"Kim są przyjaciele? Jedną duszą mieszkającą w dwóch ciałach."
~ Arystoteles
***
Zbliżało się wyjście do Hogsmeade. Jako jedna z nauczycielek Hogwartu, chętnie zgodziła się, aby towarzyszyć przy pilnowaniu uczniów, co wcale nie było dla niej złe. Lubiła odwiedzać wioskę zawsze pełną życia. Zwiedzać Esy i Floresy i chodzić na piwo kremowe do Pubu pod Trzema Miotłami, gdzie Madame Rosmerta obsługiwała z zadowoleniem swoich klientów.
Pub nie był jakiś porządny, ale miał swój klimat i chętnie się do niego wracało. Razem z Harrym i Ronem pijali, siadając przy jednym z bocznych stolików, chcąc powspominać, odsapnąć po zakupach i odetchnąć, zaczerpnąć trochę swobody od szkoły i nauki.
Stanęła na dziedzińcu, czekając aż wszystkie dzieci od trzeciej klasy wzwyż, miną ją, podając swoje pozwolenia od rodziców czy opiekunów na wyjście i opuszczenie terenu Hogwartu. Wioska nie leżała jakoś daleko. Była to wspaniała okazja na spacer, a Hermiona lubiła spacerować, choć ostatnio miała na to zbyt mało czasu. Nie żałowała jednak ani minuty swojego życia w Hogwarcie. Poświęcała go dzieciom, którym wiedza była potrzebna. Dzieliła się tym, czego sama nauczyła się w tych skalistych murach magicznego zamku i bardzo jej to odpowiadało. Uwielbiała dzielić się wiedzą, może dlatego od zawsze pomagała słabszym kolegom i koleżankom.
Nad głowami świeciło słońce, ocieplając zmierzające do wioski sylwetki. Uczniowie mogli pozbyć się szkolnych peleryn chroniących przed zimnem. Chmury leniwie płynęły po niebieskim błękicie, co jakiś czas zasłaniając promienie ciepła. Hermiona z uśmiechem szła jako ostatnia, pilnując tyłów wraz z ponurym Mistrzem Eliksirów, który nie był zbyt chętny na jakiekolwiek wyjścia. Niestety Minerwa zarządziła, że tym razem to właśnie Severus Snape ma pilnować uczniów w drodze do Hogsmeade.
- Przyda się panu trochę odskoczni, profesorze, a spacer jest do tego idealny - rozpoczęła rozmową, po jakże przyjemnych warknięciach niechęci z jego strony.
- Czy ja wyglądam, jakbym potrzebował jakiegokolwiek spaceru? - posłał jej wrogi wyraz twarzy.
Och jak ona uwielbiała rozmawiać z tym ponurym nietoperzem. Mimo wszystko posłała mu uśmiech niezrażona jego chłodnym podejściem.
- Każdy ścisły umysł trzeba kiedyś przewietrzyć - w jej wypowiedzi, aż wyczuwalny był wszystkowiedzący ton, którego często używała chcąc trochę podenerwować Mistrza Eliksirów.
- Skończ, Granger, bo przypominasz mi, jaką irytującą gówniarą byłaś - warknął, upominają biegającego w kółko ucznia, jednym chłodnym spojrzeniem czarnych oczu.
Hermiona zachichotała, nie bacząc na krzywy wyraz twarzy profesora. Uwielbiała wyprowadzać go z równowagi. Tej rozrywki będzie jej brakować chyba najbardziej.
- To znaczy, że już nią nie jestem?
Uśmiechnęła się do niego w ten radośnie irytujący sposób, jak to określał Snape i skoczyła z nogi na nogę niczym rozbrykane dziecko.
Severus zmierzył ją wzrokiem, a jakiś błysk zamigotał w jego oczach, nadając czarnej głębi piękniejszego odcienia. Przemilczał odpowiedź, pozostawiając zadowoloną Hermionę w tyle.
***
Wioska sama w sobie miała jakiś urok, którego Snape kompletnie nie widział, ale Hermiona cieszyła się z każdych odwiedzin tego miejsca. Czuła całą sobą to miejsce i zbierającą się w nim energię. Kolorowe wystawy sklepów przyciągały ciekawski wzrok. Trudno było go odwrócić od latających zabawek czy magicznych kwiatów i roślin, które samym swoim wyglądem przyciągały niejednego czarodzieja zauroczonego ich pięknem czy niecodziennym wyglądem.
CZYTASZ
Open up to Love - Zawieszone
FanficHermiona Granger od zawsze chciała być idealna i wieść idealne życie. W młodzieńczych latach nauka i przyjaźń były dla niej najważniejsze. Przeżyła przygody, które w większości stawały na jej inteligencji oraz swoje pierwsze miłostki czy rozczarowan...