a łza spłynęła z jego policzka.

- Mówiłem ci, psychiczna. - Po tych słowach Evietor pomógł Shigeru wejść na smoka. Odfruwając wzięli ciało Etipa, w szpony Drogusa.

***

Rita, opadła na kamień, który zsunął się z wieży.

- Dziwne.

Słyszała całą, krótką, rozmowę Nekromanty i Maga Zniszczenia. Chwilę po niej wspięła się z powrotem na czubek wieży. Nie znalazła tam ciała. Tak jak przeczuwałam, Evietor będzie chciał go wskrzesić.

Wtem, wieża, zaczęła się poruszać. Pierw lekko wstrząsnęło nią, lecz po chwili Rita usłyszała ogromny huk. Kamień, który ją ocalił, spadł.

- O kurwa. Chędożona magia. - zakleiła, gdy usłyszała drugi huk.

Znienacka wpadła na genialny plan, a przynajmniej w jej mniemaniu. Podeszła do krawędzi wieży i spojrzała w dół. Tak jak myślała. Kamienie wysuwały się, aby chwilę później spaść. Ekspresyjnie założyła włócznie na plecy i skoczyła w przepaść.

Upadłą, na wysunięty kamień. Kolejny zaczął się wysuwać, kilka metrów dalej. Rozpędziła się, na tyle ile jej było miejsca (a było go niewiele), skoczyła. Niestety, rozcięła sobie rękę, przez spadający głaz, nieco wyżej.

„Kurwa, zapomniałam, że z góry też spadają" – przeklęła samą siebie za nieostrożność.

Na następne kamienie były coraz ciężej się dostać. Po pierwsze z powodu coraz to mniejszej liczby kamieni, po drugie; przez kontuzję. W końcu pozostał jej ostatni skok, wprost na ziemię. Okazał się być najcięższym, gdyż musiała ciągle patrzeć czy jakiś odłamek wierzy nie zechce jej spaść wprost na głowę. A ponadto musiała, chwilę przed spadnięciem głazu, na którym się znajdowała, wyskoczyć. Tak, by nie spaść prosto na drobinki kamieni.

Powrót ChaosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz