Rozdział 12

61 2 0
                                    

"Nawet gdybyś dał człowiekowi wszystkie wspaniałości świata, nic mu to nie pomoże, jeśli nie ma przyjaciela, któremu mógłby o tym powiedzieć."

~ Catharina E. Goethe

***

Granger

Ty skończona kretynko! Jak mogłaś podrzucić mi do komnat to coś!? Moje ubrania są w rudej sierści. Wszystkie! Jakbym miał na sobie jakiś przylepiec. To cholerstwo trzyma się i nie chce zniknąć nawet zaklęciem Chłoszczyć. Uduszę cię Granger. Przysięgam.

Nie wspomnę, że ten twoj sierściuch ciągle na mnie prycha, jakby był świnią nie kotem. Czy jesteś świadoma, że kiedy wrócisz ten kocur będzie martwy? Naprawdę nie wiem co strzeliło ci do tego kudłatego łba, aby mi podrzucić to coś. Szczerze mnie irytuje.

Już nawet nie wspomnę o szacunku, bo za grosz go nie masz. Nie powiem, początek był znośny, ale te "profesorku" odbije się na tobie wielką czkawką.

Nie przewracaj oczami, Granger. Wiesz, że mnie to denerwuje, a nadal to robisz!

Skąd możesz wiedzieć co myślę? Twoje gniazdo na głowie odbiera jakieś fale z mojego umysłu? Pilnuj się, Granger i zajmij swoimi sprawami. Jak już mówiłem.

Ça ne devrait pas vous intéresser, Granger.

Co do tego futrzaka. Myślę, że powinnaś brać pod uwage jego zgon, bo właśnie ułożył sie na MOIM fotelu i rozsiewa na nim swoje rude kłaki. Raczej się nie polubimy, a tego twojego sierściucha mogę jedynie kopnąć, nic poza tym.

Profesor Severus Snape, Mistrz Eliksirów

Ps. Podkreślę, abyś zapamiętała.

***

Hermiona z lekkim uśmiechem wracała do swojego przytulnego pokoju. Jak się dowiedziała, kiedyś należał do córki Mistrza Petersona, ale kiedy się wyprowadziła, zakładając swoją rodzinę, to pomieszczenie stało puste. W pierwszy dzień nawet nie miała czasu, aby lekko posprzątać. Mimo to wszystko było utrzymane w względnej czystości, a malutka warstwa kurzu widoczna na parapecie czy pozostałych półkach na ścianach zbytnio jej nie przeszkadzała. Wystarczyło jedno zaklęcie i machnięcie różdżką, a kurz znikał bez śladu.

Cieszyła się, że nie musiała niczego wynajmować. Minął dopiero czwarty dzień, a ona czuła się jakby rozjechał ją walec. I mimo uśmiechu na twarzy, ze względnego zadowolenia, była na prawdę wyczerpana. Nie wyobrażała sobie teraz teleportować się  do wynajmowanego mieszkania, czy tułać się po francuskich uliczkach, których jeszcze nie zdążyła poznać. Miała jednak w planach dzisiaj to zmienić.

Zakluczając pokój na klucz, ściągnęła z siebie szatę i odwiesiła do szafy, nie chcąc jej ubrudzić. Założyła na siebie zwiewną, kwiatową sukienkę, w której opuszczała Hogwart. Miłe wspomnienia przez moment zalały jej umysł.

Westchnęła i odgarnęła włosy. Mimo zmęczenia, była ciekawa miasta i okolicy, w której obecnie zamieszkiwała. Chciała poznać uliczki, zabytki i piekne miejsca, o ktorych czytała w jednej książce o podróżach. Wstała z łóżka, na które usiadła, aby założyć buty i ruszyła do drzwi. Chwyciła różdżkę w dłoń, chcąc opuścić pomieszczenie, ale coś, co bardzo dobrze znała, zastukało w szybę okna za jej plecami.

Open up to Love - ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz