Rozdział 1

287 24 0
                                    

Obudziłem się normalnie pierwszy raz od kilku tygodni. Może w końcu to się skończyło. Przetarłem dłonią twarz. Spałem ciągiem dziesięć godzin, ale nie czułem się wyspany. Wstałem z łóżka i jak zombie zacząłem się ubierać. Szare przetarte dresy i koszulka, którą kupiłem jeszcze, gdy chodziłem do liceum. Kiedyś miała jakiś kolorowy nadruk na przodzie. Większość naklejki już zeszła. Tu i ówdzie pozostałe małe, popękane kawałki kolorowego czegoś. Chyba był to kot w okularach albo jakaś sentencja. Nie ważne z resztą.

Za oknem świeciło słońce. Ptaki świergotały. Dobra odmiana po kilku dniach ulewnego deszczu. To takie... dołujące...

Wszystko i wszyscy wokoło są szczęśliwi. Tylko nie ja. 23-letni omega, który musiał przerwać wymarzone studia w Londynie i wrócić do domu rodziców. Skończę w tym małym zapyziałym miasteczku jako stara samotna omega z gromadką kotów. Przejrzałem się w lustrze. Wyraźny znak na mojej szyi powinien świadczyć, o czym zupełnie innym. Tak samo, jak niewielki brzuszek odznaczający się pod koszulką. Oznaczona omega z dzieckiem w drodze. Bez alfy...

Chociaż stanę się w mieście przestrogą dla nastoletnich omeg. Już widział, jak starsze omegi moralizują swoje dzieci. "Jak nie będziesz uważać, to skończysz tak jak Harry Styles. On pewnie nie wie nawet, jak nazywa się ojciec dziecka. Jednonocna przygoda puszczalskiego studencika."

Kłamstwo. Nie jednonocna a wakacyjna i nie przygoda a miłość życia. Nadal wierzył, że on był przeznaczoną mu alfą. Wierzył, choć to tak bolało.Tylko kto? William, z którym spędził najlepsze dni i noce w swoim życiu czy Louis, którym się później tak naprawdę okazał.

Powinienem się pozbierać. W końcu miał dla kogo żyć. Dla tej małej okruszynki, która była wynikiem spędzenia gorączki z jego alfą. Alfą, który go okłamał. Perfidnie oszukał co do wszystkiego. Jego życia, historii, a nawet imienia. Może jego słowa o miłości też były kłamstwem.

Dość! Musi wziąć się w garść. Jest panem sytuacji. Wdech, wydech... Dzisiaj zaczynam nowy etap w swoim życiu. Dość użalania się nad sobą, czas działać. Podnieść się z kolan i wziąć byka za rogi. Już czułem, jak moja omega wewnątrz mnie budzi się do życia. Czułem to poruszenie kumulujące się w brzuchu i podchodzące wyżej...

A nie! Czekaj to nie to! Zerwałem się pędem w stronę łazienki. Padłem na kolana i zwróciłem wszystko, co miałem w żołądku. Cholerne poranne mdłości. Powinny trwać tylko przez pierwsze trzy miesiące! Co za oszustwo. Spisek organizacji lobbujących wyidealizowany obraz ciąży. I co to za nazwa! One nie są poranne tylko całodniowe i nawet całonocne.

Gdy te męczarnie się skończyły, to zszedłem na dół. Już ze schodów czułem zapach kawy i jajecznicy. Dam radę. Najwyżej puszczę pawia przy stole. Nie pierwszy raz zresztą. Raz prawie udało mi się dobiec do drzwi łazienki. Że też rodzice mają tylko jedną toaletę na górze. Po prostu nie oddychaj zbyt często. To jest pomysł! Zjem śniadanie, wstrzymując oddech. Do końca ciąży będzie miał już takie doświadczenie, że będzie mógł brać udział w zawodach sportowych. Na pewno ustanowię nowy rekord.

Wszedłem do kuchni i przywitałem się z rodzicami.

- Dzień dobry. - mruknąłem, siadając przy stole.

Ojciec bez słowa wstał i wyszedł z pomieszczenia. Nawet na mnie nie spojrzał. W oczach zebrały mi się łzy. Był zawiedziony mną i moim wybrykiem. Pokazywał to dobitnie. To bolało. Zawsze miałem dobre stosunki z ojcem. Ba! Byłem synkiem tatusia, tak jak to zawsze bywa w przypadku małych omeg. Teraz wszystko się zmieniło. W pewnym sensie zasłużyłem sobie na takie traktowanie.

- Przejdzie mu. Zobaczysz, że jak tylko zobaczy wnuka, to od razu serce mu zmięknie. - pocieszyła mnie matka. Ta, muszę tylko poczekać cztery miesiące, a może coś się zmieni...

Anne położyła mi przed nosem talerz ze śniadaniem. Spojrzałem na jajecznicę. Ok, może jednak coś przełknę.


SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz