ROZDZIAŁ 2

165 13 2
                                    

~Annabelle~


Obudziłam się w środku nocy, cała zlana potem. Miałam koszmar, ale na szczęście, nic z niego nie pamiętam. Spojrzałam na telefon, dochodziła 3:30. Wstałam, wyjęłam z szafy czarny stanik sportowy i czarne legginsy i poszłam pod prysznic. Starałam się być cicho, żeby nie obudzić Jacka. Włosy związałam w wysokiego,ciasnego kucyka. Delikatnie się wymalowałam, wzięłam telefon i zeszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam butelkę z wodą, a na blacie zostawiłam kartkę, na której napisałam : ,,Poszłam biegać. Nie wiem kiedy wrócę, nie martwcie się o mnie. Annabelle xx ''. Udałam się na korytarz, z szafki wygrzebałam czarne adidasy i wyszłam na dwór.

Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i pobiegłam w stronę parku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i pobiegłam w stronę parku. Uwielbiałam ćwiczyć, a w szczególności biegać, relaksowałam się wtedy bardziej niż podczas jakiegoś świetnego, kilkugodzinnego masażu. Liczyłam się tylko ja. W oddali dostrzegłam park, jednak w ostatniej chwili zdecydowałam się pobiec wzdłuż rzeki Hudson. Na oko ta trasa liczyła ok 15 km, czyli 30 km w dwie strony, a ja miałam tylko pół litra wody i żadnej kasy przy sobie. Dam radę, najwyżej zadzwonię do kogoś, żeby po mnie przyjechał.

Słońce powoli wschodziło, ptaki zaczynały ćwierkać, a Manhattan zaczynał budzić się do życia. Po niecałych 90 minutach byłam na miejscu. Usiadłam na ławkę i wpadłam na pomysł, aby wykąpać się w rzece. Była 5:25, żadnych ludzi w okolicy, więc ściągnęłam buty i legginsy i przykryłam nimi telefon.

Wskoczyłam do wody, która nie była jakaś bardzo gorąca, ale nie narzekałam. Położyłam się na plecach i odpoczywałam, gdy nagle usłyszałam czyiś śmiech obok. Odwróciłam się na brzuch i ujrzałam trzech młodych mężczyzn, którzy również pływali w Hudson. Podpłynęli bliżej i wtedy myślałam, że ja nadal śnię. To był on... To był ten chłopak, z którym wczoraj zdradziłam Jacksona. CHWILA! Co?! Zdradziłam Jacksona? Nie, to niemożliwe. A jednak...

-Hej, ślicznotko - podpłynął do mnie zielonooki loczek.

-Cz-cześć - powiedziałam, upewniwszy się uprzednio, że mówił do mnie. Byłam zmieszana obecnością mulata, który chyba mnie jeszcze nie zauważył. Kurwa, jednak zauważył i właśnie podpłynął.

-Nawet nie wiem jak masz na imię - zaczął bez ogródek i mnie przytulił. Jego znajomi najwyraźniej nie wiedzieli o co chodzi, bo patrzyli się na nas jak na głupców.

-Wybacz, ale ty też się nie przedstawiłeś - odsunął się ode mnie i z poważną miną ujął moją dłoń.

-Zayn, Zayn Malik - uśmiechnął się uwodzicielsko i pocałował mnie w rękę. Otworzyłam usta, aby się przedstawić, lecz wtedy...

-Ręce do góry! - krzyknął mężczyzna. Zauważyłam, że loczek rzucił się do ucieczki. Mundurowi szybko złapali chłopaka, skuli go i wpakowali go do radiowozu. Tak samo zrobili z Zaynem oraz blondynem. Mnie tylko przeszukali i puścili wolno.

Wyszłam z wody, założyłam na siebie legginsy i buty, wzięłam telefon i wróciłam do domu. Kilka minut po 7 byłam w domu. Spotkałam tatę w kuchni, reszta oczywiście jeszcze spała. No, może poza Valerie, naszą gosposią, która zapewne za kilka minut pojawi się w kuchni.

-Cześć tato - powiedziałam, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej kartonik z mlekiem. Napiłam się trochę.

-Annabelle, nie z kartonu! -upomniała mnie Val, która już się pojawiła na dole.

-Spokojnie, dopiję to do końca.

-Będę pilnować - puściła do mnie oczko. -Przygotuję śniadanie, na co macie ochotę?

-Ja dziękuję, zrobiłem sobie już kanapki - odparł tata.

-Zjadłabym kebaba -rzuciłam.

-O tej godzinie? Jest 7 rano - spojrzał na mnie wymownie tata.

-Okej, okej. To może jajecznica? -zwróciłam się do Valerie.

-Już się robi - odparła i zaczęła krzątać się po kuchni.

Zjadłam śniadanie i wyszłam na taras. Od rana pięknie grzało słońce, więc rozłożyłam leżak i położyłam się na nim. Wróciła myślami do wydarzeń sprzed zaledwie dwóch godzin. Po chwili obok mnie pojawił się Jackson.

-Cześć skarbie - pocałował mnie w policzek, tym samym wyrywając mnie z rozmyśleń.

-A, to ty. Hej, hej - słabo się uśmiechnęłam.

-Kogo się spodziewałaś?

-Nie, tylko myślałam, że jeszcze śpisz.

-Coś się stało? Masz jakiś dziwny głos - w skupieniu mi się przyglądał.

-Co? Nie, wydaje ci się. Chyba pójdę się zdrzemnąć - wstałam i nie dając Jackowi czasu na reakcję, pomaszerowałam do mojego pokoju. Jednak, nie zasnęłam, bo cały czas myślałam o Zacku. Bo nazywał się Zack Martin, prawda?


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się podoba.

Jeżeli ktoś to w ogóle czyta, to dawajcie o sobie znać w komentarzach.

Za wszelkie błędy z góry przepraszam ;)


Szpilki od Louboutina  [Zayn Malik ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz