ROZDZIAŁ 1

287 11 1
                                    

~Annabelle~

-Annabelle, pośpiesz się, bo nie zdążymy - tsa, jasne... Zawsze to powtarza, a jakoś zwykle jesteśmy na czas. Tata jest okropnie niecierpliwy i dokładny, ale w sumie to dzięki niemu mamy kasę na ciuchy, dom, utrzymanie i inne zachcianki.

-Już idę, spokojnie. Myślisz, że w tych butach można biegać ? - krzyknęłam i musnęłam usta błyszczykiem.

-Następnym razem idź od razu na szczudłach.

-Okej, skończ już - wyszłam z pokoju i zeszłam na dół po schodach. - Jack, jak wyglądam?

-Zjawiskowo Kochanie, z resztą jak zawsze - Jackson podszedł i złożył soczystego buziaka na moich ustach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Zjawiskowo Kochanie, z resztą jak zawsze - Jackson podszedł i złożył soczystego buziaka na moich ustach. Nie krępowała go obecność moich rodziców, ponieważ byliśmy ze sobą już od trzech lat, a moi rodzice dowiedzieli się o nas dwa lata temu.

-Zawsze tak mówisz - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi, jednak Jack mnie uprzedził i otworzył je przede mną.

Wpakowałam się z Jacksonem do limuzyny, a po chwili dołączyli do nas moi rodzice. Jechaliśmy do restauracji z okazji 30-tej rocznicy ich ślubu. Na miejscu czekał już mój brat Mark, jego żona Suzanne i moja siostra Anna z mężem Kevinem. Moja matka chciała urządzić wielki bankiet z tej okazji, jednak dzięki temu, że i Anna i Suzanne są w zaawansowanych ciążach, udało nam się odwieść ją od tego pomysłu. To znaczy, niezupełnie, bo ona i jej przyjaciółki lecą z tej okazji na Fuerteventurę . Przynajmniej będę miała kilka dni spokoju. Mama zabrania mi wychodzić na dyskoteki, wyjeżdżać ze znajomymi. Totalne kongo.

Dojechaliśmy na miejsce 10 minut przed czasem. Oczywiście, musiałam podzielić się swoimi spostrzeżeniami z tatą i już, już prawie udało mi się wyprowadzić go z równowagi, ale Jack mnie uspokoił.

Tak więc siedzieliśmy w restauracji i raczyliśmy się tymi ''ogromnymi'' porcjami jedzenia (uwielbiam jeść, więc takie ilości jedzenia są dla mnie śmieszne). Mama pozwoliła mi wypić lampkę wina. Ta jej hojność... Jednak mimo to, cały czas czułam się niekomfortowo. Jakby ktoś mnie obserwował. Czułam jak przeszywa mnie na wylot. Rozejrzałam się dookoła i naprzeciwko mnie ujrzałam chłopaka, który bacznie się we mnie wpatrywał. Był przystojny, nie powiem, że nie. Czarna koszula idealnie przylegała do jego wyrzeźbionego ciała. Ciemne włosy miał postawione do góry.

Gdy zauważył, że mu się przeglądam uśmiechnął się. Moim oczom ukazał się szereg śnieżnobiałych, prostych zębów. Zapowiadało się ciekawie, jak na razie wyglądał świetnie. Do końca kolacji wymienialiśmy się spojrzeniami. Gdy przyszła pora na deser, skinął do mnie głową w stronę wyjścia. Uśmiechnęłam się i wstałam od stołu.

-Gdzie idziesz? - zapytała mama.

-Źle się czuję wyjdę na chwilkę na dwór, może mi przejdzie - skłamałam.

-Pójdę z tobą - Jackson ochoczo wstał od stołu.

-Nie, zostań, zjedz sobie.

-Daj spokój, pójdę z tobą - nalegał.

Szpilki od Louboutina  [Zayn Malik ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz