ROZDZIAŁ 9

72 6 0
                                    

~Zayn~

-Zayn! Zayn!

-Czego chcesz przeklęta pokrako?

Wystawiłem na korytarz głowę, aby zobaczyć Harry'ego siłującego się z zapięciem psu smyczy.

-Ygh, daj to. Co ty byś beze mnie zrobił?

-Może nie poszedłbym na tę imprezę i nie złamał ręki? Więc nie byłbyś mi teraz potrzebny - odpyskował Harry.

-I tak byś poszedł, wcale nie mów, że nie. A dzięki mnie nie musiałeś ani płacić za taksówkę, ani iść 5 kilometrów na piechotę. Daj tego psa, pójdę z nim - wyciągnąłem rękę w kierunku zwierzęcia.

-Nie przesadzaj, dam sobie radę. I tak mówiłeś, że masz plany.

-Jennette przychodzi, więc muszę doprowadzić mój pokój chociażby do stanu używalności.

-Nie zdążysz - powiedział bez ogródek.

-Nie znasz moich możliwości.

Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się każdy w swoją stronę, Harry z psem do parku, a ja do domu, trochę ogarnąć.

~Annabelle~

Zamarłam. Po chwili ocknęłam się i odpowiedziałam:

-Jasne, kiedy i gdzie?

-Tak za dwie-trzy godziny? W Central Parku?

-Jasne, pasuje mi.

-Dziękuję, kocham cię - mruknęłam coś, że wiem i rozłączyłam się.
Derreck patrzył na mnie zdezorientowany.

-Babcia Jacksona nie żyje - powiedziałam.

-O-oo. Ta-ta wiesz?

-Tak, Bridget - nie spodziewałam się tego, może nie była najmłodsza ani najzdrowsza, ale tak nagle?
Chłopak nie odpowiedział, widziałam, że był w szoku, podobnie jak ja.

Całą naszą grupką niejednokrotnie odwiedzaliśmy staruszkę. Była niezwykle wyrozumiała. Z reguły jak miałam jakiś problem, w którym nie mogli mi pomóc przyjaciele, szłam do niej.

Dzięki niej poznalam Jacka. Yass, Cassie, Derreck i ja zapisaliśmy się do szkolnego wolontariatu. Pięć lat temu, była akcja polegająca na robieniu paczek świątecznych poprzednim pracownikom naszej szkoły. Staruszka uczyła tam chemii za czasów mojego ojca.

Przydzielono nam ją, zrobiliśmy paczkę i poszliśmy do niej. Bardzo się wzruszyła na nasz widok, poczęstowała ciastem i herbatą. Tak się zagadaliśmy, że nawet nie zauważyliśmy jak nastała noc, dopiero telefony od zmartwionych rodziców sprawiły, że postanowiliśmy wrócić do swoich domów.

-Ej, Młoda to - to... Myślę, że czas już wracać.

-Tak, yhym, racja - powiedziałam, chociaż myślami byłam daleko stąd. Przy Jacksonie i Bridget.

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Szpilki od Louboutina  [Zayn Malik ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz